23

656 49 4
                                    


Gdy nastawał już powoli wieczór, czułam, jak moje samopoczucie zaczyna się pogarszać.

Moja głowa bolała już niemiłosiernie, a ja cała byłam rozpalona i osłabiona.

To niemożliwe, abym się rozchorowała po tak krótkim biegu, zresztą, jestem odporna na choroby, to nie może być to.

Leżałam na kanapie, już powoli nie wytrzymując tej udręki. Czułam się okropnie.

Zapomniałam już, jak to jest być chorą. W dodatku jestem w tak ciężkich warunkach, że nie ma bata abym się szybko zregenerowała.

Najgorsze jest to, że nie powiem o tym Jackowi, bo albo się zdenerwuje, wyśmieje albo po prostu zignoruje. I co ja wtedy zrobię? Nic.

Choć nawet nie wiem czy muszę o tym mówić, bo chyba mój stan rzuca się w oczy, ale znając go, to i tak przejdzie obok obojętnie.

Nie mam pojęcia co aktualnie robił, był w pokoju obok - zamknięty, więc postanowiłam mu nie przeszkadzać, bo nie wiadomo czym by się to skończyło.

Mijały kolejne minuty, a ja w tak szybkim czasie czułam się coraz to bardziej źle. Gdy dotykałam swojego czoła miałam wrażenie, że jest jeszcze bardziej gorące niż powinno być przy zwykłej gorączce. Zaczęłam powoli się bać o siebie, wysoka temperatura nie jest bezpieczna, szczególnie, gdy nie ma się przy sobie leków.

Mój oddech co chwilę stawał się cięższy, a ja miałam wrażenie, że co jakiś czas latają mi mroczki przed oczami.

Gdy chciałam już pójść do Jacka i postanowiłam wstać, moje nogi nie wytrzymały ani sekundy dłużej - upadłam na podłogę, a mój organizm nie chciał już mi służyć. W końcu zamknęłam oczy i straciłam przytomność.

"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz