3

1.4K 78 69
                                    

(dopisek autorki:
słuchajcie, piszę to, byście zrozumieli.
teraz zaczniemy opowiadanie od nowa, tyle że z perspektywy znanego wam już pewnie Masky'ego. To tyle :)) )

Wsiadłem szybko do samochodu, upewniając się juz setny raz, czy dziewczyna się nie budzi.

Odpaliłem silnik i ruszyłem.

Jeszcze pół godziny jazdy i ciąganina przez las. Jak ja dawno tego nie robiłem... Tylko, że to niezbyt entuzjastyczne zajęcie, a wręcz przeciwnie - męczące, które wyciąga z człowieka całe siły.

Gdy już dojechałem, wziąłem brunetkę na ramię i szedłem tak przez krótką chwilę. A tylko przez chwilę, bo zaczęła otwierać oczy, co zmusiło mnie do zmiany sposobu.

— Kurw... — wymamrotałem niezadowolony pod nosem.

Położyłem ją na ziemi i zaczął się maraton!

Przez ten cały czas słyszałem jej pomrukiwania które świadczyły o tym, że zaniedługo się wybudzi.
Na szczęście nie zostało mi dużo drogi, bowiem powoli zauważałem ceglaną chatkę.

I nareszcie dotarliśmy do celu.
Wszedłem do środka i oparłem ją z niechcenia o drzwi. Zostawiłem ją tak i poszedłem do Operatora.

— Misja wykonana — powiedziałem przecierając ręce, gdy zauważyłem go stojącego przedemną plecami.

— Dobrze się spisałeś. Póki co na dziś masz już wolne — odpowiedział.

— Dziękuję — powiedziałem odchodząc, ale w pewnym momencie coś mnie zatrzymało.

— Tim. Schodzicie dopiero po moim wezwaniu. — dopowiedział stanowczo Operator i zniknął.

Zaczęło się. Nawet z drugiego piętra mogłem usłyszeć ciężkie oddychanie i szloch, przez co podszedł do mnie Brian.

— Tak szybko się wybudziła? — spytał zdziwionym głosem.

— Najwyraźniej... — odparłem patrząc zza barierek na przestraszoną brunetkę.

— Może tam zejdziemy?

— Nie możemy. Operator mówił, żebyśmy zeszli dopiero jak nas zawoła — wytłumaczyłem, a w odpowiedzi rzucił tylko krótkie "yhym"

Patrzyłem tak jeszcze na tą dziewczynę. Jak każda ofiara, była przerażona. W pewnym momencie zaczęła krzyczeć, a po chwili przed nią pojawił się Operator.

Gdy go ujrzała, jej krzyki się posiliły.
On przez to chyba nieźle się wkurzył, bo ledwo co powstrzymywał się od zmiażdżenia jej swoimi mackami.

Dostrzegłem, że zaczęła poruszać swoimi ustami - chyba coś powiedziała, ale nie dane było mi usłyszeć co. Próbowała się cofnąć, tylko że za za nią były same drzwi. Nieudana próba ucieczki sprawiła, że coraz głośniej płakała.

Nie pierwszy raz jestem świadkiem takiego widoku, ale szczerze mówiąc ten wyglądał dość przerażająco.

— Do mnie! — krzyknął nam w głowach zirytowany już Operator. Szybkim tempem zbiegłem po schodach i byłem tuż obok niego. Po mnie zjawili się Brian i Toby.

— Zostaw! Zostaw! ZOSTAW! — krzyczała ostatkami sił dziewczyna.

I przyszła ta chwila, gdzie nas zauważyła.

Wpatrywała się w całą naszą trójkę jak w obrazek przez parę sekund.

I teraz zaczęło z nią być coś na serio nie tak.

Rzuciła się na podłogę i turlała się jak szczęśliwy pies. Tylko, że ona nie była szczęśliwa. Przynajmniej na taką nie wyglądała.

I tak robiła dopóki nie brakło jej sił.

"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz