Rozdział 2

97 10 1
                                    

W mediach macie Krystiana <3 JEST TAK PRZYSTOJNY <3

********

Krystian

Jadę z samego ranka razem z Olkiem na siłownię. Już dawno nie miał czasu na trening, ale stwierdził, że musi się znowu za to wziąć. Zjadam więc porządne śniadanie i z grubsza sprzątam w mieszkaniu. Jest małe, ale przynajmniej mam gdzie spać. Czasem jestem w pracy po kilkanaście godzin i przyjeżdżam tu tylko, żeby się przekimać. Mam dwadzieścia pięć lat, a w moim życiu nie ma za grosz radości i wszystkiego innego poza pracą. Kolacje u rodziców Rafała są miłym odstępstwem, a czasem wyjdę też gdzieś z chłopakami. Poza tymi rzeczami mam w cholerę nudne życie. Żyję pracą, o której marzyłem będąc dzieckiem. Przebieranki, różne zabawy w policjantów i złodziei - to było moje całe dzieciństwo. Mój pokój wyglądał jak gabinet policjanta. Pełno kajdanek, pistoletów rożnej wielkości i czapek policyjnych. Nie wiem, skąd się wzięła moja miłość do tej pracy. Nikt z mojej rodziny nie był powiązany z policją. W żaden sposób. Ale stało się jak się stało. Lubiłem czytać kryminały już w podstawówce, a filmy gangsterskie oglądałem jeszcze wcześniej z tatą. To wszystko się złożyło na to, gdzie teraz jestem.

Zakładam wygodne dresy i podkoszulek, żeby być już gotowym do ćwiczeń. Wypijam szklankę wody niegazowanej i czekam na Olka. Po kilku minutach podjeżdża po mnie zaspany, a gdy wsiadam do samochodu, jęczy, że chyba rezygnuje z siłowni.

- Czemu? – pytam zdziwiony. Jego włosy są przeczesane ręką i wyglądają dosyć śmiesznie. Wiją się na różne strony, jakby ledwo się zwlekł z łóżka.

- Wiesz... Paulina leży naga pod kołdrą, a ja powinienem ją mile obudzić. A nie wyciskać ciężary. – śmieje się i rusza w stronę najbliższej siłki. Uśmiecham się na jego słowa i włączam radio w milczeniu. Czasem naprawdę mu zazdroszczę, że znalazł kobietę życia. Ja nawet nie miałem za dużo czasu, żeby umówić się na randkę. Niemniej jednak chciałbym doznać tego uczucia. Bycia kochanym, przytulonym przez kogoś w gorszych chwilach. Chciałbym mieć możliwość rozmowy z kimś nocą, gdy budzę się z koszmaru i zjedzenia śniadania choć raz w towarzystwie drugiej osoby. Moja samotność sprawiała, że czasem zastanawiałem się, dokąd właściwie zmierzam.

Wchodzimy z Olkiem do siłowni i kierujemy się w stronę szatni. Zauważamy na wejściu znajome twarze. Kilku kumpli ze starej szkoły stoi w grupce i rozmawia na pewno już po treningu, sądząc po spoconych koszulach.

- Cześć wam. – podchodzimy do nich, gdy się z nami witają. Z uśmiechem podają nam dłonie i patrzą na nas ciekawskim wzrokiem.

- Hej. Co tam słychać? – pyta Olek.

- Dawno cię nie było. Czyżby dziewczyna zaczęła narzekać na kondycję? – śmieje się Robert. Jest właścicielem największego klubu bokserskiego w Warszawie i posiadaczem mnóstwa tatuaży spod maszynki Olka. Często też bywał na policji, wyjaśniając jakieś drobne bójki w klubie.

- No coś ty! Nigdy. – śmieje się głośno Olek. Zawsze potrafił lepiej niż ja dogadywać się z ludźmi. Ja byłem raczej z tych cichych, stojących z boku.

- Jasne. Ale to nie zmienia faktu, że nie było cię tu dawno. Dobrze Krystian, że go wyciągnąłeś tutaj. – klepie mnie po plecach.

- Jasne. – kiwam głową. – A u was co słychać?

- Ja właściwie niedługo się żenię. – chwali się Adrian. Kiedyś siedziałem z nim w jednej ławce. Jeszcze chyba w podstawówce. Słynął z tego, że był notorycznym podrywaczem. A tu proszę. Ustatkował się.

- To gratulację. Ja w sumie też. – śmieje się Olek. Jeszcze kilka minut stoimy, rozmawiając o dawnych czasach, aż w końcu chłopaki mówią, że muszą się zbierać.

Tom 2 ,,Jesteś moim aniołem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz