26

726 41 8
                                    

-Keira-

Idealnym rozpoczęciem dnia było zbudzenie się w niewygodnej pozycji, która zwiastowała całodzienny ból kręgosłupa, na co zareagowałam głębokim westchnięciem. Zaczyna się świetnie.

Nie było mi już komfortowo w ubraniach, które miałam na sobie, więc postanowiłam się przebrać. Nie zastanawiałam się długo nad ubiorem, jak to było za czasów mojego normalnego życia, ale gdy już ubrałam spodnie, coś mi w ogóle nie pasowało.

Pomimo dopięcia rozporka i guzika, spodnie po prostu nie przylegały mi do ciała, jak powinny. One wręcz na mnie wisiały. A pamiętam, że gdy miałam je na sobie ostatnio, to leżały na mnie jeszcze w miarę znośnie.

Wiedziałam, że coraz bardziej tracę na masie, ale nie zamartwiałam się tym aż tak do tego momentu. Nie miałam pojęcia, że w tak małym odstępie czasowym można stracić tak dużo kilogramów. Nigdy tak naprawdę nie dbałam o swoją linię, bowiem towarzyszył mi szybki metabolizm, ale nawet o chudnięciu nie było mowy.

Wyszłam z pokoju i akurat zastałam jedzącego Jacka. Zwykle, gdy widziałam kogoś, kto coś spożywa, to mówiłam mu "smacznego", ale tym razem jakoś nie miałam na to ochoty. Brało mnie wręcz na odruchy wymiotne, bo wiadomym było, co takiego je Jack.

Przeszłam więc obok nie zwracając uwagi i zwyczajnie usiadłam na zimnej podłodze, która zawsze jakimś cudem była wygodniejszym siedziskiem niż jakakolwiek sofa.

Moja głowa i poczucie wstydu chyba nie miały dość, dalej wypominając mi wczorajszą sytuację. Tym razem chodziło o zachowanie Jacka. Czy to w ogóle było podobne do niego? Wydawał się taki... Troskliwy? Nie żeby mu od razu na mnie zależało, ale na pewno był w lepszym humorze. Jedyną tajemnicą mogło być tylko to, co takiego mu ten humor poprawiło, skoro wrócił prawie umierający.

Byłam na siebie trochę wściekła. Co ja sobie w ogóle myślałam, jak mogłam tak nagle wpaść w furię? To nie był pierwszy, ani pewnie ostatni raz, kiedy Jack tak mnie traktował. Sama siebie zaskoczyłam tym, jak bardzo się zirytowałam, gdy ten mi powiedział, że nie powinno mnie to obchodzić. Wcześniej przeszkadzało mi to zaledwie w niewielkim stopniu, ale tamtym razem dostałam szału.

Tak czy owak, wracając do teraźniejszości, w pokoju panowała cisza. Ja, nie wiedziałam czy opłaca się cokolwiek mówić, bo nie wiadomo, czy dostanę odpowiedź. Za to Jack nie zamierzał przestawać jeść i wydawać przy tym nieprzyjemnych odgłosów, co chyba by zirytowało niejedną osobę.

Nie musiałam się upominać o jedzenie, bo mój żołądek zrobił to już za mnie, wydawając z siebie głośne burknięcie, rozlegające się po całym pomieszczeniu.

Zawstydziło mnie to, tymbardziej, że wyraźnie dało się usłyszeć krótkie prychnięcie Jacka.

Racja, niech się śmieje, w końcu to on sobie wcina, a nie ja...

Postanowiłam zacząć go oglądać ukradkiem oka, gdzie już sprzątał po sobie nieduży bałagan. Mimo tego wszystkiego, wydawał się być dość schludnym osobnikiem, bo z tego co wynika z moich obserwacji, to zawsze stara się po sobie zostawić porządek. Jakby odznaczała się w nim cecha perfekcjonisty.

Czasami karciłam w myślach samą siebie, że upadłam tak nisko, aby zacząć się nim interesować, a raczej jego osobowością. Ale prawda była taka, że nie było nic ciekawszego w moim otoczeniu. Zaczynałam się chyba robić wystarczająco dziwna, bo skoro nie dowiem się niczego o nim samym od niego, to robię to na własną rękę.

Nawet nie zauważyłam, że patrzenie kątem oka przemieniło się w bezpośrednie gapienie się wprost na niego.

— Czego tym razem? — rozległ się nagle dźwięk jego głosu, który o mało mnie nie przyprawił o dreszcze, a mój umysł przez dezorientację nie do końca zarejestrował wszystkich jego słów.

"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz