2

1.4K 95 33
                                        

Nagle jakby mnie zmroziło. Po prostu podniosłam głowę i przysłuchiwałam się. Po tych schodach faktycznie ktoś wchodził.

Moje serce zaczęło przyśpieszać z każdym kolejnym oraz głośniejszym krokiem, wiedziałam teraz, że ktoś zaraz tu wejdzie.

I miałam rację - w drzwiach pojawił się jeden z tamtej trójki. Stał w nich, a ja byłam jak wryta.

Jego biała maska mnie przerażała. Miała wiele pęknięć jak i brudu zaschniętej krwi na sobie. Oczy oraz usta były mocno zarysowane na czarno, a sam chłopak był brunetem. Ze wzrostu wyglądał na niewiele starszego.

-B-błagam wypuśćcie mnie stąd... - rzekłam zachrypniętym i ledwo co słyszalnym głosem, ale nieuniknione było to, że on to słyszał.

Zaśmiał się.

No kurwa, gdzie ja trafiłam? Nie dość, że przed chwilą w tym pokoju był jakiś pieprzony potwór w garniturze, to jeszcze jakiś psychopata którego śmieszy cierpienie człowieka. Zajebioza!

-Dziewczyno, daj spokój...

Co jest grane? Każe mi się uspokoić?
Niech jego ktoś porwie i mu tak powie, ciekawe jak zareaguje.

Ale mogę sobie tak tylko myśleć. Jak jestem sam na sam z psychopatą, to muszę zwracać uwagę na dobierane słowa, bo jedna potyczka to koniec żywota, więc zdecydowałam się na skromne

-Co?

-To co słyszysz, nic Ci tu nie grozi.

Teraz to się boję. On może sobie mówić, że nic mi nie grozi, a tak na prawdę czeka mnie co innego.

Postanowiłam, że nie będę się wypowiadać. Tak na prawdę cały czas się bałam, przez co nie potrafiłam z siebie wydukać dłuższego i przy okazji sensownego zdania.

Więc...

Sama nie wiem co robić, jestem w totalnym szoku. Nie umiem zrobić nic. Kompletnie nic. Jestem zwyczajnie zagubiona.

Walczyć nie będę - jestem za słaba.

Ale poddać się też nie chcę, choć mnie do tego kusi.

-Nie kłamię. Przysięgam.

Powiedział to nieco łagodniejszym tonem. Gdybym była ślepa, nie pomyślałabym, że to morderca. Po sekundzie złożył rękę w pięść i przyłożył do klatki piersiowej, najwyraźniej na znak "przysięgi"

-Wypuśćcie mnie... - powiedziałam.

-Niestety to niemożliwe.

Ciekawe w jaki sposób...

-Powiedz... - zaczęłam niepewnie -Czego ja jestem wam winna? Zrobiłam coś?

Znowu się zaśmiał.

-Zrozum, że nic nie zro... - przerwałam mu

-TO MNIE KURWA WYPUŚĆCIE! - krzyknęłam już rozwścieczona. Całe to zamieszanie robi mi wodę z mózgu, przez co nie panuję nad emocjami. Po chwili ogarnęłam, co zrobiłam i mój nastrój gwałtownie się zmienił.

On w odpowiedzi o dziwo tylko na to tylko westchnął i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi z trzaskiem.

Trochę mi ulżyło. Ale teraz znowu byłam sama...

Może jednak mu zaufać?

Nie kurwa!
Co ja pierdolę, to przecież jebany psychol który pomaga pewnie tej  zmorze. I ja mam mu powierzyć swoje zaufanie?

Pierdolę ten świat...


"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz