Jestem okropny. Zdałem sobie sprawę z tego już w chwili, gdy Nicole mnie pocałowała, a ja nic z tym fantem nie zrobiłem. Czuję się jak skończony palant.
Jednak w tej chwili najważniejsze jest to, żebym jakimś cudem odnalazł Shy. Nie miałem pojęcia, gdzie jej szukać ani od czego nawet zacząć. Czyżby wróciła do Filadelfii? To całkiem możliwe, ale na razie postanowiłem zacząć poszukiwania tutaj. Gdzieś głęboko we mnie tliła się nikła iskierka nadziei, że ona jest całkiem blisko i niedługo ją znajdę. Ta myśl pomagała mi jakoś funkcjonować.
- Palant, debil, idiota, dupek, ... - wyliczał Sam, a ja siedziałem na swoim łóżku, z piwem w dłoni.
- Tak, wiem, mamusiu - wywróciłem oczami. Przed chwilą przeszukaliśmy razem cały hotel i nic. Ani śladu mojej Shy. Powoli zaczynałem się martwić, ale przyjaciel zapewnił mnie, że to mądra dziewczyna i na pewno nic jej nie jest. Oby naprawdę tak było.
- Kurde, Alec, nie chciałbym cię obrażać, bo jesteś dla mnie jak brat, ale dałeś dupy. I to ostro - chyba jeszcze nigdy nie widziałem, żeby Sam patrzył na mnie z takim rozczarowaniem w oczach.
- Nie chciałem do tego dopuścić
- Ja niestety też zawiniłem. Mogłem ci powiedzieć wcześniej, że ta cała Nicole to niezła manipulantka
- A myślałem, że się z Shy lubią...
- Pfff - Hall aż zaczął się śmiać.- Czasami jesteś naprawdę naiwny, Alec.
- Nie pogrążaj mnie. Nie chcę z tobą rozmawiać. Lepiej pójdę poszukać Shy.- tak naprawdę to wypiłem trzy piwa i czułem, że powoli mnie bierze.
- Oo nie. Jest już bardzo późno. Poza tym w takim stanie możesz co najwyżej napatoczyć się w mieście na patrol policji i trafić do aresztu, pijaczyno.
- Nie! Muszę znaleźć Shy - nadal upierałem się przy swoim.
- Jutro rano wznowimy poszukiwania - podszedł i odebrał mi z rąk butelkę z piwem.- Idź spać - dodał, kierując się do łazienki.
Jednak sen nie chciał przyjść. Cały czas o niej myślałem. Moja Shy - jak mogłem zrobić jej coś takiego? Tak wiele razem przeszliśmy, a ja ją nieświadomie zraniłem. Modliłem się, żeby to wszystko jakoś się ułożyło.
***
Obudziłem się dość wcześnie. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, ale miałem zamiar załatwić to tabletką z szafki nocnej Sama, którą popiłem jego colą. Po paru chwilach byłem w stanie jako tako myśleć. Migiem się umyłem i ubrałem. Postanowiłem pojechać do miasta i tam poszukać jakoś Shy. Jednak w duchu liczyłem na jakiś cud, biorąc pod uwagę ogrom aglomeracji i tak wiele możliwych miejsc, do których mogła się udać pod wpływem mojego okropnego zachowania.
Cicho otworzyłem drzwi, żeby nie obudzić Sama. Już miałem wyjść, gdy nadepnąłem butem na jakiś skrawek papieru. Nagle poczułem się jak bohater kiepskiego kryminału, gdy podniosłem zwitek i przeczytałem jego treść.
RÓB, CO CHCESZ, DOKTORKU. NIEDŁUGO WSZYSCY SIĘ DOWIEDZĄ, ŻE SYPIASZ ZE STUDENTKĄ. JUŻ NIE MASZ ODWROTU. PRZYZNAJ SIĘ ALBO POŻAŁUJESZ!
Nie ukrywam, że zrobiło mi się słabo, kiedy to przeczytałem. Moje oczy biegły ciągle wzdłuż tych kilku zdań. Nagle zaczęło mi się robić ciemno przed oczami.
- Nie! - nawet nie wiem, w którym momencie krzyknąłem, zdając sobie sprawę, że Shy może być w wielkim niebezpieczeństwie. A mnie jak na złość nie ma przy niej.
- Alec, co się stało? - Sam podszedł do mnie w pidżamie i położył dłoń na moim ramieniu. Bez słowa podałem mu kartkę, natychmiast przykładając ręce do głowy. Byłem tak zdenerwowany, że zacząłem się trząść.
- Cholera - Hall aż zaklął, robiąc się czerwony na twarzy.- Kto na miłość boską pisze takie rzeczy? Co to ma być?
- Sam, boję się o Shy
- Alec, tylko nie panikuj. Znam cię nie od dziś i nie pozwolę, żebyś pod wpływem tych słów zrobił coś, czego później możesz żałować.
- Shy mnie potrzebuje! - wrzasnąłem na niego.
- Usiądź na łóżku - poprowadził mnie w głąb pokoju.- Ubiorę się i pojedziemy jej szukać. Jeśli do jutra się nie znajdzie to pójdziemy z tym na policję.
Oczywiście postanowiłem go posłuchać. Potrzebowałem przyjaciela jak nigdy wcześniej.
Kochani, powoli zbliżamy się do końca historii Shy i Alexandra. Mamy nadzieję, że zakończenie Was nie zawiedzie.
Pamiętajcie myć ręce, nie wychodźcie niepotrzebnie z domu i dbajcie o siebie ♥ Nie dajmy się wirusowi!
CZYTASZ
Ponad prawem || ZAKOŃCZONE
RomancePewnego dnia Shylene zostaje wezwana do dziekana na uczelni. W chwili gdy do sali wchodzi jeden z jej wykładowców wie, że mają poważny problem. Zanim zauważa, Alec postanawia opowiedzieć całą prawdę, bez względu na konsekwencje. Jaka jest prawdziwa...