Najpierw - zaufaj mi.Zaufałaś?
Skoro mi zaufałaś, możesz wierzyć w to, co mówię.
Zaufaj im.
Inaczej zͧ̒̋̄͒ͧ́̚͏̝͖͎͍̩̤͜g̷̍̾ͥ̅͗͆͛̎̾̂͆ͦ̍ͬ͢͏̜̱͔ị̸̴͓͈͇̂ͮ́̓̾̒͑̇͐͘͠ǹ̼͔͔͓̺̗̩̬̬͎̬̺̰̪͙̰̗̤ͬͪ́̓ͩͮ̈́̍̇͋̌̅̿͛ͪͬ͂̚͠ͅḭ̷̵̵̤̝̝̞̱̬͈͖̬̬͇̫̬̃̇̃̋́͟ể̴̤̼̺͎͕̖̯̙̉ͣͪ̇̾̃̄ͭ̃ͮ͒͆ͅs͊ͥͨ̽͐ͯͯ̽͒̎͑҉̨̘̲̮͖̀͟z̢̈̑ͮ̃̕͘͠͏̤̱̣͓͚̥̗̫
-O Boże! - to jedyne dwa słowa, które wykrzykuję wprost po zbudzeniu się z koszmaru.
-Nie strasz mnie... - powiedział zaspanym głosem Hoodie, przecierając się w miejscu, gdzie powinny być oczy. Ja, znowu działając impulsywnie, sięgnęłam ręką do jego twarzy, prawie zrywając mu przy tym kominiarkę zasłaniającą jego twarz. Ten odepchnął mocno moją rękę i wstał z krzesła.
-Dlaczego nie pokażecie mi swojej cholernej twarzy? - spytałam wściekła.
-Co ci się dzieje?! - odkrzyknął zdziwionym, lecz zarazem wkurzonym tonem głosu.
To, co działo się teraz było dla mnie wręcz nietypowe. Czyżbym straciła nad sobą kontrolę? Przecież nie mogę się tak zachowywać, ale brak mi już cierpliwości...
Byłam zdezorientowana, ale nie byłam sama. Równie zdezorientowany był Hoodie. Nadal stał jak wryty, poprawiając swoje okrycie twarzy. Byłam o krok, żeby dowiedzieć się jak wygląda, ale zaraz po przebudzeniu byłam słaba, co utrudniało mi zdobycie przewagi.
-Mam wam ufać, tak? - zaczęłam, wstając z łóżka - Ciekawe w jaki sposób, skoro rozmawiając, nie mogę wam spojrzeć prosto w oczy! - wykrzyczałam mu wprost w twarz, lekko go przy tym opluwając.
-Co oni ci tam wczoraj zrobili, do cholery? - powiedział zbliżając się do mnie. Ja w reakcji szybko się cofnęłam do stolika, na którym stał szklany wazon. Sięgnęłam po niego ręką, po czym szybkim zamachem rzuciłam o podłogę, w związku z czym - rozbił się. Zgarnęłam pierwszy lepszy kawałek i przyłożyłam sobie do krtani.
-Jeżeli mi się kurwa nie pokażesz to nie zawaham się tego zrobić! - krzyknęłam wprost. Ten na to zawrócił powolnym krokiem do tyłu.
-Nie zrobisz tego - odparł stanowczo, na co ja się zaśmiałam.
-Prowokujesz mnie? - odpowiedziałam, mocniej przyciskając szkło do skóry, któro mnie już powoli raniło.
-Przestań - powiedział przez zęby.
Ktoś nagle wszedł do pokoju. I to znowu był Masky.
-Operator kazał op... - przerwał, gdy zauważył co się tak właściwie tutaj dzieje - Co tu się...
Hoodie wykorzystał moją nieuwagę, i szybko podbiegł do mnie wyrywając ostry przedmiot z mojej ręki, odkopując też nogą inne odłamki, byle z dala ode mnie.
-Co wy jej wczoraj robiliście? - spytał Hoodie, odwracając głowę w stronę Masky'ego, trzymając moje ręce. Próbowałam się wyrwać, lecz niestety to on był silniejszy.
-Chciałem właśnie wam to wytłumaczyć, właściwie to Operator kazał - odpowiedział, przy okazji wchodząc do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi.
Ja, wiedząc, że jestem bezsilna, usiadłam z powrotem na łóżko oddychając przy tym ciężko. Hoodie usiadł obok mnie, prawdopodobnie nie spuszczając ze mnie oka, ponieważ czułam na sobie czyiś wzrok.
CZYTASZ
"Znaleziona Maska" // Eyeless Jack
FanfictionŻycie nie mogłoby się tak łatwo potoczyć. W pewnym momencie trzeba zaznać smaku goryczy. A to może nawet zmienić twoje życie. Musi. Poznasz nowe rzeczy. W niektóre zwątpisz, a w niektóre uwierzysz. Dopiero potem się przekonasz, czy faktycznie podjął...