Rozdział 30

82 10 0
                                    

Ada

Przyjmuję akurat klienta, kiedy Krystian pojawia się w studiu. Nie widziałam go trzy tygodnie, a moje serce prawie wyrywa się z piersi. Staram się jednak nie zwracać na niego, aby ze spokojem obsłużyć klienta. Gdy kończę żegnam się z nim i udaję, że zapisuje coś w notesie.

- Hej. – wita się pierwszy.

- Cześć.

- Masz chwilkę? – pyta miłym tonem. Nie wiem czemu, ale wkurza mnie to jeszcze bardziej. Znika na prawie miesiąc bez słowa, a teraz jak gdyby nigdy nic wraca i rozmawia?

- Nie widzisz, że nie? – unoszę głowę z nad zeszytu i patrzę na niego, marszcząc brwi. Wypisuję kilka rzeczy, które chciał klient, czego normalnie raczej nie robię, Ale teraz naprawdę mam nadzieję, że pozbędę się go. Niestety nie udaje mi się.

- Czy to coś ważnego? Ja pracuję. – pytam znudzona.

- Wiem. Chciałem tylko wyjaśnić to wszystko.

- Nie ma czego wyjaśnić. – wzruszam ramionami. Nie chcę, żeby myślał, że mnie to obeszło.

- Jest.

- Słuchaj rozumiem. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale kurde nawet do przyjaciółki nie można było wysłać SMS-a, żeby powiadomić o wyjeździe? – wyrzucam zdenerwowana.

- Przepraszam. Masz rację. Po prostu poczułem się, jakbym wykorzystał sytuację.

- Ty? To chyba ja zaczęłam cię pierwsza rozbierać. – mówię ze śmiechem w głosie.

- Tak, ale mogłem do tego nie dopuścić.- uśmiecha się nieznacznie, a moje serce bije jak oszalałe.

- Było minęło. – wzruszam ramionami.

- Czyli nadal jesteśmy przyjaciółmi? – upewnia się.

- Tak. - nie pozostaje mi nic innego. Nie chcę go stracić. Wkurzył mnie, ale nie mogę oczekiwać, że będzie ze mną, jeśli mu na mnie nie zależy.

- Może jutro obiad? – proponuje.

- Okej. – zgadzam się i patrzę jak z uśmiechem wychodzi. Nie wiem sama, co ja robię. Jestem taka głupia, że nawet nie potrafię tak po prostu powiedzieć mu prawdy. A prawda jest taka, że go kocham.

Krystian

Dwa miesiące minęły od mojego wyjazdu. Czasem widywałem się z Adą, ale rzadziej niż kiedyś. Trochę między nami się popsuło i czułem, że ja byłem temu winny. Spadliśmy na poziom bardziej koleżeństwa niż przyjaźni. Zero SMS-ów, podstawowe wymiany zdań i nic więcej.

W pracy za to dużo się działo. Miałem dość wszystkiego ostatnio ciężkie sprawy dotyczące wypadków lub przemocy tak jak ta dzisiaj, do której właśnie ruszamy.

Dyżurny mówi, że było zgłoszenie do przemocy. Dzwoniła przerażona, mała dziewczynka. Były policjant pobił swoją żonę, a ta upadła i straciła przytomność. Zadzwoniła do nas ich jedenastoletnia córka, która schowała się w pokoju. Nie wiem, czemu ludzie dokonują takich czynów i naprawdę w moim zawodzie to okropne uczucie patrzeć na takie sytuacje. Wybierasz ten zawód, żeby pomóc innym, ale czujesz, że wcale nie robisz tego tak, jak powinieneś. Że tak naprawdę to wiele z siebie nie dajesz. To trochę jakbyś się wypalał zawodowo. Będzie problem z podjęciem jakichkolwiek działań, ale musimy postarać się ochronić kobietę. Jedziemy na kogucie i kierujemy się w stronę ich domu. Już po kilku minutach dzwonimy kilkukrotnie do furtki. Nikt jednak nie otwiera. Postanawiamy wejść sami. Przekraczamy próg i nasłuchujemy jakiejkolwiek obecności drugiego człowieka. Po chwili słyszymy przeraźliwy krzyk dziewczynki. Wbiegamy na górę i unieruchamiamy byłego aspiranta Nowaka, który stoi z pasem w ręku.

Tom 2 ,,Jesteś moim aniołem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz