20

747 56 41
                                    


- Syf. - oznajmił, wypluwając kawałek kanapki, który nie był przeżuty przynajmniej trzy razy.

- To samo bym powiedziała na te twoje nerki. Tyle, że ja bym ich nawet buzią nie tknęła. - rzekłam, siadając na podłodze, a następnie bawiąc się swoimi rozczochranymi włosami, które były już doszczętnie zniszczone.

W pewnym momencie przypomniała mi się jedna rzecz.

- Co zrobiłeś z tą kobietą? - wszczęłam dyskusję prosto z mostu. Mowa tu dokładniej o Harriet, którą chcąc uratować i tak doprowadziłam do jej śmierci.

- Zależy z jaką kobietą, i co dokładniej miałem z nią robić - odparł z domieszką czarnego humoru.

- Ta, która była razem ze mną. - odparłam, ignorując jego nieśmieszne gadki.

Po chwili namysłu Jack najwyraźniej przypomniał sobie, o kim mowa, sygnalizując o tym głośnym, przeciąganym "aaa".

- No tak... Zabrałem ją, wziąłem to co miałem wziąć i zakopałem. - rzekł, jak gdyby to nic nie znaczyło. Dla niego nie musiało nic znaczyć, ale dla mnie to było okropne.

- Dlaczego ją zabiłeś, a mnie nie? - zadałam pytanie. Pytanie które było dla mnie jedną wielką niewiadomą. "Dlaczego ja?" Przewija się przez ten cały czas, odkąd zostałam porwana. I to się nie zmieni.

- Ona była stara, ty młoda. Proste. - zakończył zdanie głośnym odchrząknięciem. Przecież takiej odpowiedzi się spodziewałaś Keira, czyż nie?

- Wcale nie była taka stara... - burknęłam

- Tak czy owak jesteś młodsza, co znaczy, że lepsza. - odparł obojętnie.

Mimo tego, że jego ton głosu zaprzeczał temu co powiedział, nie wyrażając żadnych uczuć, to i tak poczułam pewnego rodzaju miłe uczucie, które chociażby na chwilę pomogło mi ulżyć.

- Nie chciałabyś może się ze mną wybrać?

- Że ja? - spytałam zdziwiona

Wstając, zignorował moje pytanie, najwyraźniej dając mi do zrozumienia, że to było idiotyczne.

- Chyba bym ci tylko zawadzała... - próbowałam się wykręcić.

- Może i masz rację. - rzekł szczerze. - Ale warto spróbować, najwyżej się zdenerwuję, a potem będzie po wszystkim.

Nie wiedziałam, o co mu konkretnie chodziło, i chyba jednak nie chciałam wiedzieć.

Westchnęłam głośno i zastanawiałam się nad tym.

- Jestem niecierpliwy, wiesz? - pośpieszał mnie.

- Wolę nie... - zadecydowałam.

- Jak chcesz, ale ostatnio przecież tak bardzo chciałaś zażyć świeżego powietrza, nie? - uśmiechnął się, prawdopodobnie rozpamiętując chwilę, gdy prawie doprowadził do mojej śmierci.

- Jesteś okr... - wstrzymałam się, przypominając sobie jego ostatnie słowa.

"Mnie masz się tylko i wyłącznie bać"

Popatrzyłam się na niego z nadzieją, że tego nie słyszał.

- Czy ty na serio wzięłaś do siebie to co ostatnio powiedziałem? - spytał z uśmiechem, który zwiastował śmiech.

Odpowiedziałam ciszą.

- Po części była to prawda, a po części nie, rany! - krzyknął niby załamany, a z drugiej strony roześmiany.

"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz