Rozdział 34

2.1K 59 3
                                    

Nie byłam pewna czy Alec wziął mnie na konferencję, bo rzeczywiście się na nią nadawałam, czy też może po to, żeby spędzić razem trochę czasu. Miałam nadzieję, że obie odpowiedzi są prawidłowe.

Dzień przed wyjazdem umówiłam się na spotkanie z Zoey, która zadzwoniła do mnie z samego rana, wręcz krzycząc do słuchawki, że koniecznie musimy porozmawiać, ale że nie jest to rozmowa na telefon i mam nie protestować tylko przyjechać do niej za półtorej godziny. Najchętniej bym ją udusiła za to, że mnie obudziła jeszcze przed ósmą, jednak fakt, że zrobiła to o tak wczesnej porze, kiedy mogła jeszcze spać, bo zajęcia tego dnia były odwołane ze względu na jakąś ważną uroczystość na wydziale, dało mi sporo do myślenia, dlatego też niechętnie zwlekłam się z łóżka, by po godzinie siedzieć w starym autobusie w drodze do jej mieszkania.

- Cześć – powiedziałam, wchodząc do środka bez pukania – Co było tak istotnego, że musiałaś mnie obudzić? – zapytała z lekkim wyrzutem, patrząc na przyjaciółkę.

Dopiero po chwili zarejestrowałam tony ubrań leżące dosłownie wszędzie i Zoey, która stała wśród nich, wyglądając na nieco zagubioną.

- Musisz mi pomóc. Nie mam się w co ubrać – na jej twarzy odmalowała się panika, a ona sama zaczęła się z roztargnieniem rozglądać po pokoju – Lepsza będzie sukienka a może spodnie?

- Ale o czym ty mówisz? – zapytałam zdezorientowana. Coraz mniej rozumiałam co się tutaj dzieje.

- Sean zaprosił mnie na randkę. Idziemy jutro wieczorem, ale nie powiedział gdzie i nie wiem co mam na siebie włożyć... - wyjąkała – No wiesz, w końcu to Sean

Pokręciłam z uśmiechem głową. Ta dziewczyna była niemożliwa.

- Wiedziałam, że jutro jedziesz rano i nie zdążysz mi pomóc, a ja naprawdę nie wiem co mam robić

- Zoey, byłaś już na randce z Seanem – uśmiechnęłam się – Tylko żadne z was nie postrzegało tego jako randki. Pomyśl, za każdym razem, kiedy Mike w ostatniej chwili odwoływał spotkanie, ty i Sean szliście w miejsca, gdzie miałaś iść ze swoim, na szczęście już byłym, chłopakiem

- Nie pomyślałam tak o tym – jęknęła, chowając twarz w dłoniach. Przez palce widziałam jak jej twarz coraz bardziej zaczyna przypominać pomidora.

- Spokojnie. Coś wymyślimy – westchnęłam, rozglądając się po ubraniach – Skoro nie powiedział ci, gdzie idziecie, to lepiej ubrać coś wygodnego, ale takiego co by się nadawało na randkę – podpowiedziałam jej, nie chcąc decydować za nią.

Po chwili namysłu Zoey wyjęła z szafy czarne, dopasowane spodnie i czerwoną szyfonową bluzkę.

- Co o tym myślisz?

- Jest okej, dobierz jeszcze buty i w sumie czarna skórzana kurtka by pasowała na wierzch, ale jest zima, więc lepiej ubierz się cieplej

Obserwowałam jak dziewczyna zbiera ubrania i z powrotem wkłada je do szafy. No to kryzys zażegnany. Posiedziałyśmy jeszcze chwilę i pogadałyśmy. W końcu nie będziemy się widziały przez najbliższe kilka dni. Nie wiem co władzom wydziału strzeliło do głowy, żeby wysyłać nas na konferencję aż do Chicago, ale skoro to oni płacą to nie będę narzekać, bo zawsze marzyłam, żeby zobaczyć Wietrzne Miasto.

***

- Tutaj są państwa karty do hotelu – powiedziała recepcjonista, podając Hallowi kilka kart magnetycznych – Wszystkie są dwuosobowe – dodała po chwili – I znajdują się na trzecim piętrze

Rozejrzałam się po holu. Hotel wydawał się być jednym z tych „z wyższej półki". Wydział naprawdę nie żałował pieniędzy, skoro zapewnił takie lokum dwóm doktorom i sześciu studentom na trzy noce. Jak na złość, poza mną była tylko jeszcze jedna dziewczyna – Nicole. Nie było możliwości, żebyśmy nie trafiły razem do jednego pokoju. A tak się składa, że wprost nie znoszę tej rudej małpy. I nie chodziło tu tylko o to jak traktowała Jasona, teraz bym wręcz powiedziała, że na to zasłużył, ale o to jak przystawiała się do każdego napotkanego faceta, w tym do mojego Aleca.

- Shy, Nicole – Sam podał mi jedną z kart do pokoju, kiedy wyszliśmy z windy na trzecim piętrze.

Wzięłam nasz klucz i ruszyłam przed siebie, nawet nie spoglądając, a o czekaniu nie wspominając. Za sobą usłyszałam ciche jęknięcie i dźwięk upadającej na ziemię walizki. Poważnie? Jak można być taką ofermą? Poza tym, po co jej na trzy dni tak ogromna walizka?

- Pomogę ci – zaoferował się chłopak, którego nie znałam, pewnie był z roku wyżej.

Prychnęłam cicho, ale nie uszło to uwadze mojego chłopaka. Gdy na niego zerknęłam, spojrzał na mnie pytająco, na co przewróciłam oczami, co z kolei wywołało mały uśmiech na jego przystojnej twarzy.

- Myślę, że Nicole sama sobie poradzi – stwierdził Hall, patrząc to na mnie, to na swojego kolegę po fachu. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że nas obserwuje.

Nicole ewidentnie nie było to na rękę, ale zrezygnowana, chwyciła rączkę walizki i pociągnęła ją za sobą, idąc w kierunku pokoju.

Zapowiadają się cudowne trzy dni – pomyślałam – Nawet spędzenie ich z Alekiem chyba nie jest tego warte.

Kiedy się rozpakowałam, położyłam się na łóżku i zaczęłam przeglądać social media. Zdążyłam też napisać do rodziców i uspokoić Zoey, że jej randka z Seanem wyjdzie fantastycznie, podczas gdy Nicole nie opróżniła w tym czasie nawet połowy swojej walizki i cały czas biegała na trasie walizka-szafa-łazienka. W pewnym momencie dostałam SMSa, który momentalnie poprawił mi humor.

Od: Alec

Korzystając z okazji, może uciekniemy wieczorem z hotelu i pójdziemy na prawdziwą randkę? Tu nikt nas nie zna

Do: Alec

Z Tobą zawsze

Od: Alex

Mam rozumieć, że są też inni, z którymi nie zawsze? :P

Widząc ostatnią wiadomość, roześmiałam się, co przykuło uwagę mojej tymczasowej współlokatorki.

- Może zamiast śmiać się do telefonu byś mi pomogła? – zapytała oskarżycielsko, mierząc mnie wzrokiem

- Może nie?

Wiedziałam, że momentami byłam chamska, ale nadal bolało mnie to co zrobiła Jasonowi i fakt, że przystawiała się do Aleca. Jednak zdecydowanie bardziej ten drugi. Nie patrząc na nią, zabrałam bluzę, telefon i kartkę, po czym wyszłam z pokoju i ruszyłam przed siebie, nie do końca wiedząc, gdzie idę.

- Co ty tu robisz? – nagle z jednego pokoju wyszedł Sam, trzymając w ręce niewielki czajnik.

- Uciekam przed rudą małpą – odpowiedziałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

Hall jednak nie zwrócił mi uwagi, a jedynie roześmiał się, kręcąc głową.

- Mi też działa na nerwy – odparł, spoglądając w stronę naszych drzwi – Jak chcesz, możesz przeczekać chwilę u nas, Alec na pewno się ucieszy. Ja muszę iść wymienić czajnik na recepcji, bo nasz nie działa, więc macie trochę czasu dla siebie – mruknął do mnie, po czym ruszył do windy.

Korzystając z jego zaproszenia, weszłam do pokoju Aleca, zanim drzwi się zatrzasnęły. Leżał na łóżku, przeglądając coś na laptopie.

- O Shy – uśmiechnął się – Dobrze, że jesteś, stęskniłem się – powiedział, ciągnąc mnie za rękę tak, że po chwili leżałam obok niego.

- Nie widzieliśmy się może z godzinę

- Za długo – stwierdził, odkładając laptopa na szafkę i odwracając się do mnie twarzą – Zdecydowanie za długo – dodał, po czym mnie pocałował.

Po chwili jego ręka znalazła się pod moją koszulką, delikatnie dotykając wrażliwą skórę. Wtedy przemknęło mi przez myśl, że być może nasza relacja rozwija się za szybko. Jednak to było tak przyjemne, że szybko wyrzuciłam to z głowy, poddając się całkowicie woli Aleca.

Gdy odsunęliśmy się od siebie, usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi. W samą porę skończyliśmy – wrócił Hall.

- Coś długo cię nie było – rzucił Alec, z powrotem sięgając po laptopa.

- Wystarczająco długo, żebyście się mogli sobą nacieszyć, ale wystarczająco krótko, żebyście nie zdążyli nadać mi tytułu wujka – skwitował mężczyzna z szerokim uśmiechem.

Ponad prawem || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz