Rozdział 14

2.4K 63 2
                                    

Całe prawoznawstwo przesiedziałam z telefonem w ręce. Choćbym chciała, nie mogłabym się skupić na zajęciach. To, że Jason miał kiepskie wyczucie czasu wiedziałam od zawsze, ale nie mógł gorzej trafić. Kiedy na początku zajęć wyświetlił mi się dymek z Messengera z jego twarzą i nazwą Lawyer from Scranton, miałam ochotę go udusić. Jednak ciekawość zwyciężyła i nim się obejrzałam, byliśmy w połowie rozmowy.

- Shy, musimy pogadać, to pilne

- Co jest tak pilne, że przerywasz mi zajęcia?

- Masz zajęcia? Sorry, ale to ważne

- Pisz

- Wolałbym jednak powiedzieć Ci to w twarz

- Nie wyjdę z zajęć, bo Ty tak chcesz. Zresztą, czy Ty nie masz prawa karnego, gospodarczego czy coś tam innego

- Mam, ochrony środowiska. Cholernie nudne, Shy wyjdź na chwilę

- Jason...

- Na chwilę, proszę

- Za chwilę

- Shy...

- Dobra, ale tylko na minutę

- Wystarczy minuta

- A potem dasz mi się skupić na zajęciach? Martin już i tak krzywo na mnie patrzy

- Jeśli będziesz nadal chciała to dam Ci spokój, ale zawsze możesz olać Martina

To właściwie nie była taka zła myśl. Zignorować doktora Alexandra Martina... W końcu ostatnio to on mnie ignorował przez całe zajęcia, więc dlaczego nie może być odwrotnie?

Jak najciszej wstałam i wyszłam na chwilę z sali. Inni studenci też często wychodzili – kupić wodę, do toalety – to było dozwolone, więc nie musiałam się przejmować konsekwencjami swojego wyjścia.

Jason już stał pod drzwiami klasy, w której miałam zajęcia.

- Hej – przywitał się, przytulając mnie.

Odwzajemniłam uścisk, ale szybko go od siebie odsunęłam.

- Co jest takie pilne, że wyciągnąłeś mnie w trakcie prawoznawstwa? – zapytałam cicho, choć tak naprawdę cieszyłam się, że chciał się ze mną zobaczyć. Ostatnio robił to rzadko i nawet takie minuty na korytarzu były cenne.

- Chciałem ci to powiedzieć później, w jakiejś lepszej sytuacji, ale nie mogę czekać

- Jason... - zwątpiłam, naprawdę zwątpiłam, bo nie wiedziałam czego się spodziewać, a Jasonowi różne rzeczy potrafiły przyjść do głowy w zazwyczaj najmniej oczekiwanym czasie.

- To nic strasznego, Shy. To znaczy chyba... Mam na myśli, że... - zaczął się plątać i jąkać.

- Jason, o co chodzi?

- Shy, wyglądasz uroczo, kiedy uczysz się logiki, kiedy przygotowujesz się do wyjścia, nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Robisz dla mnie tyle rzeczy, a ja nawet nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć, bo tyle przeze mnie wycierpiałaś. Wiedziałem, że coś do mnie czujesz, a wybrałem kogoś innego. Dopiero później zrozumiałem, że to czego tak naprawdę chcę to ty i nie potrzebuję nikogo innego. Żałuję, że dotarło to do mnie tak późno. Tessa, chcesz być ze mną?

Nie mogłam się powstrzymać i chociaż jego wyznanie było piękne, i było czymś na co czekałam ostatni rok, musiałam się zaśmiać.

- Tessa?

- Wiesz, że lubię używać twojego drugiego imienia – odpowiedział z uśmiechem.

Pokiwałam głową, przytulając się do niego.

- Mam to rozumieć jako tak? – objął mnie w pasie, przyciągając bliżej.

- Tak, Jason. To znaczy tak

Niestety to co dobre szybko się kończy i po chwili znów siedziałam w ławce na prawoznawstwie koło Rossa. Jason miał rację, nie chciałam się nawet skupić na zajęciach, bo byłam zbyt zajęta pisaniem z nim. Niby nic się nie zmieniło, nie poznaliśmy się niedawno, wiele rzeczy już o sobie wiedzieliśmy, a mimo wszystko czułam się inaczej, pisząc z nim. Nie był typem romantyka. Był bezpośredni, wymagający i dość ostry, ale był mój i to było najważniejsze.

Kątem oka zauważyłam, że Martin podchodzi coraz częściej do naszej ławki. Nic nie mówił, jednak na każdym razem dyskretnie zerkał na mnie i na mój telefon. Uznałam to za sugestię i pożegnałam się z Jasonem, obiecując, że poczekam na niego po zajęciach i razem pojedziemy coś zjeść. Czekałam z niecierpliwością aż na zegarze pojawi się 16:45. Jednak im bliżej była wskazówka, tym mniejszą miałam ochotę żeby wyjść z klasy. Nadal ignorowałam Martina, ale gdy odłożyłam telefon i udawałam, że słucham przez ostatnie piętnaście minut, mimowolnie zaczęłam mu się przyglądać. I jak co tydzień na prawoznawstwie moje myśli chociaż przez chwilę krążyły wokół tego człowieka. Nagle spojrzał na mnie, a ja miałam wrażenie, że jego spojrzenie przeszywa mnie na wskroś, a on właśnie poznaje wszystkie moje tajemnice. Przez ułamek sekundy poczułam się zawstydzona tym, że zgodziłam się zostać dziewczyną Jasona La Croix, mojego przyjaciela i chłopaka, w którym byłam zadurzona od ponad roku. Przez ten ułamek sekundy miałam wrażenie, że jedyne miejsce, w którym powinnam się znajdować to to u boku Martina. Wrażenie minęło, gdy jego szaroniebieskie oczy spojrzały na ekran laptopa.

- Na dziś to koniec, widzimy się za tydzień, zadania jak zawsze prześlę państwu mailem – powiedział, a ja szybko zerwałam się z miejsca, pakując rzeczy do torebki i nie żegnając się z Rossem wyszłam z sali. Tak, Martin zdecydowanie źle na mnie działał.

Ponad prawem || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz