Święta minęły mi zaskakująco szybko i zanim się obejrzałam znowu pakowałam walizkę. Cieszyłam się, że wrócę do Pensylwanii i zobaczę przyjaciół i Alka, ale mimo wszystko miałam pewne wątpliwości. Od tej cholernej wiadomości, którą wysłałam mu w wigilię więcej praktycznie nie pisaliśmy. Nie powinnam tyle pić w wigilię, ale nie mogłam nic poradzić na to, że co chwilę ktoś mi lał wino do kieliszka, a mi naprawdę nie potrzeba dużo, żeby się upić. Jedyną wiadomością, którą mi wysłał były życzenia noworoczne. Bałam się, że uznał, że właściwie to nic dla niego nie znaczę. Albo gorzej, że po tej wiadomości wystraszył się i stwierdził, że nie chce się angażować w związek z jakąś studentką i jego kariera nie jest tego warta. Albo...
STOP
Wzięłam głęboki wdech. Powoli zaczynałam sama siebie nakręcać, a to nie było nic dobrego. Co ma być to będzie, a pewnie najgorsze scenariusze rozegrałam w swojej głowie i żaden z nich się nie spełni.
- Jesteś gotowa? – usłyszałam mamę, która czekała na mnie przy schodach.
Rozejrzałam się po pokoju, sprawdzając czy niczego nie zapomniałam, po czym zeszłam na dół, niosąc walizkę w jednej ręce, a plecak w drugiej.
- Tak, możemy jechać – odpowiedziałam jej z uśmiechem.
W drodze na stację, a także w trakcie podróży nie mogłam się pozbyć natrętnych myśli. Chcąc rozładować jakoś emocje, sięgnęłam po słuchawki i włączyłam muzykę, jednak po pół godzinie odpuściłam, bo nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Przede mną była długa droga pociągiem, a następnie czekała mnie przesiadka na autobus. Mimo że cała podróż trwała blisko dwadzieścia dwie godziny, wiedziałam doskonale, że na sen nie mam co liczyć. Zrezygnowana sięgnęłam po podręcznik. Jeśli i tak musiałam siedzieć w jednym miejscu to wolałam spożytkować ten czas zamiast bezczynnie patrzeć w okno.
***
Kiedy zmęczona wysiadłam z autobusu, na dworze było niesamowicie ciemno. Nic dziwnego skoro był początek stycznia, środek zimy, a ja stałam na dworcu o czwartej nad ranem. Trochę się bałam chodzić o tej porze po mieście, ale nie miałam wyjścia. Jak na złość w Filadelfii wysiadałam tylko ja, a na całym dworcu nie było żywej duszy. Tym gorzej dla mnie. Jak nie ma nikogo, jest cicho i ciemno to zawsze jest źle.
Słysząc swoje myśli nie mogłam się nie roześmiać. Za dużo filmów obejrzałam z tatą przez święta i teraz wyobrażam sobie nie wiadomo co. Pokręciłam głową, ubierając rękawiczki. Było mi bardzo zimno i nawet one niewiele pomagały, ale lepsze to niż nic. Po chwili byłam już gotowa do drogi. Sięgnęłam po walizkę w tym samym czasie co osoba stojąca obok mnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś pojawił się na dworcu. Nie miałam pojęcia kim on jest, bo zdecydowanie był to mężczyzna i jedyne co miałam w głowie to uciekaj, ale nie mogłam. Sparaliżowana stałam przed nim, patrząc na zasłoniętą szalikiem twarz.
- Czemu tak patrzysz? – zapytał, a ja myślałam, że zaraz zejdę na zawał – Shy?
- Nie strasz mnie tak więcej – wyjąkałam, przytulając się do niego.
- Przepraszam, myślałem, że pamiętasz, że po ciebie przyjadę. Nie wiedziałem, że tak się wystraszysz
Wróciłam myślami do mieszkania Alka na kilka godzin przed moim wyjazdem.
- Kiedy wracasz?
- Trzeciego stycznia, już kupiłam bilet
- O której? Przyjdę po ciebie
- Wiesz, że nie musisz
- Ale chcę. O której będziesz na miejscu?
- Pewnie koło czwartej w nocy
CZYTASZ
Ponad prawem || ZAKOŃCZONE
RomancePewnego dnia Shylene zostaje wezwana do dziekana na uczelni. W chwili gdy do sali wchodzi jeden z jej wykładowców wie, że mają poważny problem. Zanim zauważa, Alec postanawia opowiedzieć całą prawdę, bez względu na konsekwencje. Jaka jest prawdziwa...