27/2

685 42 45
                                    


— To było chyba twoje, nie? — zwrócił broń już inną stroną, nie robiąc wrażenia, że celuje nią właśnie we mnie.

Jaka była moja ulga, gdy okazało się, że jednak to nie był koniec mojego życia.

Nie obeszło się bez dobrze znanego mi śmiechu.

— A czy przypadkiem ostatnio nie prosiłaś się o śmierć? — zwrócił się do mnie z rozbawionym wyrazem twarzy. — Wracając. Wahałem się, czy ci to oddawać, ale masz. Może ci się przyda.

Na mojej dłoni wylądował czarny pistolet, którego wpierw nie mogłam skojarzyć, ale nagle przez głowę przemknęły mi wspomnienia.

Weź. Przyda ci się

Obejrzałam go dokładniej, zauważając na prawej stronie lufy niestarannie wyrytą niewielką literę "B", lecz nie przyłożyłam do tego większej uwagi. Ta litera mogła oznaczać wszystko.

Przypominając sobie zasady korzystania, postanowiłam sprawdzić, czy jest załadowany.

Ku mojemu zdziwieniu - był. A myślałam, że Jack robił sobie zwykłe, nieśmieszne żarty. Spojrzałam na niego podejrzliwie.

— A jak cię teraz zastrzelę? — spytałam, oczywiście robiąc to tylko dla prowokacji, ale ciekawość, jaka będzie jego reakcja była nie do zwyciężenia.

Ten rozłożył szeroko ramiona.

— Nie zrobiłabyś tego.

Uśmiechnęłam się podstępnie, wstając na równe nogi. Spokojnym krokiem podeszłam do niego bliżej, przykładając ową broń prosto do jego czoła.

— Jesteś pewien? — ciągnęłam tą dziwną przekomarzankę dalej, czując, że chyba poczułam się za bardzo pewnie i swobodnie. Ale nie chciałam przestawać.

— Proszę bardzo. — rzucił równie pewnie.

Staliśmy tak w bezruchu, jakby czas się zatrzymał. Jedynym źródłem dźwięku były teraz tylko nasze odbijające się od siebie oddechy, i nic więcej.

Aczkolwiek tą chwilę postanowił przerwać Jack, który zwinnym ruchem wyrwał mi z ręki broń, następnie zręcznie chwytając w swą dłoń obie moje ręce, przygnieżdzając mnie do ściany.

Dźwięk ciała uderzającego w ścianę rozległ się głośno w otaczającej nas ciszy.

Mój słaby refleks pozwolił na to wszystko, zostawiając mnie w niezręcznej pozycji wraz z brunetem, który jednak nie wydawał się być tym w jakikolwiek sposób skonsternowany.

A jeżeli chodzi o mnie - poczułam znowu to silne uczucie, które przyprawiało mnie o szybsze bicie serca.

Spojrzałam mu prosto w te puste oczy, następnie zjeżdżając wzrokiem na jego usta.

Do mojej głowy przyszła nagle absurdalna myśl.

Racja, nieraz już się to wydarzyło, ale to Jack był sprawcą tych wszystkich chwil, w których nasze usta były złączone.

Nie miałam pojęcia, ile to wszystko trwało, ale mogłabym powiedzieć, że wieczność. Całe to napięcie rosło we mnie jeszcze bardziej, a ja nie mogłam tego znieść, nie wiedząc jak temu zapobiec.

A jak na złość, w mojej głowie była tylko ta jedna myśl.

zrób to

W środku mnie panował chaos, tak głośny jak nic. Słowa, myśli, wspomnienia wirowały wokół mnie, stając się już irytującymi. Wszystko to wydawało się takie głośne, gdy tymczasem tak naprawdę panowała grobowa cisza.

Znowu spojrzałam na dolną część jego twarzy, nie mogąc wytrzymać ani chwili.

Uległam pokusie.

Szybkim ruchem zbliżyłam nasze usta, tworząc nie namiętny, a pełen chciwości oraz nieprzyzwoitości pocałunek. Nie minęła sekunda, a Jack postanowił to odwzajemnić, co sprawiło, że mogłam poczuć się usatysfakcjonowana.

W tym zimnym zazwyczaj mieszkaniu panował teraz niewyobrażalny gorąc, który miał różne powody, jednakże tym głównym byliśmy właśnie my.

To wszystko wydawało się być tak absurdalne, nie mając prawa bytu. A to i tak się stało. Miałam pewnego rodzaju wyrzuty sumienia, ale starałam się je zignorować, interesując się tylko tym co się dzieje tu i teraz.

Ani ja, ani on nie chcieliśmy przerywać tego momentu, ale nagłość tego pocałunku dawała wrażenie, jakby co chwilę znikał tlen, co zmuszało nas do krótkich przerw, choć i te nie trwały długo.

Chwyciłam w swoje dłonie jego twarz tak mocno, jak moje uczucia na to wskazywały. Poczułam się jak dzikie zwierzę, łaknące mięsa przez wieki, które w pewnej chwili otrzymało to, czego zawsze chciało.

Całą falę ciepła na moim ciele przebiły chłodne dłonie, które wylądowały na moim rozgrzanym brzuchu. Zadrżałam, wydobywając z siebie cichy jęk, gdy zawędrowały one nieco wyżej.

Dzięki temu wszystkiemu mogłam choć na chwilę stłumić wszystkie zbędne myśli, a skupić się tylko na tym, czego naprawdę chciałam.

Chwila

Naprawdę chciałam?

Otworzyłam szerzej oczy i odepchnęłam od siebie Jacka.


To nieznane mi dotąd uczucie, które mi zawsze towarzyszyło gdzieś głęboko we mnie,

To była miłość?




"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz