-Ja nie dam rady! - krzyczałam.
-Przestań, bo jeszcze bardziej będzie boleć! - krzyczał wraz ze mną
I tak przez parę dobrych chwil naskakiwaliśmy na siebie nawzajem.
Mogłam się tego spodziewać. Nie będę tu przecież siedziała bezczynnie, w końcu dlatego mnie tu przygarnął, a raczej wziął.
-Po prostu naciągnij! - pouczał mnie, a ja za to byłam coraz bliżej płaczu.
Moja wewnętrzna strona dłoni była cała zdarta i zakrwawiona, bo nie mogłam naciągnąć tej cholernej strzały na kuszę. Nie spodziewałam się, że to jest aż takie ciężkie. Czy nie może mi zwrócić po prostu tego pistoletu?
-Oddasz mi ten pistolet, zamiast się tak patyczkować? - spytałam już podirytowana, wycierając łzy.
-Gdy ci oddam pistolet, będziesz mogła mnie zabić bez problemu. Gdy będziesz chciała zabić mnie kuszą, będzie to wymagało od ciebie większej siły. - odpowiedział niespokojnie.
Po chwili ciszy spojrzał na moją rękę i westchnął. Wyrwał mi broń z ręki i ponownie schował do szuflady. Zdziwił mnie trochę ten gest, ale i ucieszył.
Zastanawiałam się, czy wszyscy ci, którzy noszą maski, skrywają tam coś więcej niż tylko twarz. Rzeczy, których nie chcą ujawnić innym, więc się zasłaniają. Na przykład Jack, który nie ma oczu, dlatego też się zakrywa.
Ale on zakłada maskę tylko wtedy, gdy wychodzi. Jak siedzi tutaj, to po prostu chodzi bez niej. Hoodie i Masky nie rozstawali się ze swoimi nawet na chwilę.
Nagle przed moimi oczami ukazał się właśnie Jack, który podawał mi wodę utlenioną i bandaż.
-Opatrz to sobie. - rzekł, nawet na mnie nie patrząc. Wzięłam obie rzeczy do ręki, lecz nagle poczułam ból, przez co odruchowo upuściłam rzeczy.
Momentalnie się przestraszyłam. Spodziewałam się najgorszego, ale on o dziwo podniósł to, co mi wypadło i zaczął opatrywać moją dłoń. Był nadzwyczaj spokojny.
-Zrobię to sama... - niepewnie zaprotestowałam.
-Mhm... - mruknął sarkastycznie, nie przerywając tego, co zaczął robić.
Gdy już skończył, odłożył rzeczy na komodę i zajął miejsce obok mnie.
Siedzieliśmy w ciszy na starej, skórzanej sofie, która pomimo swoich lat dobrze się trzymała. Nie należała do najwygodniejszych, ale zawsze to lepsze niż siedzenie na podłodze.
Cisza pomiędzy nami była niezręczna. Moje serce biło mocniej, ale nie w taki sposób, jak wtedy, gdy się bałam. Może już mi tak tylko zostało? Cały czas będę żyła podświadomie w strachu, nawet jeżeli nie będę go odczuwać?
Było słychać tylko nasze oddechy. Mój cięższy, Jacka lekkszy. Na moje nieszczęście on chyba również to zauważył.
-Boisz się? - spytał, odwracając powoli głowę w moją stronę.
Jestem ciekawa, jakby wyglądał gdyby miał oczy. Czy byłyby przerażające, czy może uzupełniały by swoim urokiem ten cały charakter? Wtedy byłoby lepiej? Gdy ich nie ma, nie mam do końca pewności, jakim wzrokiem się na mnie patrzy.
-Trudno się nie bać... - odrzekłam cicho.
Zanim się obejrzałam, Jack gwałtownie przygwoździł mnie do kanapy. Patrzyłam wytrzeszczonymi oczyma na niego i przerażona zastanawiałam się, co on może chcieć zrobić.
-To dobrze. - powiedział, uśmiechając się, ponownie ukazując szereg białych kłów. - Masz się mnie bać. - dodał.
Leżeliśmy w takiej pozie przez dłuższy moment. Unikałam jego "wzroku" ponieważ czułam, jak się na mnie patrzy. Mogłam poczuć tylko jego chłodny oddech na sobie. Trzymał moje ręce bardzo mocno, co sprawiało mi dyskomfort. Ale w jakiś sposób mi to nie przeszkadzało, mogłam w takiej ciszy leżeć cały czas, po prostu chciałam aby nic się nie działo. Zamknęłam powieki, starając się nie zaprzątać swojej głowy przeszłością i pesymistycznym myśleniem.
Poczułam, jak jego ręce coraz mocniej ściskają moje. To już całkowicie sprawiało mi ból, ale nie dawałam mu o tym znać. To była jedna z tych chwil, w których mogę się zrelaksować i o niczym nie myśleć.
On najprawdopodobniej chciał, abym prosiła go o zaprzestanie, bo jak na złość zaciskał dłonie coraz to mocniej. Skłamała bym, gdybym powiedziała, że to wcale nie boli. Bolało jak diabli, ale dalej nie dawałam za wygraną.
Na mojej twarzy na pewno już widniał grymas bólu.
-Nie zgrywaj takiej silnej. - oznajmił oschle, po czym znowu nasilił ucisk.
Z moich ust wymknęło się głośne syknięcie, a on jak na zawołanie wstał ze mnie i mnie puścił.
Natychmiast wstałam i zobaczyłam swoje nadgarstki. Czerwone i opuchnięte. Kształt jego dłoni odbił się na mojej skórze, więc mogłam już spodziewać się dużych sińców na następny dzień.
-Gdybyś wcześniej się poddała, to by tak nie było. - stwierdził uśmiechnięty.
I ja jestem skazana na życie z takim człowiekiem? O ile człowiekiem go w ogóle mogę nazwać.
-Cholera, robię się głodny... - powiedział, łapiąc się za brzuch.
Zaniepokoiło mnie to, on w końcu żywi się nerkami. Jeżeli teraz nie pójdzie kogoś zabić, to ja mogę się pożegnać z jedną z nich.
Wstałam z mojego miejsca siedzenia i się odsunęłam. Gdy brunet to zauważył, ponownie zaczął się śmiać. I to naprawdę donośnie.
Stałam tak zdezorientowana i oszołomiona całą sytuacją. Nie wiedziałam w jaki sposób się zachować, więc stałam jak kołek, patrząc, jak ten się ze mnie wyśmiewa.
-Ja... Ja... - próbował mówić przez śmiech - Żartowałem!
Nie mogłam uwierzyć, że jego bawią takie rzeczy. Ja w tym momencie czułam się zażenowana, ale chyba bardziej swoim zachowaniem, niż jego. Wyobraziłam sobie, jak w tym momencie musiałam wyglądać.
Nie wiadomo z jakiej przyczyny poczułam, że na mojej twarzy wdarły się lekkie wypieki, więc spuściłam lekko głowę w obawie, że Jack to zauważy.
Gdy przestał się już chichrać, podszedł do mnie i uniósł moją głowę.
-A tobie co? - spytał z wyraźnym rozbawieniem.
Nie mogłam w tym momencie wydukać z siebie najmniejszego słowa. Nie mogłam spojrzeć jemu w twarz za wszelką cenę, nie wiem dlaczego, ale nie mogłam.
Czułam jak moja twarz rumieni się coraz bardziej. Miałam nadzieję, że mi się tylko tak wydaje i jest po prostu gorąco. Dlaczego, gdy on był tak blisko, to się tak czułam?
Chciałabym jakoś to sensownie wytłumaczyć, może to stres, strach?
Dlaczego on nadal tak stał?
-Będąc szczerym, to przed chwilą pomyślałem, że jesteś urocza. - powiedział frywolnie.
To uczucie to musi być strach, prawda?
![](https://img.wattpad.com/cover/183428786-288-k873295.jpg)
CZYTASZ
"Znaleziona Maska" // Eyeless Jack
FanfictionŻycie nie mogłoby się tak łatwo potoczyć. W pewnym momencie trzeba zaznać smaku goryczy. A to może nawet zmienić twoje życie. Musi. Poznasz nowe rzeczy. W niektóre zwątpisz, a w niektóre uwierzysz. Dopiero potem się przekonasz, czy faktycznie podjął...