Gdyby ktoś mi kiedyś opowiedział historię, a jako fabułę umieścił wszystko co spotkało mnie po pójściu na studia, wyśmiałabym go za zbyt bujną wyobraźnię, bo takie rzeczy, nie mają miejsca w rzeczywistości. No cóż, jesteśmy w rzeczywistości, bo raczej nie przespałam ostatnich lat swojego życia i wcale nie mam wrażenia jakby to, co dzieje się dookoła było bajką albo czymś niemożliwym. Nie powinnam nawet o tym pisać, ale muszę, bo przecież nie powiem nikomu o tym co się dzieje w moim życiu od jakiegoś czasu. Nie będę też z Alexandrem rozmawiać na te tematy, bo nie da się obgadać własnego chłopaka z nim samym, to zwyczajnie niemożliwe. Chciałabym móc powiedzieć o wszystkim Zoey, ale nie mogę. Gdyby się wygadała... Nawet nie chcę myśleć o tym co by się wydarzyło. Jedno jest pewne – Alec straciłby pracę, a mnie... ze mną nie wiem co by się stało.
Wpatrywałam się w dokument, który napisałam na laptopie, zastanawiając się co w ogóle chcę z nim zrobić. Nierozsądnym było go tworzyć. Powinnam go usunąć. Natychmiast. Wcisnęłam odpowiedni przycisk na klawiaturze i wyłączyłam komputer, mając czyste sumienie, że nasza słodka tajemnica nadal jest tajemnicą. Nie zauważyłam tylko jaki klawisz wcisnęłam, dopóki nie było za późno.
***
- Panno Wilson, może mi to pani wytłumaczyć? – zapytał Robert Fields, dziekan wydziału, patrząc na mnie wyczekująco.
Wpatrywałam się w dokument, który sama napisałam, jakbym widziała go pierwszy raz. I poniekąd tak było. Przez kilka dni żyłam w przekonaniu, że go usunęłam. Z drugiej strony w tym pliku nie było nic co mogło wskazywać o kim w rzeczywistości jest mowa. O co w takim razie chodziło dziekanowi i jak mój dokument znalazł się w jego rękach?
- Panno Wilson?
- Nie rozumiem o co panu chodzi, panie dziekanie? – starałam się być spokojna, ale słyszałam jak z każdym słowem głos drży mi coraz bardziej. Najwidoczniej mężczyzna też to zauważył, bo podniósł brew i spojrzał na mnie z powątpiewaniem. A może to była litość?
- Powiem wprost. Ten dokument, nie wiem dlaczego, ale wysłała mi pani sama. A w połączeniu z anonimowo przesłanym listem i jego załącznikami, myślę, że mamy dużo do wyjaśnienia...
Przerwało mu pukanie do drzwi, a po chwili pojawiła się sekretarka. Kobieta obrzuciła mnie ponurym spojrzeniem, ale gdy jej wzrok skierował się na mężczyznę, uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam, że przeszkadzam panie dziekanie, ale przyszedł doktor Martin. Twierdzi, że był z panem umówiony
- Oczywiście, proszę go zaprosić – słysząc to, podniosłam się, chcąc opuścić pomieszczenie, w myślach dziękując wykładowcy za wyratowanie mnie z tej sytuacji – A panią proszę o zostanie, panno Wilson – dodał mężczyzna, rzucając mi szybkie spojrzenie.
W jednej sekundzie poczułam jak mój świat się wali. Nie miałam już wątpliwości o co chodziło dziekanowi. Ktoś się dowiedział o wszystkim i teraz zostaniemy ukarani... Alec mnie zabije za to wszystko, a ja nigdy nie wybaczę sobie tego, co mu zrobiłam.
- Dzień dobry – do niewielkiego gabinetu wszedł Alexander. Gdy mnie zobaczył, na jego twarzy przez ułamki sekund widziałam zdumienie, przerażenie i strach. Chyba on też wiedział, co zaraz miało się stać – Chciał mnie pan widzieć panie dziekanie?
- Tak, Alex. Proszę, usiądź – odparł mężczyzna, wskazując na krzesło obok mojego – Zanim zadasz pytanie, powiem od razu o co chodzi. Wczoraj dostałem anonim z listem i zdjęciami, które przedstawiają państwa w dość dwuznacznej sytuacji. Dlatego chciałbym też wszystko od razu wyjaśnić, żeby nie było później nieporozumień
Całą swoją siłę woli włożyłam w to, byle tylko nie spojrzeć na Aleca. Starałam się szybko znaleźć dość wiarygodne wytłumaczenie na to wszystko, ale nie wiedząc co przedstawiają zdjęcia, nie miałam na to szansy. Wiedziałam też, że cokolwiek powiedział dziekan, będę musiała dowiedzieć się jak to się stało, że wysłałam mu maila z tym plikiem, a potem wszystko wyjaśnić Alecowi.
- Zanim pokażę wam zdjęcia, chciałbym usłyszeć całą historię waszej znajomości. Od kogo zaczniemy? Alexander? Shylene?
- To może ja zacznę – odezwał się Alec, zanim dotarło do mnie o co poprosił dziekan.
- W takim razie proszę. Tylko uprzedzam, bądźmy ze sobą wszyscy szczerzy, wtedy unikniemy problemów – mówiąc to, spojrzał na mnie znacząco. Nie dziwię mu się, właśnie wymyślałam wiarygodne kłamstwa, dzięki którym być może to Alec wydałby się ofiarą głupiego żartu albo zakładu, jednak teraz było to już niemożliwe. Cokolwiek powie Alexander, będzie mówił zgodnie z prawdą.
- Dobrze – odparł siedzący koło mnie mężczyzna, a ja kiwnęłam głową, czekając aż Alex zacznie mówić.
CZYTASZ
Ponad prawem || ZAKOŃCZONE
RomancePewnego dnia Shylene zostaje wezwana do dziekana na uczelni. W chwili gdy do sali wchodzi jeden z jej wykładowców wie, że mają poważny problem. Zanim zauważa, Alec postanawia opowiedzieć całą prawdę, bez względu na konsekwencje. Jaka jest prawdziwa...