Rozdział 39

70 10 0
                                    

Ada

Spotkanie z moim rodzicami było pełne łez i radości. Nawet nie potrafię opisać, jak się poczułam, gdy mama mnie przytuliła. Wreszcie skończył się ten koszmar. Skończyła się samotność. Mam rodziców, chłopaka, przyjaciół i dziecko w drodze. To niesamowite jak wszystko się zmieniło. W jednej chwili odzyskałam dawną siebie. Szczęśliwą, uśmiechniętą dziewczynę, która ma o co i dla kogo walczyć.

Razem z Anastazją i Lenką miałyśmy urządzić sobie kino. Dawno nie spędzałyśmy razem czasu, a nie chciałam ich zaniedbać. Wieczorem byłam za to umówiona z Pauliną i miałam jej powiedzieć o ciąży.

Lenka wyciąga wszystkie bajki i pozwala mi wybrać. Mój wybór pada na ,,Pocahontas''. Zajadamy się lodami i wnikliwie oglądamy bajkę. Gdy kończymy Anastazja idzie na chwilę do łazienki. Wyłączam DVD, i siadam na kanapie, masując się po brzuchu.

- Ciocia? – podchodzi do mnie Lenka i patrzy wnikliwie na mój brzuch.

- Tak kochanie. - sadzam ją sobie na kolanach.

- Mama mi powiedziała, że będziesz mieć dzidziusia. – dotyka mojego brzucha i patrzy mi

w oczy.

- Tak. Będę miała malutką dziewczynkę albo chłopczyka. – uśmiecham się do niej.

- I dzidzia będzie tutaj mieszkała. Ze mną w pokoju. – pyta poważnym tonem.

- Nie kochanie. Jak już to ze mną w pokoju. – zakładam jej kosmyk za ucho i daję całusa

w policzek. Niby rozmawialiśmy coś z Krystianem na temat wspólnego mieszkania, ale żadnych pewnych ustaleń. Ja chcę pracować do końca ciąży, a Krystian cały czas szuka czegoś nowego. Nie martwię się za bardzo, bo wiem, że pomoże mi i naprawdę się postara. To niesamowite jak potrafimy się dogadać. Naprawdę.

Zrobiłyśmy razem z dziewczynami pizzę na obiad i upiekłyśmy ciasto, którym zajadałyśmy się, oglądając kolejną bajkę. Uwielbiam takie spędzanie czasu z moimi dziewczynami. Naprawdę. Dopiero po siedemnastej zaczęłam się szykować na spotkanie z Pauliną. Teraz zakładam tylko kozaki i wychodzę. Okrywam się ciepłą kurtką i wciągam czapkę na głowę. Pogoda drastycznie się zmieniała. Coraz bliżej święta, a w przyszłym tygodniu nadawali nawet śnieg. Idę kilka minut w kierunku dworca i wsiadam w szóstkę, żeby dojechać na miejsce. Na miejscu jestem kilka minut przed czasem, więc wchodzę i zajmuję miejsce. Piszę SMS-a do Pauliny z informacją, że jestem już na miejscu i zamawiam gorącą czekoladę. Przykładam zimne dłonie do kubka i wyglądam przez okno. Nie mija chwila jak zaczyna padać śnieg. Pierwsze płatki spadają na chodnik, a ludzie zatrzymują się, żeby podziwiać ten widok. Uśmiecham się na myśl o tym, że w tym roku będę mogła spędzić święta z rodzicami. Tak bardzo mi tego brakowało. Może nawet zaproszę Anastazję i Lenkę?

Paulina wbiega spóźniona. Wytrzepuje buty i ściąga kaptur płaszcza. Ta dziewczyna ma tak niesamowite nogi, że w sypkich kozakach wygląda jak fantazja każdego faceta. Podchodzi od mnie uśmiechnięta i wita się buziakiem w policzek. Od razu podchodzi do niej kelner i pyta o zamówienie. Zagląda do mojego kubka i mówi, że poprosi to samo wraz z deserem dnia.

- Olek mówił, że pojechałaś z Krystianem do rodziców. – przegarnia włosy i rozpina płaszcz.

- Ależ z niego plociuch. – śmieję się i kiwam głową. – Owszem. Byliśmy u moich rodziców. Zaczęłam wszystko od nowa i będę się starać odbudować z nimi relację.

- To cudownie. Cieszę się. – uśmiecha się do mnie i wygląda za okno. – Ale pogoda co?

- No. Miał spaść w przyszłym tygodniu, a tu niespodzianka.

Tom 2 ,,Jesteś moim aniołem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz