-Sean, przestań – poprosiłam chłopaka, który odkąd weszliśmy do klasy nie dawał mi spokoju.
Miałam powoli dość jego zachowania, ja rozumiem, że można pożartować, ale w chwili kiedy zabrał mi telefon, skończyła się moja cierpliwość.
- Nie rozumiem, po co z nim piszesz? – szepnął, nie zwracając uwagi na to, co do niego powiedziałam.
- To mój chłopak, już ci mówiłam. A teraz daj mi się skupić na zajęciach – odpowiedziałam, notując to, co dyktował doktor Martin.
- Jakoś nie przeszkadzało ci, że są zajęcia, kiedy z nim pisałaś – mruknął.
W tamtej chwili coś we mnie pękło. Rozejrzałam się szybko po klasie i zanim zdążyłam się zastanowić co ja w ogóle robię, moja ręka poszybowała w górę, zwracając uwagę doktora.
-Słucham, panno Wilson, ma pani jakieś pytanie? – zapytał spokojnie, choć zdążyłam już dawno zauważyć, że irytował go fakt, iż ciągle gadam z Seanem.
- Czy mogę zmienić miejsce? – zapytałam wprost, mając nadzieję, że się zgodzi, bo miałam już dość siedzącego koło mnie chłopaka, jakoś z Rossem znacznie lepiej mi się pracowało.
- Oczywiście, panie Parks, zamieni się pan z koleżanką? Nie chcemy przecież, żeby coś ją znowu rozpraszało
Rozejrzałam się po sali w celu zlokalizowania chłopaka, z którym miałam się zamienić. Nie kojarzyłam jeszcze wszystkich, zresztą co się dziwić, jest nas ponad trzystu na roku, nie sposób poznać wszystkich w ciągu pierwszego semestru.
Jak się okazało, był to chłopak, który siedział przede mną. I tym oto sposobem wylądowałam na wprost doktora Martina. Do tego męczyło mnie poczucie winy, że znowu przerwałam mu zajęcia i wstyd, że zrobiłam to z tak błahego powodu. Jednak Martin zdawał się tego w ogóle nie zauważać i ze spokojem prowadził dalej zajęcia.
Po pięciu minutach wiedziałam, po prostu wiedziałam, że nie ma opcji, żebym skupiła się na tym co mówi. Nie mogłam, bo pochłaniała mnie jego osoba. Siedzenie w pierwszym rzędzie i to centralnie na wprost niego było bardzo, ale to bardzo złym pomysłem, co gorsza, nie moim. Gdybym to ja na to wpadła, przynajmniej mogłabym mieć pretensje do samej siebie, a w tej sytuacji... Na pewno nie zamierzałam za nic obwiniać doktora, w końcu on chciał mieć tylko spokój na lekcji. Prawda?
Gdy minęło te piekielne półtorej godziny, z ulgą podniosłam się z krzesła i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Już miałam wyjść, gdy zatrzymał mnie głos, w który wsłuchiwałam się co tydzień, na którego dźwięk wręcz czekałam cały tydzień, jakkolwiek głupio i bezsensownie to brzmiało.
-Panno Wilson, może pani chwilę zaczekać? – zapytał, a ja przytaknęłam, stając obok jego biurka.
Wstał i zaczął chodzić z kartką po klasie, żeby wpisać plusy aktywnym studentom. Cóż, dzisiaj dałam piękny pokaz moich umiejętności, więc nie miałam na co liczyć tym razem. Kiedy skończył, w sali nie było już nikogo poza nami. Zauważyłam, że w ręce trzyma mój telefon, który jakoś w połowie zajęć zabrał mi Sean.
-Wydaje mi się albo to należy do pani – powiedział, wskazując na urządzenie.
- Tak, dziękuję – odparłam, wyciągając rękę po moją własność, jednak doktor nie oddał jej tak szybko.
- Byłbym wdzięczny gdyby na moich zajęciach pani słuchała, a dopiero potem korzystała z telefonu. Później przychodzi pani na dyżur, że nie rozumie
- Panie doktorze ja... ja bardzo przepraszam, ale na dyżur przychodzę z innego powodu – ledwo te słowa opuściły moje usta, a już miałam ochotę przybić sobie mentalnie piątkę, najlepiej w czoło i to bardzo mocno.
Te słowa najwyraźniej go zainteresowały, bo zmarszczył brwi i spojrzał na mnie uważnie. Przez chwilę miałam wrażenie jakby dokładnie skanował moją twarz, szukając odpowiedzi na niezadane pytanie.
-W takim razie z jakiego powodu pani przychodzi?
Wskazałam ręką na kartki, które leżały rozrzucone po biurku. Na wszystkich były jego zapiski, rysunki, schematy.
-Na zajęciach jest tylko prezentacja, a mi łatwiej cokolwiek zrozumieć, kiedy dostaję schemat, rysunek. To pan robi tylko na dyżurach, dlatego przychodzę na dyżury – wyjaśniłam, ciesząc się w duchu, że wybrnęłam z tej sytuacji, przy okazji mówiąc całkowitą prawdę.
- Rozumiem – kiwnął głową – Postaram się częściej coś zapisywać na tablicy, może to pani pomoże. Jednak korzystanie z telefonu na zajęciach zdecydowanie nie jest pomocne ani tym bardziej potrzebne – dodał, oddając mi komórkę.
- Wiem, przepraszam – odpowiedziałam i nie czekając na nic opuściłam pomieszczenie.
Po odblokowaniu ekranu czekało na mnie kilka wiadomości od Jasona, które zostawiłam do przeczytania na później i jedna od Zoey. To właśnie od niej zaczęłam, ciekawa co też przyjaciółka znowu wymyśliła.
Od : Zoey
Nie uwierzysz, ale Mike do mnie napisał. Sam
Do : Zoey
To super! Ostatnio rozmawiałam o nim z Seanem. Trzymam za Was kciuki
Od : Zoey
Jak to rozmawiałaś o nim z Seanem? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?!
Do : Zoey
Bo to nie było nic poważnego. Ale on też jest zadowolony, że Mike sobie kogoś znalazł
Od : Zoey
Nikt sobie nikogo nie znalazł. Przesadzasz
Do : Zoey
Zobaczymy
Odpisałam dziewczynie, po czym wsiadłam do autobusu, który właśnie podjechał na przystanek. Byłam zmęczona, ale zadowolona. Nie miałam powodów do narzekania i nie zamierzałam szukać ich na siłę. W końcu byłam szczęśliwa i tylko to się liczyło. Jedyne co nie dawało mi spokoju to doktor z prawoznawstwa, ale po każdych zajęciach starałam się wyrzucić z głowy myśli o nim i póki co był to skuteczny sposób.
CZYTASZ
Ponad prawem || ZAKOŃCZONE
RomancePewnego dnia Shylene zostaje wezwana do dziekana na uczelni. W chwili gdy do sali wchodzi jeden z jej wykładowców wie, że mają poważny problem. Zanim zauważa, Alec postanawia opowiedzieć całą prawdę, bez względu na konsekwencje. Jaka jest prawdziwa...