Podłoga w gabinecie szkolnej pielęgniarki ma okropny niebieski odcień. Nie przypomina nieba ani morza, nie przypomina niczego, co niebieskie i piękne, nie mówiąc już o oczach Josha. Już na samą myśl o nim znowu kręci mi się w głowie. Podnoszę delikatnie spojrzenie i przestaję wiercić wzrokiem dziurę w tej okropnej niebieskiej wykładzinie. Patricia patrzy na mnie z niepokojem, ale gdy serwuję jej lekki uśmiech, jej twarz się uspokaja.
– Nawet nie wiesz, jakiego stracha napędziłaś pani Blair. Myślałam, że zemdleje razem z tobą.
– To znaczy, że może wcale nie jest taką jędzą – kwituję, próbując sobie przypomnieć, czy pamiętam moment, w którym mój organizm postanowił zemdleć.
To się po prostu stało. Za dużo wszystkiego. Udawałam silną, ale po rozmowie z mamą Josha nagle straciłam energię i wyszło, jak bardzo jestem słaba. Jak bardzo męczy mnie ta niepewność. Jak sobie nie radzę. Zwaliłam wszystko na stres i zmęczenie. Nigdy wcześniej nie zemdlałam, więc pielęgniarka nie potraktowała tego serio. Nakazała mi leżeć i pić dużo wody.
– A Josh – Patricia nachyliła się ku mnie, mówiąc szeptem – on niemal wyskoczył z ławki, ale chyba się poddał, bo pani Blair i Georgia znalazły się przy tobie pierwsze. Georgia to wredota, ale jako córka lekarzy, ma w sobie odruch niesienia ludziom pomocy – dodaje z bezbarwnym uśmiechem na twarzy, bo wzmianka o Joshu wywołała we mnie dziwny smutek.
To jednocześnie rozczulające i bolesne. Sam fakt, że jednak nie było mu to obojętne, ale w ostatnim czasie traktuje mnie jak powietrze o złej jakości. Myśl, że mógłby być blisko mnie, podczas gdy ja utraciłam świadomość, jest przygnębiająca i nagle odczuwam ogromne pragnienie bycia blisko niego. Pragnę jego dotyku, a okoliczności w jakich dotykał mnie ostatnio sprawiają, że łamie mi się serce. To wciąż otwarta rana.
– Możemy przełożyć spotkanie z moją siostrą. Na pewno zrozumie.
– Nie, nie – zaprzeczam gwałtownie, co kosztuje mnie wiele siły. – Czuję się już lepiej. Naprawdę.
Ostatnie czego potrzebuję, to zostanie samej z tym wszystkim. Potrzebuję czegoś, co pozwoli mi na chwilę uciec od myśli o Joshu, Hazel, ich matce i wszystkich tych ludziach, którzy spędzają mi sen z powiek. Potrzebuję odskoczni, ciszy i wyrozumiałości i choć nigdy tam nie byłam, jestem pewna, że dostanę to wszystko w pracowni Hannah.
•••
Kiedy wchodzimy na strych, gdzie znajduje się pracownia Hannah, czuję, że mam nad sobą całkowitą kontrolę. A dokładniej od momentu, w którym opuściłam szkołę i przestałam się skupiać na tym, co się wydarzyło, a ludzie przestali dziwnie się mi przyglądać. Nikt nie zapytał mnie, jak się czuję, co jednocześnie było dla mnie całkiem wygodne, bo nie musiałam się nikomu z tego tłumaczyć, ale z drugiej strony było to trochę przykre. Nie znaczyłam dla nich wiele.
Harry chyba był mną zmęczony, a Josh najwidoczniej miał dosyć naszej tajemniczej relacji i przestał żyć tymi nierzeczywistymi porankami i nocami ze mną. To jeszcze tylko jakiś miesiąc. Potem na czas wakacji wszystko się zatrzyma i (naiwne, wiem) jakoś ułoży. Nasze życia będą pędzić ku dorosłości na osobnych drogach.
Patricia puszcza mnie przodem, uśmiechając się dumnie jakby to była jej własna pracownia, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że są dobrymi siostrami i jestem tu mile widziana. Hannah siedzi na pluszowym dywanie w kolorze kawy z dużą ilością mleka i przegląda komórkę, a gdy do pomieszczenia wpada światło z zewnątrz, podnosi się zwinnie.
– Jesteście. Cześć. – Podchodzi do mnie i podaje mi dłoń. – Jestem Hannah, jak już wiesz.
– Grace, miło mi.
![](https://img.wattpad.com/cover/170043058-288-k895294.jpg)
CZYTASZ
piąta rano
Teen FictionByłam dla niego kimś innym niż dla reszty świata. Pokazałam mu tę część siebie, której nie poznał nikt. Spędzałam z nim tą porę dnia, jaką przez całe moje życie dane było mi spędzać tylko ze sobą samą. On był dla mnie kimś obcym, a jednocześnie przy...