14

792 58 50
                                    


Kolejny nieprzyjemny poranek.

Tylko, że tym razem nikt mnie nie zbudził. Zrobiłam to sama.

Cieszyłabym się, gdyby nie fakt, że zostałam pojmana przez kolejnego psychola. I to chyba jeszcze gorszego od nich.

-Sama się na to zgodziłaś - powiedział, przeżuwając coś w swoich ustach.

Ja, zawiedziona swoją kolejną złą decyzją tylko głośno westchnęłam.

Miałam też do niego wiele różnych pytań, między innymi te o stosunki z owym Slendermanem.

Ale bałam się cokolwiek do niego mówić. Wczoraj byłam jakaś inna, zdeterminowana, czułam, że muszę ryzykować.

Cóż, wróciła stara ja.

W tym momencie przypomniało mi się coś ważnego.

Poklepałam nagle obie swoje kieszenie spodni w celu przeszukania ich. Pusto.

Cholera, gdzie jest te-

-Szukasz tego? - spytał się brunet, pokazując pistolet który dał mi Hoodie, a ja patrzyłam na niego powoli wyciągając dłoń. - Zachowam to sobie.

Miałam ochotę się na niego rzucić, ale muszę zarzucać z góry, że cały czas jestem na przegranej pozycji.

Byliśmy w kolejnej dziwnej chatce, o wiele mniejszej niż tamta. Ile w tym lesie jest tych opuszczonych domów? Nie wiedziałam, że jest aż taki obszerny. Chyba, że jesteśmy w całkowicie innej lokacji, to już zmienia postać rzeczy.

-Jesteś zamyślona. Możesz zadać parę pytań. - odrzekł, kierując głowę w moją stronę.

-Co cię łączy ze Slendermanem? - spytałam prosto z mostu. Właśnie to pytanie nurtowało mnie od wczoraj.

-Tak od razu do sedna? Nie lubię tak. Zachowaj to pytanie na koniec. - powiedział obojętnie, przez co całkowicie mnie to już ugasiło i czułam się jeszcze bardziej niezręcznie.

-Gdzie jesteśmy? - zadałam najmniej interesujące mnie pytanie jakie mogłam.

-Ciągle w tym samym lesie. - odpowiedział, oczekując odemnie kolejnego pytania.

-Masky-

-Kurwa! - wykrzyknąłem, waląc pięścią w stół. - Skąd ona miała broń?!

Nagle z krzesła wstał Brian, ze spuszczoną głową.

Nie wiedziałem, czy teraz być wkurzonym na niego, czy może się o niego bać.

-Idiota. - parsknął Jeff.

Wiedziałem. To było wiadome, że ktoś w końcu wykorzysta jego łatwowierność. Może Jeff ma faktycznie rację, i jest on zwykłym idiotą?

Aż boję się myśleć, co zrobi mu Operator gdy się o tym dowie. Nie chciałem pogarszać sprawy, więc darowałem sobie docinki kierowane w jego stronę.

Podszedłem do niego i wziąłem go mocno za rękę, prowadząc jak najszybciej do dobrze znanego nam już gabinetu.

-Cholera, czy ty wiesz co się może stać? - spytałem zmartwiony ale i również wkurzony.

On nadal siedział cicho i się nie odzywał.

-Brian, kurwa! Ty idioto! - krzyczałem do niego, ale zanim on zdążył cokolwiek powiedzieć, my już staliśmy pod wysokimi drzwiami. Zapukałem, i wepchnąłem Briana do środka, zamykając za niego drzwi.

Martwiłem się, co może mu zrobić Operator. Ta dziewczyna wykorzystała jego dobroć uciekając. Już nie wspominając o tym, że Toby został postrzelony i przez najbliższy okres nie będzie mógł wykonywać zadań. Na chwilę obecną nie zwiastuje to dobrej sytuacji, bo nie ma nas wystarczająco dużo, aby odnaleźć tą dziewczynę zanim zrobi cokolwiek niekorzystnego dla nas.

"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz