Rozdział 22

2.3K 56 0
                                    

Im dłużej studiowałam, tym częściej miałam wrażenie, że czas ucieka mi przez palce. Czasem miałam wrażenie, że wstaję w poniedziałek, a kładę się spać w piątek. Był już grudzień, a wraz z nim nadeszły pierwsze kolokwia, co oznaczało dużo nauki i przygotowania do egzaminów, które zaczynały się pod koniec stycznia. Niby dużo czasu, a tak naprawdę przy wszystkich obowiązkach okazywało się, że może go zabraknąć, by dobrze nauczyć się na wszystko.

Weszłam na wydział, strzepując z kaptura resztki śniegu. Marzyłam o ciepłej kawie, która rozgrzałaby mnie trochę, bo na dworze za pięknie to nie było.

-Hej, Shy – uśmiechnął się do mnie Sean, który szedł właśnie w moim kierunku – Gotowa na logikę?

- Na to chyba nigdy nie będę gotowa – odwzajemniłam uśmiech, przypominając sobie sobotę, kiedy to za punkt honoru wzięłam sobie rozwiązanie wszystkich zadań z działu. Jak łatwo się domyślić, poległam przy trzecim i nie ruszyłam dalej.

- Mi na szczęście idzie ostatnio coraz lepiej – odpowiedział, ciągnąc mnie za rękaw – Chodź, muszę ci coś powiedzieć

Spojrzałam na niego zdziwiona, ale posłusznie ruszyłam za nim korytarzem. Zatrzymał się dopiero przed drzwiami do jednej z większych sal, gdzie aktualnie nie było nikogo.

-Co jest takiego ważnego, że nikt nie może nas słyszeć? – zapytałam, patrząc na niego z wyczekiwaniem.

- Chodzi o Mike'a – powiedział prosto z mostu – Nie wiem co mam mu doradzić

- A co ja mam z tym wspólnego?

- Przyjaźnisz się z Zoey, prawda? – spojrzał na mnie błagalnie.

- No tak

- Mike chciał ją gdzieś zaprosić, ale nie wie gdzie i jak to zrobić. Zrób coś z tym

Ton jakim chłopak wypowiedział ostatnie zdanie sprawił, że zaczęłam się śmiać. Zabrzmiał jak mała dziewczynka, która zobaczyła coś, co jej się nie podoba.

- Co w tym śmiesznego? – zapytał Sean, odgarniając mi z czoła kosmyk wilgotnych od śniegu włosów, na ten gest cofnęłam się nieznacznie.

- Nic. Idę z nią niedługo do kina to trochę wypytam i dam ci znać

- Nie wymyślisz nic teraz? – zdecydowanie nie był zadowolony z mojej odpowiedzi.

- Nie. Jeśli to ma wypalić, to musi być przemyślane – widząc, że ma zamiar coś powiedzieć, kontynuowałam – Wbrew pozorom dziewczyny nie są takie same i każda z nas lubi coś innego. Daj mi parę dni, a Mike będzie miał plan idealny

- W porządku – odpowiedział, a na jego usta ponownie wkradł się uśmiech – Widzimy się zaraz na zajęciach?

- Jasne – odparłam, po czym poszłam odnieść mokrą kurtkę do szatni.

Informacja, że Mike chce zaprosić gdzieś Zoey poprawiła mi humor, który niedługo znów miał ulec zmianie. Ledwo dotarłam do szatni, usłyszałam za sobą dobrze znany głos.

- Dzień dobry, pani Wilson – dosłownie z deszczu pod rynnę.

- Dzień dobry, panie doktorze – odpowiedziałam z uśmiechem, mając nadzieję, że mężczyzna nie powie nic więcej i w spokoju będę mogła udać się pod klasę, by jeszcze trochę powtórzyć materiał na logikę.

- Ma pani teraz chwilę? Chciałbym z panią porozmawiać – zapytał, odbierając od szatniarki swój numerek.

- Właściwie... - zaczęłam, patrząc na korytarz prowadzący do sali doktora Halla.

Ponad prawem || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz