Rozdział 4

81 10 1
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Krystian

Kolejne piwo, a padną. Naprawdę. Olek jest już nieźle podpity, tak samo jak Patryk. Tylko ja i Łukasz się trzymamy. Tak jest od zawsze. Znaczy od czasu kiedy się zaczęliśmy trzymać razem. Jestem drużbą Olka i zorganizowałem mu wieczór kawalerski. Nie chciał jednak spędzić go tak jak wszyscy faceci w klubie, tylko w zaciszu domowym. Po prostu miał zamiar się upić. I tyle. Tak więc przy pomocy chłopaków kupiłem litry wódki, różne przekąski i inne potrzebne rzeczy. Urządziliśmy popijawę u Patryka i Łukasza, a Paulina miała zostać z Martą u nich w mieszkaniu. Chciała spędzić czas ze swoją siostrą i jej synkiem, którego chrzestną była. Marta urodziła jakiś czas temu i cieszyła się nową rolą. Patryk uważał, że są oboje z Olkiem są nudni, ale w głębi duszy był taki jak my. Wolał spędzić czas ze znajomymi albo rodziną niż szlajać się po klubach. Postanowiłem jednak, że Olek powinien mieć choć jedną rzecz z typowego wieczoru kawalerskiego. A mianowicie striptizerkę. Skontaktowałem się z właścicielem najlepszego klubu w mieście i poprosiłem o najdelikatniejszą dziewczynę, jaką ma. Nie taką z wielkimi cyckami i ustami, ale subtelną. Chciałem, żeby Olek ostatni raz mógł popatrzeć na inną piękność. Paula nie miała nic przeciwko. Rozmawiałem z nią kilka dni temu. Poprosiła tylko, żebym go pilnował. Ufała mu, ale wiedziała, że jej narzeczony rzadko pije i może przesadzić. Oczywiście zgodziłem się i miałem nadzieję, że Olek sam będzie się powstrzymywał od macania tancerki.

Nasz wspólny wieczór zaczął się od kilku kieliszków wódki na wstępie. Dla rozluźnienia. Później gry na Play Station i głupie żarty. Ścigamy się, gramy w różne gry strategiczne i karciane. Jesteśmy naprawdę zgraną paczką. Trzy lata temu staliśmy się prawdziwymi przyjaciółmi. Znamy się jak łyse konie i spędzamy ze sobą dużo czasu. Czasem zdarzały się dni, kiedy wynikała jakaś kłótnia, ale jak to jest w prawdziwej przyjaźni, zawsze się godzimy. Wszystko się układa. Każdy z nas robi ,,coś'' w swoim życiu i ma swoje hobby. Oprócz mnie. Jestem z nas czworga najnudniejszą osobą. Tak to odczuwam. Ciągle praca i praktycznie nic poza nią. Zazdroszczę Olkowi Pauliny. Jest niesamowitą, piękna dziewczyną, która potrafi z każdym rozmawiać. Świetnie nam się ze sobą rozmawia, a ja po wszystkich tych wydarzeniach staram się jej wynagrodzić moje wcześniejsze oskarżenia. Gdy rok temu zginął nasz przyjaciel, byłem cholernie zagubiony. Widziałem szczątki jego motoru i jako pierwszy usłyszałem przykrą wiadomość. To ja musiałem zadzwonić do cioci i wujka przykrą wiadomością. Powiadomiłem ich o pobycie w szpitalu swojego najlepszego przyjaciela, ale nie mogłem tam z nimi być. Dostałem inną sprawę i wkurzony wysłuchiwałem zwierzeń kobiety z awantury domowej, którą zgłosili sąsiedzi. Mój przyjaciel umierał, a ja nie mogłem przy nim być. To wszystko mnie przerastało. Chodziłem wiecznie podłamany i zamyślony. Paulina nie podobała mi się na początku. Nienawidziłem tego, że Olek spotyka się być może zabójca Rafała. Była wielką niewiadomą. Jego tajemnicą, którą przed nami ukrył. Dlaczego? Nigdy się tego nie dowiemy. Jego już z nami nie ma, a Paulina pozostanie raczej na bardzo długo. Próbowała nam to wytłumaczyć, ale nie rozumiała, co my czuliśmy. Jej pojawienie się zmieniło wszystko. A zaręczyny z Olkiem zszokowały każdego z nas. Chyba po części było mi przykro, że nawet nie zapytał mnie o radę. Jestem jego najlepszym przyjacielem od siedemnastu lat. To szmat czasu. I myślałem, że chociaż zapyta, co sądzę o tej decyzji. A tutaj nic. Zero. To była miłość praktycznie od pierwszego wejrzenia. Widziałem, jak na nią patrzy na pogrzebie Rafała. Wszystko układało się w spójną całość. Czasem miałem wrażenie, że naszym życiem wcale nie decyduje przypadek. Nie ma rzeczy przypadkowych. Każda nasza decyzja jest podporządkowana nawet nie wiemy komu. Wszystko wali się wtedy, kiedy coś innego się ułożyło. Tak było wtedy. Moja praca już od lat nie daje mi satysfakcji. Z policją jestem związany już prawie siedem lat. Po takim czasie człowiek naprawdę zaczyna czuć wątpliwości, co do tego, co robi. Mam dwadzieścia pięć lat i co? Bez dziewczyny, dzieci, rodziny. No może przesadziłem. Moi przyjaciele są moją rodziną. Rodzice mieszkają w Warszawie tak jak ja, ale staram się unikać spotkań z nimi. Uwielbiają to, że pracuję w policji i zawsze mnie wypytują o moją pracę. A tego nienawidzę. Wszyscy traktują mnie tak, jakbym miał tylko o tym do pogadania. Nic więcej. Jestem po studiach i udało mi się wbić na wyższy stopień. Jednak co z tej mojej pracy, skoro czuję się bezwartościowy? Sam na siebie nie mogę patrzeć. Ludzie, którym staram się pomóc podczas służby zawsze mają jakieś zarzuty, że nic nie robię i się nie interesuje, ale to nieprawda. Wkładam całe serce w pracę. Chcę pomagać ludziom i nie oczekuję niczego w zamian, oprócz szacunku. Zwyczajnego szacunku. A ludzi nawet na to nie stać. Gdy jestem z chłopakami czuję się dobrze, ale kiedy wracam do domu, dopadają mnie różne myśli. Co ja tu właściwie robię? Komu jestem potrzebny? Czy te myśli, kiedyś się skończą i odpłyną daleko stąd?

Tom 2 ,,Jesteś moim aniołem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz