Rozdział 34

2.7K 163 56
                                    

Tom wyszedł z skrzydła szpitalnego już gdy wróciłaś do zamku. Podobno był to tylko jakiś wirus.

Nie opowiadałaś mu o sytuacji w Trzech Miotłach. Nie widziałaś w tym sensu więc pozostawiła ś przyjaciela w niewiedzy.

...

Kilka dni później siedziałaś na lekcji transmutacji sama. Nie miałaś pojęcia gdzie podział się Tom, więc zamiast skupić się na zajęciach ty ciągle myślałaś o tym gdzie mógł by być. Co oczywiście nie uszło uwadze profesorki.

-Panna Anderson mogła by się skupić na lekcji - powiedziała ostro

-Tak, przepraszam.

Gdy tylko wyszłaś z sali, na korytarzu zobaczyłaś  uśmiechnięte od ucha do ucha Toma. Podeszłaś do niego nie wiedząc o co chodzi i zapytałaś:

-Coś mnie ominęło?

Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.

-Tom?

-Tak?

-Gdzie byłeś?

-Na Błoniach.

-Sam? - zapytałaś mając już w głowie koncepcję o co chodzi, ten tylko uśmiechnął się szeroko - Opowiedz mi wsytsko!

-Oj no nie ekscytuj się tak, to tylko przyjaciel - powiedział a ty spojrzałaś na niego jak na idiotę

-Przyjaciel. Mhm. Coś mi się wydaje że łączy was coś więcej niż przyjaźń.

-Może i tak, może nie...

-Kto to?!

-Nie powiem Ci. - dodał spokojnie

-Co!? Dlaczego?!

-Musisz zgadnąć - zaśmiał się i ruszył w stronę wielkiej sali

-To nie fair!

-Życie jest nie fair.

Racja. Życie jest niesprawiedliwe. To, że inni chcą mieć więcej dla siebie a ty musisz im to dawać, to że nie rozumieją innych spraw niż swoich własnych a ty musisz ich rozumieć, to że jesteś gdy cię potrzebują a ich nie ma gdy to tobie przydałaby się pomoc. To wszystko było nie fair. Draco był nie fair.

Ale jednak gdyby teraz podszedł do ciebie z łzami w oczach, prosząc o pomoc - pomogłabyś. Gdyby prosił o wybaczenie - wybaczyłabyś. Mimo iż wiedziałaś, że żadna z tych rzeczy nie nastąpi.

Taka po prostu byłaś.

Razem z Tomem weszłaś do Wielkiej sali gdzie panował tłok i chaos. Każdy przekrzykiwał kolegę obok aby ktoś inny go usłyszał a ci którzy jedli nie umieli przełknąć jedzenia pochłonięci rozmową.

Usiadłaś do stolika i znów spojrzałaś na tłum. Dojrzałaś w nim Harry'ego Pottera który patrzył w twoją stronę z lekkim uśmiechem który oczywiście odwzajemniłaś. Nagle jednak spojrzał w inną stronę, na jakąś gryfonkę która jak dobrze pamiętasz miała na nazwisko Bell. Rozmawiał z nią tylko parę sekund po czym znów zmienił punkt obserwacji. Tym razem był nim sam Draco Malfoy. Patrzyli na siebie może z sekundę po czym Draco ulotnił się z sali w ekspresowym tępie a tuż za nim - Harry.

Czułaś, że musisz iść za nimi.

Tak więc wstałaś i równie szybko opuściłaś sale mając nadzieję, że dogonisz chociaż Pottera. Po chwili zobaczyłaś go przy drzwiach do jednej z łazienek.

-Harry, zaczekaj! - krzyknęłaś a ten obrucił się w twoją stronę - Daj mi najpierw z nim porozmawiać, dosłownie chwilę. - dodałaś podbiegając do Gryfona i nie czekając na jego odpowiedź, weszłaś do środka zamykając za sobą drzwi.

______________
trochę długo czekaliście no ale jest więc wybaczcie

za błędy tradycyjne przepraszam

I do głosowania i komentowania zapraszam ;)

GlupiaDziewczynka

I fall in love with the Slytherin Boy | Draco Malfoy | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz