- Syf. - oznajmił, wypluwając kawałek kanapki, który nie był przeżuty przynajmniej trzy razy.- To samo bym powiedziała na te twoje nerki. Tyle, że ja bym ich nawet buzią nie tknęła. - rzekłam, siadając na podłodze, a następnie bawiąc się swoimi rozczochranymi włosami, które były już doszczętnie zniszczone.
W pewnym momencie przypomniała mi się jedna rzecz.
- Co zrobiłeś z tą kobietą? - wszczęłam dyskusję prosto z mostu. Mowa tu dokładniej o Harriet, którą chcąc uratować i tak doprowadziłam do jej śmierci.
- Zależy z jaką kobietą, i co dokładniej miałem z nią robić - odparł z domieszką czarnego humoru.
- Ta, która była razem ze mną. - odparłam, ignorując jego nieśmieszne gadki.
Po chwili namysłu Jack najwyraźniej przypomniał sobie, o kim mowa, sygnalizując o tym głośnym, przeciąganym "aaa".
- No tak... Zabrałem ją, wziąłem to co miałem wziąć i zakopałem. - rzekł, jak gdyby to nic nie znaczyło. Dla niego nie musiało nic znaczyć, ale dla mnie to było okropne.
- Dlaczego ją zabiłeś, a mnie nie? - zadałam pytanie. Pytanie które było dla mnie jedną wielką niewiadomą. "Dlaczego ja?" Przewija się przez ten cały czas, odkąd zostałam porwana. I to się nie zmieni.
- Ona była stara, ty młoda. Proste. - zakończył zdanie głośnym odchrząknięciem. Przecież takiej odpowiedzi się spodziewałaś Keira, czyż nie?
- Wcale nie była taka stara... - burknęłam
- Tak czy owak jesteś młodsza, co znaczy, że lepsza. - odparł obojętnie.
Mimo tego, że jego ton głosu zaprzeczał temu co powiedział, nie wyrażając żadnych uczuć, to i tak poczułam pewnego rodzaju miłe uczucie, które chociażby na chwilę pomogło mi ulżyć.
- Nie chciałabyś może się ze mną wybrać?
- Że ja? - spytałam zdziwiona
Wstając, zignorował moje pytanie, najwyraźniej dając mi do zrozumienia, że to było idiotyczne.
- Chyba bym ci tylko zawadzała... - próbowałam się wykręcić.
- Może i masz rację. - rzekł szczerze. - Ale warto spróbować, najwyżej się zdenerwuję, a potem będzie po wszystkim.
Nie wiedziałam, o co mu konkretnie chodziło, i chyba jednak nie chciałam wiedzieć.
Westchnęłam głośno i zastanawiałam się nad tym.
- Jestem niecierpliwy, wiesz? - pośpieszał mnie.
- Wolę nie... - zadecydowałam.
- Jak chcesz, ale ostatnio przecież tak bardzo chciałaś zażyć świeżego powietrza, nie? - uśmiechnął się, prawdopodobnie rozpamiętując chwilę, gdy prawie doprowadził do mojej śmierci.
- Jesteś okr... - wstrzymałam się, przypominając sobie jego ostatnie słowa.
"Mnie masz się tylko i wyłącznie bać"
Popatrzyłam się na niego z nadzieją, że tego nie słyszał.
- Czy ty na serio wzięłaś do siebie to co ostatnio powiedziałem? - spytał z uśmiechem, który zwiastował śmiech.
Odpowiedziałam ciszą.
- Po części była to prawda, a po części nie, rany! - krzyknął niby załamany, a z drugiej strony roześmiany.
![](https://img.wattpad.com/cover/183428786-288-k873295.jpg)
CZYTASZ
"Znaleziona Maska" // Eyeless Jack
FanfictionŻycie nie mogłoby się tak łatwo potoczyć. W pewnym momencie trzeba zaznać smaku goryczy. A to może nawet zmienić twoje życie. Musi. Poznasz nowe rzeczy. W niektóre zwątpisz, a w niektóre uwierzysz. Dopiero potem się przekonasz, czy faktycznie podjął...