-? ? ?-
Pierdolę ten świat.
Co mam począć? Zabić się? A może jednak jest jakaś szansa... A co jeżeli nie? I będę cierpiała? Cholera! Mam za duży mętlik w głowie.
Muszę wymyślić jakąś taktykę, jakiś sposób...
"Nic ci tu nie grozi"
"Przysięgam"
Jego głos, słowa wciąż mi brzmiały w głowie tworząc jeszcze większy bałagan pomiędzy wyborem: mówi prawdę, czy kłamie?
Nie miałam czasu, musiałam szybko myśleć, bo niebezpieczeństwo wciąż czyhało.
Szybkie myślenie przeplatające się z pesymistycznym myśleniem to złe połączenie które zaczęło postradywać mnie zmysłów, ale jednak postanowiłam."Ulegnę" im
Nie tak całkowicie. Będę udawać jak tylko się da. Nigdy nie byłam za dobra w aktorstwie, ale teraz muszę w siebie uwierzyć, pomimo tego, że w tej chwili jest to niemałym wyzwaniem.
Na pewno nie będę czekała do tego momentu, aż ktoś tu po mnie przyjdzie. Zrobię zaraz coś, o czym bym wcześniej w ogóle nawet nie śmiała myśleć - bowiem wyjdę z tego pokoju.
Ledwo co wstałam, bo moje nogi były jak z waty, a ja cała byłam niczym galareta nie potrafiąca nic zrobić prócz telepania się.
Podeszłam do drzwi, a nagle do moich nozdrzy dotarł silny zapach zgnilizny który przyprawił mnie o mdłości, cofnęłam się o krok i odkaszlnęłam mocny zapach. Zniechęciło mnie to lecz podeszłam drugi raz, i chwyciłam za metalową (przy okazji chyba najtańszą jaka może być) klamkę. Pchnęłam drzwi z głośnym skrzypem.
Moim oczom okazały się schody, a tuż obok nich ni krótki, ni długi korytarz z trzema identycznymi drzwiami - każde oczywiście były w różnym rozpadzie, a co niektóre trzymały się dość solidnie.
Patrzyłam sobie tak, i patrzyłam na stary korytarz, ale nie zauważyłam, że na schodach ktoś stoi. A tak dokładniej to kolejny chłopak, ale tym razem wyglądał tak jakoś... łagodniej?
Miał na sobie żółtą kurtkę, a na głowie czarną kominiarkę na której znajdowała się pomalowana czerwonym kolorem smutna mina, może to dlatego wydawał się być mniej straszny.
Nie powiem, przestraszyło mnie to tak, że galaretowata ja straciła wszelkie siły i upadła.
-Błagam, zrobię wszystko... - mówiąc to spuściłam głowę w dół, aby dodać wiarygodności.
W odpowiedzi zaczął tylko powolnym krokiem do mnie podchodzić, a mi się przypomniał moment sprzed...
Właśnie, ile ja tu jestem? Przecież wtedy, gdy dostałam w głowę straciłam przytomność, a obudziłam się tutaj całkiem niedawno. Wynika, że tylko oni wiedzą ile tu przebywam...
Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że on stoi centralnie tuż przedemną i trzyma uniesioną dłoń w moim kierunku, prawdopodobnie dlatego, że chce mi pomóc. To mnie już całkowicie zamurowało.
Podać mu tą dłoń, czy nie?
Niczym "Być, albo nie być", prawda? Teraz tylko takiego typu pytania miałam w swojej głowie. Mogłam swojemu zdrowemu rozsądkowi powiedzieć "Żegnaj, będę tęsknić!".
Nie wiedziałam co zrobić, podałam mu jednak tą dłoń oczekując najgorszego. Zacisnęłam mocno powieki, nie wiedząc co mnie czeka zaraz po wstaniu.
Wstałam, i nagle poczułam jak tracę grunt pod nogami.
Otworzyłam w oka mgnieniu oczy, i zanim ogarnęłam co się stało, to ja już byłam niesiona na pannę młodą przez niego.W tej sytuacji już kompletnie byłam bezradna. Pozwoliłam mu się nieść, ponieważ na tym polega plan.
Serce mi biło jak szalone. Nie wiedziałam gdzie mnie niesie, co mi zrobi i co w ogóle się dzieje dookoła mnie.Znowu poczułam ten odór, tyle, że tym razem o wiele mocniejszy, przez co już byłam na prawdę blisko do zwymiotowania.
Chłopak zważywszy na mój odruch wymiotny, który był dość zauważalny, szybko mnie postawil do pionu.-Zaraz będzie po wszystkim
Mówił to tak spokojnym głosem, że wierzyć mi się nie chciało że to morderca. Lecz to wciąż psychicznie chory człowiek, a po takim mogę się spodziewać najgorszego.
Odwróciłam tylko szybko głowę w jego stronę, i mogłam domyślać się tylko, że na mojej twarzy widnieje wyraz "co kurwa?".
Ten tylko ponownie wziął mnie na ręce i wyszliśmy z tego... "domu".
Pomiędzy nami panowała cisza, ale i też spokój. Im dalej byliśmy, to ja tym bardziej byłam spokojna i senna.
Wsłuchiwałam się w leśne dźwięki, które pomimo swojej zwyczajności zawsze mnie fascynowały. Przeróżny ćwierkot ptactwa, szum liści, oraz szelest gałązek czy suchych roślin towarzyszący podczas stawiania kroków.Do tego wszystkiego jeszcze dochodził dźwięk bicia serca owego chłopaka.
Nawet nie wiedziałam kim jest, nic a nic.
Ale to rytmiczne "Bum... bum..." pomagało mi zajść w sen jeszcze bardziej.
Nie chciałam, ale nie dałam rady. Oddałam się w objęcia Morfeusza...
CZYTASZ
"Znaleziona Maska" // Eyeless Jack
FanfictionŻycie nie mogłoby się tak łatwo potoczyć. W pewnym momencie trzeba zaznać smaku goryczy. A to może nawet zmienić twoje życie. Musi. Poznasz nowe rzeczy. W niektóre zwątpisz, a w niektóre uwierzysz. Dopiero potem się przekonasz, czy faktycznie podjął...