Rozdział 6

69 9 0
                                    

Ada

Jest już dwudziesta pierwsza i zaczynamy się zbierać z Anastazją. Pani Kowalska ma się zająć Lenką, która obecnie śpi słodko. Najadła się, obejrzała bajkę i poszła kimać. Zjadamy po bananie przed wyjściem i idziemy z małą do sąsiadki. Lenka nawet nie otwiera oczu, gdy Anastazja bierze ją na ręce. Przytula się mocniej do misia i ziewa przeciągle. Anastazja mówi pani Kowalskiej, że będzie po dwudziestej czwartej i płaci jej trzydzieści złotych. To naprawdę niewielkie pieniądze jeśli chodzi o opiekunkę. Szukałyśmy razem różnych ofert, ale wszystkie żądały bardzo dużo , a chodziło tylko o patrzenie na nią. Nie zabawę czy gotowanie jej tylko o obserwowanie jak śpi. Dopiero, gdy zwierzyłyśmy się pani Kowalskiej z problemu sama zaproponowała, że może się nią zająć. Wychodzimy z naszego bloku i kierujemy się w stronę miasta.

- Nie wiem jak ty, ale ja mam dość. – mówię po chwili. Obie z Anastazją jesteśmy zmuszone przez życie, żeby zarabiać w ten sposób.

- Rozumiem, wiesz, że ja też. – mówi zmęczona. Wiem, że ona ma gorzej. Ja gdy tylko uwolnię się od długu będę mogła znaleźć coś innego, a ona nie bardzo. Kiwam głową i odpalam papierosa. Kiedyś nie paliłam, ale odkąd zaczęłam pracę w klubie, w ten sposób się odprężam. Zaciągam się i wypuszczam z ust chmurę dymu.

- Powinnaś rzucić. – mówi ostro Anastazja, patrząc na mnie spod oka. Nienawidzi mojego sposoby na odprężenie, a szczególnie zapachu petów.

- Wiem, przepraszam. Naprawdę potrzebuję tego. – po chwili dodaję: Zresztą niedługo z tym skończę. Jeszcze tylko kilka tysięcy. – wzruszam ramionami. A dokładnie sześć. Tyle zostało mi do oddania.

- To dobrze. Nie powinnaś marnować się w klubie. – omija kałużę i zrównuje ze mną krok.

- Ty też nie.

- Ale wiesz, jaka jest moja sytuacja.

- A ty znasz moją. – uśmiecham się do niej i przyglądam się jej twarzy. Ostatnio niewiele się wysypia. Mała była przez tydzień chora, a Anastazja stawała na głowie, żeby wyzdrowiała. Teraz czuje się lepiej, ale moja przyjaciółka jeszcze nie odespała. Jest piękną dziewczyną i gdyby nie Lenka mogłaby robić, co jej się żywnie podoba. Chodziłaby po klubach i na randki z seksownymi facetami. Ale niestety bycie matką zobowiązuje.

Naprawdę kocham Lenkę i podziwiam swoją przyjaciółkę. Wszystko poświęciła małej. Mogła ją oddać, usunąć, ale wyjechała, pozostawiając dom i zajęła się małą. Spędzam z nimi dużo czasu i widziałam, jak dorasta. Anastazję poznałam, kiedy spacerowałam na obrzeżach Warszawy pewnego wrześniowego wieczoru. Siedziała zmarznięta na ławce, okrywając się jakimś porwanym płaszczem. Od razu pomyślałam, że muszę jej pomóc. Zagadałam do niej i zaprosiłam ją do siebie na obiad. Zauważyłam jej lekki brzuszek i o to zapytałam. Jej historia mną wstrząsnęła. Czułam, że nie powiedziała mi wszystkiego, ale była wdzięczna za każde słowo. Widziałam jakie to trudne dla niej. Po kilku miesiącach zostałam ciocią i chrzestną małej. Kochałam je obie jak własną rodzinę i cieszyłam się, że jakoś sobie radzą. Czasem im pomagałam, zostawałam z małą albo pożyczałam jakieś drobne pieniądze Anastazji. Chciałabym, żeby wreszcie znalazła sobie faceta, który będzie na tyle dojrzały, żeby zaakceptować jej pracę i dziecko. Byłoby jej na pewno łatwiej, mając wsparcie, a ja nie będę przy niej zawsze.

Wchodzimy do klubu i kierujemy się w stronę przebieralni. Zakładamy przygotowane przez Mariusza stroje i czekamy na swoją kolej. Wchodzę jako pierwsza na scenę i zaczynam tańczyć. Moja choreografia składa się z kilku bardziej wymyślnych figur i takich, które nie wymagają wielkich umiejętności. Pole dance opanowałam już naprawdę prawie do perfekcji. Musiałam to zrobić, żeby być dobra i zarabiać. Pomagałam nawet Anastazji stawiać pierwsze kroki w tej ,,branży''. Staram się cały czas uśmiechać i uwodzić tych oblechów, żeby poszli później do baru po cholernie drogie drinki. Zawsze myślę sobie wtedy, po co to robię i że jeszcze chwila i będę wolna. Po mnie wchodzi Anastazja, a ja w tym czasie idę do pokoju na prywatny taniec. Jest tam zamontowana rura, której używam najczęściej, ponieważ nie lubię tańczyć na kolanach faceta. Zauważam, że pojawia się nie taki stary facet i siada na krześle przede mną. Wygląda w porządku. Nie wszyscy faceci przychodzą tu, żeby zdradzać w ten sposób żony. Tak właśnie, ja uważam, że takie patrzenie to też zdrada. Ale wracając do rzeczy – często mężczyźni przychodzą, żeby po prostu popatrzeć sobie na piękne dziewczyny. Może z nudów, może z urozmaicenia zapracowanego życia?

Tom 2 ,,Jesteś moim aniołem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz