"Przy mnie masz się tylko i wyłącznie bać"
Te słowa Jacka krążyły mi po myśli już od paru dobrych dni. Tamtejszego dnia, po tym jak to powiedział ja zamilkłam zamykając się w sobie i ponownie zaczęłam się go obawiać. Nie mogłam się w końcu spodziewać tego, że z kimś takim będę mogła być szczęśliwa, ale mimo tego i tak miałam taką nadzieję, która tylko po paru prostych słowach zniknęła na dobre.
Ale nasze relacje niby się nie popsuły. Zachowywał się przecież tak samo jak zawsze, jesteśmy na prostej zasadzie ofiara i oprawca.
W moich uszach rozległ się dobrze mi znany trzask drzwi, zwiastujący powrót chłopaka.
Gdy się obejrzałam, mogłam zauważyć dość spory worek z nieznaną mi zawartością. Mogłam spodziewać się zwłok czy innych makabrycznych bytów, choć brunet jeszcze nigdy nie przynosił takich rzeczy do domu.
Rzucił ze zmęczenia wór na ziemię, lecz gdy upadł, nie było słychać tego charakterystycznego i masywnego dźwięku ciała rzucanego o ziemię. Tak więc co to mogło być?
-Co to? - spytałam, nie dusząc w sobie już pytania.
-W związku z tym, że chodzisz ciągle w tym samym przez dobre paręnaście dni, przyniosłem ci ubrania z domu ofiary - powiedział, zdejmując maskę, aby następnie wziąć łyk wody.
Poczułam lekką radość, że nie będę musiała już chodzić w tych szmatach. Podeszłam do worka i go otworzyłam.
-Jack..? - zapytałam, kierując głowę lekko w jego stronę.
-Hmm?
-To ubrania dla faceta... - rzekłam wzdychając, bowiem moje szczęście się ulotniło tak szybko jak przyszło.
Ten szybko podszedł i zaglądnął do worka.
-Przecież to ubrania dla kobiety. - powiedział, wyciągając pudrową koszulkę.
-Takie kolory nie są zarezerwowane tylko dla kobiet! - krzyknęłam, wyrywając mu z rąk koszulkę. Najwyraźniej Jack za ofiarę sobie wziął jakiegoś chłopaka z lekko dziewczęcym stylem, ale przynajmniej to. Rozmiar ubrań o dziwo zgadzał się z moim, więc chłopak ten musiał być na prawdę chudzinką.
Ale czułam też coś w rodzaju poczucia winy. W końcu będę nosić ubrania osoby brutalnie zamordowanej, która w dodatku została okradziona.
Ale nie mogłam się powstrzymać pokusie, i nie dałam rady dłużej czekać aby wreszcie przebrać się w coś świeżego.Zapominając, że Jack stoi zaraz obok zdjęłam szybkim ruchem koszulkę przez co pozostałam w samym biustonoszu.
-Nie, że narzekam, ale chyba o mnie zapomniałaś...
Nagle sobie przypominając, moja twarz zaczęła piec od czerwoności. Wzięłam szybko nową koszulkę i założyłam na siebie.
-Mogłem chyba jednak nic nie mówić. - powiedział podśmiechując.
Ja tylko wzięłam szybko jedną parę spodni i poszłam do sąsiedniego pokoju. Gdy już zdjęłam stare jeansy i miałam zakładać nowe, ktoś nagle złapał mnie od tyłu. A tym kimś oczywiście był nie kto inny jak bezoki.
-Co ty robisz?! - wrzasnęłam, zwinnie się wyrywając z objęcia.
-Zapomniałaś chyba, że to ja tu rządzę, więc to ja robię co chcę? - spytał niby retorycznie.
-Nic takiego nie było powiedziane!
-A więc mówię to teraz. - oznajmił ze stanowczym tonem. Patrzyłam na niego dalej stojąc bez dolnej części garderoby, trzymając w drugiej dłoni spodnie. Nie wiem jak to wyglądało, ale zgaduję, że żenująco. Jak mogłam się domyślić, Jack zaczął się śmiać na ten widok, a ja stałam skonfudowana na wprost z całą czerwoną twarzą.
Za ten czas, gdy Jack siedział śmiejąc się, ja ubrałam spodnie i wyszłam z pomieszczenia.
Zauważyłam, że spodnie są lekko przyduże pomimo tego, że to mój rozmiar.
Spojrzałam na swoją rękę i wiedziałam już, że lekko wychudłam. W końcu żyliśmy trochę jak bezdomni. Jack żywi się nerkami, więc wystarczyło, że kogoś zabił. Teraz niestety musiał zacząć kraść abym ja miała co jeść. Ale tak naprawdę jedzenia nie miałam wystarczająco, bo Jack najczęściej zapominał o tym i nieraz musiałam przeżyć jeden lub nawet dwa dni bez jedzenia.
Niestety nie chciałam się o to upominać.
Nie po tym, co się stało ostatnio.
Głośno westchnęłam i usiadłam na podłodze.
Czy ja nie powinnam go nienawidzić?
Gardzić nim?
Nie czuję do niego nienawiści bądź wstrętu, nawet po tym, gdy prawie mnie udusił. Więc co do niego czuję? Nie jestem też do niego nastawiona obojętnie. Czyli po prostu go lubię?
Lubieć swojego oprawcę, to jakiś obłęd...
![](https://img.wattpad.com/cover/183428786-288-k873295.jpg)
CZYTASZ
"Znaleziona Maska" // Eyeless Jack
FanfictionŻycie nie mogłoby się tak łatwo potoczyć. W pewnym momencie trzeba zaznać smaku goryczy. A to może nawet zmienić twoje życie. Musi. Poznasz nowe rzeczy. W niektóre zwątpisz, a w niektóre uwierzysz. Dopiero potem się przekonasz, czy faktycznie podjął...