Kilka dni później byłem już w domu na święta. Po raz pierwszy w życiu naprawdę nie miałem ochoty tam jechać. Shy, jak na złość, spotkała się ze mną jeszcze raz w dzień swojego wyjazdu. Nie wiem, jakim cudem do niczego nie doszło, ale tak właśnie było. Tylko się całowaliśmy i nic poza tym.
W tym roku mama naprawdę się postarała. W dzień przed Wigilią wszystko było praktycznie gotowe, dlatego nie przypadło mi zbyt wiele obowiązków domowych. Jednak gorzej było z moim przyjazdem, a raczej liczbą osób, które przyjechały.
- Alec, w końcu jesteś! - mama przytuliła mnie tak mocno, że omal się nie udusiłem.
- Witaj, synu - tata uczynił to samo, dodatkowo poklepując mnie po plecach.
- Gdzie Agnes? - spytała, a ja zrobiłem się purpurowy.
- Musiała jechać do siebie. Ma chorą babcię i być może są to jej ostatnie święta, więc nie było mowy, żeby nie przyjechała - kłamstwo było perfekcyjne, ale jednak nadal było kłamstwem.
- Oczywiście - przytaknęli oboje, gdy zdejmowałem kurtkę.
- Bou! - nasz psiak od razu się na mnie rzucił i zaczął ślinić spodnie.
- Odpocznij sobie, a ja zrobię herbatę - mama spojrzała na mnie ciepło i poszła do kuchni. Właściwie to mogłem potraktować tę przerwę jako swego rodzaju urlop. Rodzice niedawno przeprowadzili się z ciasnego mieszkania w centrum do domku na przedmieściach. Najlepiej będzie jak zaszyję się w którymś z pokoi i przeczekam święta, żeby jak najszybciej zobaczyć się z Shy. Wstyd przyznać, ale już za nią tęsknię. Cholernie bardzo.
***
W Wigilię było podobnie. Goście jeszcze się nie zjechali, więc mogłem nadal trwać w stanie kompletnego nicnierobienia. Bardzo mi to pasowało. Czułem się odcięty od uniwersytetu i wszelkich spraw z nim związanych. Właśnie tego było mi trzeba.
SMS od: Sam
Śniegu po pachy, smacznej kiełbachy, prezentów kupę, rózgi na dupę, do nieba choinki i wędzonej szynki oraz szczęśliwego wskoku do nowego roku.
SMS do: Sam
Debil
SMS od: Sam
Wprost nie mogłem się powstrzymać :* ale wiem, że ta rózga to byś wolał, żeby od Shy była ;)
SMS do: Sam
!!!
Byłem wściekły z powodu jego ilorazu inteligencji, ale jednocześnie bardzo poprawił mi humor. W sam raz, żeby przetrwać kolację wigilijną.
- Już przyjechali! - niedługo później krzyknęła z dołu mama.
- To idź i zamknij drzwi! - odpowiedział jej tata, który szczerze nie znosił wujka Boba, czyli brata bliźniaka mamy.
- Steven, ty stary durniu!
Mimo wszystko postanowiłem zejść na dół, najpierw odmawiając w duchu krótką modlitwę, żeby ciotka Doris znowu nie pocałowała mnie w usta przy powitaniu.
- Alec, jaki ty przystojny! - nie zdążyłem i po chwili miałem na twarzy jej różową szminkę.
- Dzień dobry, wujku - grzecznie się przywitałem, żeby wyjść na dobrze wychowanego syna. W końcu jestem doktorem prawa i wypada ładnie się zachowywać.
- Hej, kuzynie! - za nimi pojawił się Patrick, ich syn. Jest ode mnie tylko dwa lata młodszy, ale jego umysł pozostał na poziomie licealisty.
- Cześć! - pod rękę trzymała go jakaś dziewczyna, która dopiero teraz się odezwała.
- Ah, to twoja dziewczyna? - moja mama była niezwykle rozentuzjazmowana. Pewnie dlatego, że ja nikogo na święta nie przywiozłem. No cóż.
- Tak, to Julia - przedstawił swoją towarzyszkę, która wyglądała, jakby była od niego sporo młodsza. Gdyby okazało się, że nadal się uczy wcale bym się nie zdziwił.
- Kochani, zapraszam do stołu. Siadajcie, proszę.
Kolacja, o dziwo, przebiegła w znośnej atmosferze. Cała uwaga skupiała się praktycznie tylko na Patricku i nastolatce Julii, którzy obmacywali się pod stołem, więc smsowałem z Shy, chowając telefon za wazą z zupą. Oby tylko nikt nie zauważył.
***
Wieczorem, gdy byłem w domu znowu tylko z rodzicami (o zgrozo, jak ja nie znoszę Patricka!), wcześniej położyłem się do łóżka.
SMS do: Shy
Tęsknię za Tobą...
Wysłałem to i gapiłem się w sufit, leżąc z telefonem na brzuchu. Chyba tak zachowują się zakochani, prawda?
- Już śpisz, synku? - chwilę później mama zajrzała do mojego pokoju.
- Nie, jeszcze nie. Tak się po prostu wcześniej położyłem.
- I bardzo dobrze. Na uczelni za bardzo się przemęczasz - usiadła na skraju łóżka i otuliła mnie kołdrą. Znów poczułem się jak dzieciak, którego mama układa do snu. Uwielbiam to uczucie.
- Spokojnie, nad wszystkim panuję.
- Wiem, że nie. O czymś mi nie mówisz, Alexandrze. Czuję to - spojrzała mi w oczy i zrozumiałem, że nie chcę dalej jej okłamywać.
- Masz rację - westchnąłem, nerwowym ruchem dłoni przeczesując włosy.
- Chodzi o Agnes, prawda? - czemu matki zawsze wszystko wiedzą, ja się pytam? Czy ona jest jakimś jasnowidzem?
- Tak, mamo. Już z nią nie jestem.
- Ale dlaczego?
- Rozstaliśmy się jakiś czas temu. Zdradziła mnie - wyjaśniłem po krótce, nie chcąc się zagłębiać w szczegóły, których i tak by nie zrozumiała.
- Dlaczego nic nie mówiłeś? - wyglądała na zatroskaną.- Przecież byśmy ci z ojcem pomogli. Trzeba było tu przyjechać, a nie przeżywać to wszystko w samotności, z dala od rodziny.
- Wiem, przepraszam.
- Ale teraz jest już dobrze? Zostawiłeś to za sobą, mam nadzieję.
- Tak. Mam kogoś - wypaliłem, nawet się nad tym nie zastanawiając.
- Oo, szybko.
- Ma na imię Shylene.
- Bardzo ładnie. Jaka ona jest?
- Mamo!
- No co, Alec? Tak tylko pytam.
- Nie mów nikomu, w szczególności tacie, ale Shy to moja studentka - mama była moją najlepszą przyjaciółką, więc postanowiłem nie zatajać przed nią tego dość istotnego faktu.
- No coś ty! - wyglądała na naprawdę zdziwioną.- Tak można?
- Koniec tematu - uciąłem rozmowę, bo zaczynała wkraczać na niebezpieczne tory.
- No dobrze już. Dobranoc - pocałowała mnie w policzek i wyszła.
SMS od: Shy
Ja za Tobą też. Mam nadzieję, że następne święta spędzimy razem.
Przeczytałem to i mnie zamurowało. Przysięgam.
CZYTASZ
Ponad prawem || ZAKOŃCZONE
RomancePewnego dnia Shylene zostaje wezwana do dziekana na uczelni. W chwili gdy do sali wchodzi jeden z jej wykładowców wie, że mają poważny problem. Zanim zauważa, Alec postanawia opowiedzieć całą prawdę, bez względu na konsekwencje. Jaka jest prawdziwa...