22

691 46 50
                                    


- Czas rozpocząć plan.

Miałam już unosić rękę i zapukać...

Ale...

Dlaczego teraz?

Uświadomiłam sobie, jak bardzo blisko jestem do tego, aby się uwolnić i rozpocząć normalne życie.

Nie jesteśmy w głębi lasu, a wszędzie obok są inne domy. Pomoc jest wszędzie.

Tylko, czy umiałabym po tym wszystkim normalnie funkcjonować? Wrócić od tak do szkoły, do znajomych, do rodziny? Do normalnego życia?

Ja o nich zapomniałam, ale oni o mnie nie. Dlaczego zachowałam się tak samolubnie?

To jest ten sam dylemat, który uprzykrzył mi życie jeszcze bardziej dwa tygodnie temu.

Nie pozwolę na powtórkę.

Obiecałam sobie zapomnieć, Keira, nie pozwól.

Coś mi kazało zostać z Jackiem, ale nie wiem co.

Potrząsnęłam głową i wyrzuciłam myśli.

Gdy już miałam pukać, coś trafiło mnie w ramię. Tym czymś był mały kamyczek. Gdy starałam się znaleźć wzrokiem źródło, z którego poleciał, tym źródłem okazał się być brunet, który wykonywał dziwne gesty obok twarzy. Wyglądało to zabawnie i za nic nie wiedziałam o chodzi.

Minęła chwila, zanim zrozumiałam o co chodzi. Zdjęłam maskę, o której zapomniałam i rzuciłam do chłopaka. Ten na to pokręcił bezsilnie głową z lekkim uśmiechem na twarzy.

Zamknęłam oczy i policzyłam do trzech...

Jeden...

Dwa...

Tr...

- O mój boże! Keira, to ty?! - usłyszałam znajomy mi głos zza moich pleców. Gdy się odwróciłam, ujrzałam Panią Kim, która upuściła siatkę pełną zakupów na mój widok.

Ja, nie wiedząc co robić starałam się udawać zagubioną.

- B...błagam niech mi pani pomoże... - powiedziałam udawając załamany ton. Myślałam, że się zaraz spalę ze wstydu. Cholernie nie chciałam tego robić.

- Keira, gdzieś ty była?! Całe miasto huczy o twoim zaginięciu już od miesiąca. Muszę zadzwonić na policję! - mówiła roztrzęsiona, szukając w pośpiechu odpowiedniego klucza w całym ich pęku.

- Proszę, niech pani z tym zaczeka... Jestem roztrzęsiona, nie chcę widzieć żadnego zamieszania... - wycisnęłam na siłę jedną łzę, a gdy przekroczyłam próg drzwi i szybko usiadłam na sofę, zakryłam twarz w rękach.

- W porządku, ale tak czy owak będę musiała to zrobić. Na razie ochłoń. Jesteś głodna, chcesz pić? Jesteś ranna? - pytała, wnosząc wcześniej upuszczone zakupy do domu.

Aby zakupić Jackowi trochę czasu i przy okazji pozwolić sobie na coś więcej, postanowiłam zrobić coś, na co moja godność nigdy by nie zezwoliła.

- J...ja bym coś jednak zjadła... I przydałby mi się teraz prysznic... Tak dawno nie zaznałam ciepła... - powiedziałam, tym razem nie udawając. Taka prawda, w końcu przydałoby się wziąć porządny prysznic i zjeść dobry posiłek. Nie wiem czy to dobrze, że tak wykorzystałam tą sytuację.

- Oczywiście. Zaraz ci coś przyrządzę. Powiedz mi, co się z tobą działo? - zatroskana dociekała się. W tym momencie było mi jej szkoda, ale nic na to nie mogłam poradzić. Starałam się nie dać sumieniu.

- Opowiem pani wszystko, ale chcę sobie to przemyśleć na spokojnie. - odparłam.

- Dobrze, pójdź się wykąpać a ja za ten czas zrobię ci jeść. Zaprowadzę cię do łazienki na górze. - wstała, już kierując się do schodów.

"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz