i am worried about him less

238 28 13
                                    

Zbliżamy się do domu Zacka. Prowadzi nas nawigacja w telefonie. Jego dom znajduje się prawie w centrum, ale w wyjątkowo brzydkiej dzielnicy. W oczy rzucają się najbardziej obskurne pojemniki na śmieci. Lekko mnie to przeraża, może dlatego, że sama mieszkałam w takim miejscu.

Patricia ma nadzwyczaj dobry humor jakby nadrabiała zaległości z ponurego tygodnia. Mnie nie pomaga nawet imprezowy wystrój. Mam na sobie czarne dżinsy z wysokim stanem i białą bluzkę na ramiączkach z odsłoniętymi plecami. Włosy związałam w ciasny kok na czubku głowy. Patricia postawiła na prostotę – czarne leginsy i tunika, a jej włosy idealnie wyprostowane nadają całej stylizacji blasku. Mimo, że nie ubrałam się jakoś wyzywająco i tak czuję się jakbym wyszła w samej bieliźnie.

Zatrzymujemy się przed wejściem. W domu słychać śmiech, ktoś zaparkował rower przed wejściem. Biorę głęboki wdech co dziwi Patricię. Nie wiem, skąd w niej tyle luzu, ale zazdroszczę jej tego. Mam w głowie mętlik, ale chyba nie przyszłam tutaj się tylko zabawić. Mam nadzieję, że zobaczę Josha; że coś się zmieni.

W drzwiach frontowych pojawia się Zack z papierosem w ustach, a za nim dwóch nieznanych mi chłopaków. Wyjmuje fajkę i woła nas przyjaźnie:

– Cześć. Śmiało, wchodźcie.

Robię to z rezerwą, jakby ktoś mnie zmusił. Podążam za Patricią ze spuszczoną głową.

– To moje koleżanki z klasy. Patricia i Grace. – Mam wrażenie, że Zack jest speszony moim zachowaniem, ale nic nie poradzę na to, że chciałabym zniknąć.

Jego kumple z podwórka podają nam dłonie i przedstawiają się. Blondyn Steve i piegowaty brunet Charles. Od razu zauważam błysk w oku Charlesa, gdy patrzy na Patricię, ale ten koleś nie wygląda ciekawie. Jakby tylko czekał na jakąś nieznajomą, która zajmie jego dzisiejszy wieczór. Wcale nie chcę ich oceniać pochopnie, Zack też wydawał się dupkiem. Może jestem przewrażliwiona. Wchodzimy do środka, kilka osób majstruje coś przy muzyce i głośniku, Dori i Leya z naszej klasy stoją przy skrzynce z piwem i uśmiechają się w naszym kierunku bez przekonania.

– Harry nie chciał przyjść? – pyta Dori, podsuwając nam skrzynkę w piwem.

Patricia nie kwapi się z odpowiedzią, tylko otwiera butelkę. Mam wrażenie, że imię Harry nie istnieje w spisie znanych jej osób.

– Nie został zaproszony.

– Och, jaka szkoda – oznajmia, po czym obydwie wybuchają śmiechem.

Przewracam oczami, gdy nie widzą i siadam na taborecie przy ladzie w kuchni. Upijam łyk piwa, ale nie smakuje mi. Żadna nowość, alkohol zawsze gorzej smakuje przy pierwszym podejściu i w nieodpowiednim miejscu.

– Spokojnie, Grace. Trochę wypijemy, może potańczymy i pójdziemy do domu. Pomyśl o swojej duszy. O całym parszywym tygodniu. Musimy to z siebie wyrzucić. Odstresować się.

– Myślę, że lepiej wyszłoby mi to w moim pokoju z jakąś normalną muzyką, ale skoro już tu jesteśmy. – Wzruszam ramionami.

– Przypominam ci, że to ty mnie tu zaprosiłaś. A mogłam pozować mojej siostrze do obrazu przez parę godzin w bezruchu. Wolę być tutaj. Zdecydowanie. – Wywraca oczami i przykłada butelkę do ust.

– Twoja siostra maluje? Nawet nie wiedziałam, że masz rodzeństwo – parskam, choć nie ma w tym niczego śmiesznego.

– Ma na imię Hannah. Jest starsza o trzy lata. Studiuje malarstwo na uniwersytecie. I jest z pierwszego małżeństwa matki. Jej ojciec wyjechał do Australii, ale ona jakoś za nim nie tęskni. Bardziej zżyta jest z moim biologicznym ojcem. Trochę zawiłe, ale nam żyje się dobrze.

piąta ranoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz