Rozdział 24

2.2K 61 2
                                    

W myślach sama siebie obrzucałam niezliczoną ilością inwektyw, jakby to miało zmienić cokolwiek. Sama nie wiedziałam co robię i czułam się jakbym szła przez ciemny tunel po omacku, z przepaską na oczach, która nie pozwalała mi widzieć świata ani poznawać samej siebie. Bo prawda jest taka, że nie poznawałam już samej siebie. Tak długo chciałam być z Jasonem i wiedziałam, że go kocham, ale kiedy pojawił się Alexander... Nie potrafię myśleć o nim w kategoriach wykładowca. Ale doskonale też wiem, że nie mogę sobie pozwolić na bliższe relacje z nim. To mogłoby zakończyć jego karierę, mi przyczepić łatkę... dziewczyny lekkich obyczajów, żeby nie być zbyt wulgarnym. Taki scenariusz zdecydowanie nie wchodził w grę. Może on był gotów podjąć ryzyko, ale ja nie. Studia były dla mnie czymś nowym i wystarczająco trudnym, nie potrzebowałam jeszcze więcej komplikacji w moim życiu.

Spojrzałam na Jasona, który siedział obok mnie. Był skupiony na podręczniku do prawa gospodarczego. Wiedziałam, że go kocham. Ale w tamtej chwili zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno. Może to tylko złudzenie? Albo miłość przyjacielska? Wątpliwości zaczęły narastać, a ja nie wiedziałam co mam z nimi zrobić. Chwilami żałowałam, że nie powiedziałam Martinowi, że tak, owszem, przemyślałam jego propozycję i mi również na nim zależy, że chciałabym spróbować. Ale znałam cenę jego propozycji i to mnie powstrzymywało przed mówieniem. Nic nie mogło jednak zatrzymać moich myśli, które cały czas krążyły wokół przystojnego doktora od prawoznawstwa. Kiedy czułam się źle, myślałam o tym co mi powiedział, a dobry humor powracał w minimalnym stopniu. Może nie mogliśmy być razem, jednak myśl, że komuś na mnie zależy była niesamowita i podnosiła na duchu.

Nie robiła tego natomiast informacja, że w poniedziałek znowu czekał mnie ciężki i długi dzień. Nie byłoby może tak źle, gdybym znowu nie miała problemu z logiką. Dyżur u Martina z przyczyn oczywistych odpadał, nie chodziłam tam nawet z pytaniami o prawoznawstwo, dlatego też umówiłam się z Hallem na wieczór. Miałam milion pomysłów na minutę jak można w interesujący sposób spędzić zimowy wieczór. Byłam niemal pewna, że na większość z nich nie wpadłabym, gdybym nie musiała iść po oblodzonym chodniku przez ciemne i jeszcze nieznane mi miasto, w którym założę się, że aż roiło się od przestępców. Tylko czekać, aż ktoś mnie wciągnie w jakiś zaułek albo zaatakuje. Kiedy zdałam sobie sprawę o czym myślę, uśmiechnęłam się sama do siebie. Jedno takie dłuższe wyjście i spokojnie mogłabym napisać trzystustronicowy kryminał albo nakręcić film akcji. W podobnych sytuacjach moja wyobraźnia nie miała granic.

Gdy dotarłam w końcu na miejsce, z miłym zaskoczeniem zauważyłam, że doktor Hall przyszedł przede mną i choć jeden raz to nie ja będę musiała na niego czekać. Otrzepałam kurtkę z resztek śniegu i weszłam do gabinetu.

- Dzień dobry, można? – zapytałam, spoglądając na doktora.

- Jasne, zapraszam – uśmiechnął się, wskazując mi miejsce naprzeciw siebie – Kurtkę niech pani sobie powiesi na wieszaku, pewnie jest mokra – dodał po chwili.

- Przepraszam, że przychodzę tak późno – powiedziałam, kiedy już byłam przygotowana na naukę logiki.

- Nie ma problemu, po to tu jestem. Z czym ma pani problem?

Wyjęłam z torebki skrypt i wskazałam kilka zagadnień z którymi miałam szczególny problem. Hall cierpliwie siedział i tłumaczył, odpowiadał na moje niekończące się pytania, a ja nadal nie mogłam tego zrozumieć.

- Jeśli nie rozumie pani definicji przez abstrakcję, to nic takiego. Na egzaminie nie ma z nią zadań, trzeba tylko podać jej definicję i szczerze mówiąc, gdybym teraz zdawał logikę, sam bym wykuł tylko to, co było podane na wykładzie – oznajmił, gdy za dziesiątym razem nadal nie mogłam pojąć dlaczego tak jest i po co to jest – Czy coś jeszcze panno Wilson?

Ponad prawem || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz