Rozdział 36

1.9K 50 1
                                    

Pierwszym co zobaczyłam po przebudzeniu była twarz Nicole. Niezbyt zachwycający widok, jeśli mam być szczera.

Po cichu zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki. Było jeszcze wcześnie, a do śniadania miałam blisko dwie godziny, bo z przyzwyczajenia wstałam o szóstej. O tej samej porze wstaję, żeby zdążyć na zajęcia. Dlatego też, kiedy już się ubrałam i przygotowałam, postanowiłam wyjść na spacer. Z Alkiem zwiedziliśmy te dalsze części miasta, żeby nie natrafić na studentów, którzy, podobnie jak my, mogli wybrać się na spacer. Przez to nie miałam okazji zobaczyć okolicy, a mieszkaliśmy niemal w centrum miasta. Szkoda by było nie skorzystać z takiej okazji.

Jak najciszej ubrałam buty i wzięłam kurtkę, po czym wyszłam z pokoju. W holu nie było nikogo, a na recepcji siedziała tylko znudzona dziewczyna, która przeglądała coś w telefonie z taką uwagą, że nawet nie zwróciła uwagi na moje „dzień dobry".

Chicago o tej porze roku było mroźne, więc gdy tylko poczułam na twarzy zimne powietrze, naciągnęłam mocniej na twarz szalik. Nie zamierzałam się przeziębić przy pierwszej lepszej okazji.

Chodziłam po mieście, podziwiając je tak długo, aż zgłodniałam. Na widok małej kawiarenki na rogu ulicy, od razu ruszyłam w jej stronę. Było kilka minut po siódmej i gdybym miała czekać do śniadania w hotelu, chyba bym umarła z głodu. Zwłaszcza, że kolacja była o osiemnastej, a ja i Alec wróciliśmy do hotelu po północy z naszej randki, na której nie byliśmy nic zjeść. Nie było opcji, żebym wytrzymała do śniadania.

Zamówiłam sobie herbatę jagodową i specjalność lokalu – naleśniki z owocami i sosem klonowym. Podziękowałam kelnerowi, po czym wyjęłam telefon. Chciałam się koniecznie dowiedzieć jak poszła randka Zoey z Seanem. Nie pisałam rano, bo nie chciałam jej budzić, ale o tej porze nie powinna już spać, chyba nawet powinna się właśnie wybierać na dzisiejszy wykład z łaciny. Powoli jadłam śniadanie, pisząc wiadomość do przyjaciółki.

Do: Zoey

Jak randka? <3

Od: Zoey

Cudownie! Muszę Ci koniecznie wszystko opowiedzieć

Do: Zoey

Skończę śniadanie i do Ciebie zadzwonię

Szybko dokończyłam posiłek, zapłaciłam i wyszłam z lokalu, wybierając numer dziewczyny.

- Opowiadaj – powiedziałam, czekając na najnowsze wieści.

- Było świetnie! – pisnęła tak głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha – Spodziewałam się, że Sean zna mnie lepiej niż Mike, ale nie sądziłam, że aż tak. Najpierw zabrał mnie na spacer nad Delaware, później poszliśmy na kolację w jakiejś fancy restauracji, a na koniec zabrał mnie na gorącą czekoladę. Cały czas rozmawialiśmy i w ogóle nie kończyły nam się tematy do rozmów – powiedziała chyba na jednym wydechu, bo gdy skończyła to głęboko odetchnęła – Jest taki uroczy – dodała po chwili, na co się uśmiechnęłam.

- Ktoś tu się chyba zakochał – odpowiedziałam, próbując używać uroczego głosu jak aktorzy na filmach.

- Przestań – oburzyła się dziewczyna, ale słyszałam jak cicho się śmieje – Przepraszam cię, ale muszę kończyć, Sean właśnie przyszedł

- Bawcie się dobrze na wykładzie, gołąbeczki

- Przestań, przecież wiesz, że na wykładzie się nie da – roześmiała się – Ale po zajęciach idziemy do kina. Za to ty się pewnie dobrze bawisz w Chicago ze swoim doktorkiem

Zamarłam, słysząc te słowa. Miałam nadzieję, że to tylko żart i ona o niczym nie wie. Nikt nie powinien o tym wiedzieć, bo moglibyśmy mieć kłopoty. Nagle uczucie, które opuściło mnie kilka tygodni temu wróciło. Znowu czułam się obserwowana.

- Daj spokój – mruknęłam, idąc w stronę hotelu.

- Wiem, wiem. Żartuję. Powodzenia na konferencji – powiedziała, po czym się rozłączyła, a mi minimalnie ulżyło.

Kiedy weszłam do hotelu, było już po ósmej. Uznałam, że nie warto iść odnosić kurtki do pokoju, tylko od razu skierowałam się do restauracji hotelowej, gdzie można było zjeść śniadanie. Co prawda zjadłam naleśniki w kawiarni, jednak było tak zimno, że nie zamierzałam odmawiać ciepłej kawy czy herbaty. Poza tym, wypadało się pojawić na wspólnym śniadaniu.

Rozejrzałam się po ogromnej sali, szukając wzrokiem pozostałych studentów i naszych opiekunów. Było to nie lada wyzwaniem, bo wszędzie było pełno ludzi, którzy chodzili między stolikami albo ustawiali się w kolejce do szwedzkiego stołu. W końcu znalazłam ich na samym końcu pomieszczenia. Siedzieli w rogu przy oszklonej szybie i jedli śniadanie.

Szybko zlokalizowałam stolik z kawą, przy którym, na szczęście, nie było kolejki. Wcisnęłam przycisk „latte" na ekspresie, po czym wzięłam mały talerzyk i sięgnęłam po rogaliki leżące na brzegu stolika. Kiedy ekspres oznajmił, że mój napój jest gotowy, zabrałam wszystko i skierowałam do stolika, przy którym wszyscy siedzieli. Gdy byłam kilka kroków od mojego celu, stało się coś, czego bym się nie spodziewała. Nicole pochyliła się w stronę Alka i coś mu powiedziała do ucha. Na jej słowa mój chłopak szeroko się uśmiechnął, po czym nachylił się w jej stronę, odpowiadając w ten sam sposób. Zanim ktokolwiek zauważył co się dzieje, ta ruda małpa przechyliła głowę i pocałowała Alka. A on się nawet nie opierał! W ogóle nic nie zrobił!

Talerzyk razem ze szklanką wypadły mi z rąk i z głośnym hukiem rozbiły się o płytki restauracji, zwracając uwagę większości gości w pobliżu, w tym „naszego stolika". Miałam łzy w oczach, a nogi zrobiły się jak z waty. Nie chciałam jednak nikomu dać tej satysfakcji i pokazywać swojej słabości, wystarczająco narozrabiałam. Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem, opuściłam restaurację, cudem powstrzymując próbujące wypłynąć łzy.

Szłam przed siebie, nawet nie wiedząc gdzie idę. Kiedy się zatrzymałam, zauważyłam, że jestem w nieznanej okolicy, co nie było nic dziwnego, skoro pierwszy raz byłam w Chicago. Usiadłam na najbliższej ławce i ukryłam twarz w dłoniach. Mogłam się spodziewać, że nie jestem jego jedyną studentką. Powinnam być na to przygotowana, nie powinnam dać się oszukać. Dlaczego straciłam czujność, kiedy była najbardziej potrzebna?

Potrzebowałam przyjaciela, ale nie mogłam nikomu powiedzieć o mojej sytuacji. Przecież nikt nie wiedział, że spotykałam się z wykładowcą. Zostałam sama i nic nie mogłam na to poradzić.

Nagle w kieszeni zawibrował mi telefon. Na ekranie wyświetliło się kilka nieodebranych połączeń od Alka, a do tego SMSów. Nie czytając, wszystkie wyrzuciłam do kosza. Nie chciałam ich czytać. Nie chciałabym być w tym miejscu. Sprawdziłam szybko w telefonie stan konta oraz najbliższe bilety lotnicze do Filadelfii. Wiedziałam, że nie wytrzymam tu dłużej. Musiałam wrócić do siebie.

Ponad prawem || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz