Rozdział 33

2.1K 56 2
                                    

Po ostatnich wydarzeniach miałem ochotę się uszczypnąć, czy to aby nie sen. Jeśli tak, to obym nigdy się nie obudził. Jestem taki szczęśliwy, że nie da się tego opisać. W życiu bym nie pomyślał, że jedna osoba jest w stanie tak wiele zmienić w życiu - wnieść tyle radości i pomóc w moment zapomnieć o wszelkich smutkach. Moja Shy jest po prostu wspaniała.

- Alec! Alec! Alexandrze Martin! - nie wiem, ile tak dumałem, ale nagle poczułem, jak dostaję jakąś ręką prosto w twarz.

- Ty głupku, co to miało być? - wkurzyłem się, widząc nad sobą Sama. Najwidoczniej zamyśliłem się, siedząc w wydziałowej kawiarence. Dzisiaj przyjechałem wcześniej na wydział, bo w domu nie miałem co ze sobą zrobić.

- Rób co chcesz, ale za pięć minut prowadzisz ćwiczenia, kochasiu - oznajmił wyluzowanym tonem mój przyjaciel, rzucając z ręki do ręki jabłkiem, które ukradł przy kasie. Ile bym dał, żeby mniej się wszystkim stresować...

- O cholera! - natychmiast zerwałem się na równe nogi i pędem ruszyłem na schody. Byłem pewny, że dotrę na czwarte piętro szybkiej niż winda.

- Przepraszam państwa ogromnie! - wpadłem do sali, mając straszną zadyszkę. Ledwo mogłem mówić, ale natychmiast zauważyłem, że Shy już siedzi w ławce, a obok niej... Ross? Przysięgam, że nie widziałem tego chłopaka już dawno na moich zajęciach i byłem przekonany, że zmienił ćwiczeniowa lub zrezygnował ze studiów. Masz ci los...

- Zaraz będziemy zaczynać. Jeszcze raz przepraszam - rzuciłem i zacząłem się rozpakowywać, rzucając plecak na biurko.

- Panie doktorze, chciałem przekazać zwolnienie lekarskie - niemal od razu podszedł do mnie mój „ulubiony" student, czyli Ross.

- Ojej, miał pan wycinane migdałki. Wszystko już dobrze? - spytałem, mimo wszystko.

- Tak, dziękuję - burknął i wrócił do ławki (oczywiście usiadł obok Shy).

- Miałem państwu powiedzieć już tydzień temu, ale zapomniałem. Otóż Katedra Teorii i Filozofii Prawa, do której należę, organizuje niedługo, bo już za dwa tygodnie, konferencję naukową. Mam już na oku kilku z państwa, których bardzo chętnie chciałbym na nią zabrać. Pozwolą państwo, że przejdziemy do zajęć, żeby nie przedłużać, a wybranych wyczytam po zajęciach i zostaną na chwilę, dobrze?

Grupa Shy jest niezwykle mocna. Trudno było mi dokonać wyboru spośród tylu zdolnych studentów, ale ostatecznie postawiłem na trzy osoby, co do których byłem pewny, że mnie nie zawiodą.

- Konferencja potrwa kilka godzin, transport będziecie mieli zapewniony - wyjaśniałem dalej, gdy było już po zajęciach, a w sali zostali tylko wybrańcy.

- Z wydziału pojedziemy tylko my? - spytała Shy. Od początku było jasne, że ją zabiorę w pierwszej kolejności, nieważne gdzie i po co.

- Pojedzie jeszcze doktor Hall i kilku jego studentów.

- Czy udział w konferencji będzie się liczył do stypendium? - odezwała się Nicole, moja ulubiona studentka (zaraz po Shy).

- Tak, oczywiście. Wypiszę wam potem zaświadczenia - podziwiam tę dziewczynę za jej zapał do nauki i ogromną wiedzę.

- Naszym zadaniem będzie robienie notatek? Czy coś jeszcze pan doktor przewiduje? - dodał Ross. Wiem, jestem głupi, pozwalając mu jechać gdziekolwiek, gdzie będzie Shy, ale jest najzdolniejszym studentem płci męskiej w tej grupie, a nie chciałem zabierać samych dziewczyn, żeby nikt mnie o nic rzecz jasna nie posądził.

- Tak, notatki na pewno, panie Ross. Resztę ustalimy już na miejscu.

- A pan doktor będzie siedzieć z nami? Czy osobno? - głos ponownie zabrała Nicole. Widziałem, jak w Shy wzrosło zdenerwowanie, gdy się odezwała. Byłem niemal pewny, że się nie lubią.

- Takich szczegółów nawet ja nie znam - uśmiechnąłem się lekko, co nie umknęło uwadze mojej ukochanej. Jeszcze trochę i chyba mi się oberwie.

Potem grzecznie wyprosiłem Nicole oraz Rossa z sali i zamknąłem drzwi na klucz, żeby móc zostać sam na sam z Shy.

- Alec, jeszcze ktoś się skapnie - zaczęła chichotać, gdy oparła się plecami o drzwi i zaczęliśmy się całować.

- Oj tam - mruknąłem w jej usta, nie przerywając pocałunku. Byłem tak spragniony jej obecności, że nie miałem ochoty jej stąd wypuszczać.

- Mam fakultet za kilka minut - niechętnie się od siebie odsunęliśmy, po czym Shy wyszła, ponownie zostawiając mnie samego.

Ponad prawem || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz