Rozdział 14

87 10 2
                                    

Krystian

Łukasz napisał mi wczoraj SMS-a, żebym przyjechał i obejrzał z nim galę bokserską, która miała się odbywać dzisiaj. Wykupił dostęp i chciał z kimś wypić z tej okazji. Patryk jednak pojechał do rodziców, bo jego mam się gorzej poczuła i miał tam u nich zostać do poniedziałku. A Łukasz nie chciał spędzić wieczoru sam. Zgodziłem się, bo akurat miałem wolne i też nie chciałem siedzieć sam pośród czterech ścian. Napisałem, że wpadnę z czteropakiem i pizzą, i żeby szykował kanapę. Zostanę u niego na noc, żeby móc wypić.

Zajeżdżam pod pizzerię i wchodzę do środka, żeby złożyć zamówienie. Zajmuje pojedyncze miejsce w rogu i pisze do Ady, skoro mam chwilę.

Ja: Hej :) Co słychać?

Ada: Hej. W sumie to nic. Właśnie jem lody :)

Ja: Jagodowe?

Ada: A jakie inne miałabym jeść. Jasne, że jagodowe ;) A ty co robisz?

Ja: Czekam na pizzę. Będę zaraz jechać do Łukasza na galę boksu.

Ada: Super :) Ja też lubię boks

Ja: Naprawdę?

Ada: Tak :) To takie dziwne?

Ja: Trochę :) Kiedyś możemy razem obejrzeć.

Ada: Z chęcią. To miłego wieczoru Krystian.

Ja: Miłego wieczoru Ada :)

Idę z uśmiechem po zamówienie i ruszam w stronę mieszkania chłopaków. Łukasz otwiera mi drzwi i zabiera zakupy.

– Ale zgłodniałem. – rozkłada je w kilku ruchach na stoliku i sięga po pierwszy kawałek pizzy. Śmieję się z jego łapczywości i dołączam do niego na kanapie. Biorę kawałek swojej, a Łukasz otwiera mi butelkę piwa. Widzę, że sam już wypił dwie puszki.

- Co ty dzisiaj chcesz się mocno wstawić? – pytam, pokazując na arsenał zgromadzony na stoliku.

- Może. – po chwili jednak uśmiecha znika z jego twarzy. - Ciężki tydzień za mną, jeszcze cięższy przede mną. – wzdycha i upija duży łyk trunku. Po chwili rozpoczyna się gala, więc nie dopytuje go o pracę. Mogę dzisiaj sam odpocząć od rozmów o swojej. Wciągamy się w kolejne rundy i kibicujemy swoim ulubionym zawodnikom.

- Dawaj! Dawaj! Lewy sierpowy i po nim! – krzyczy Łukasz. Jest już mocno podchmielony.

- Cokolwiek. Jakikolwiek cios tylko nie garda! – dołączam się, widząc jak zawodnik cały czas się broni zamiast zadać cios. Po kilku minutach nadchodzi upragniona przerwa, podczas której muszę iść do łazienki. Wypite ilości alkoholu dają o sobie znać.

Pod koniec gali jesteśmy już najedzeni i pijani. Sprzątamy jakoś z grubsza i kładziemy się na kanapie, żeby jeszcze pogadać trochę.

- Słyszałem, że Olek ma nową sekretarkę. Podobno bardzo ładna. – upija ostatni łyk piwa i wrzuca butelkę do śmieci.

- Tak. Bardzo ładna. – bełkoczę.

- Ciekawe czy Paulinie się to podoba.

- Wiesz, że on ją kocha. Poza tym Paulina zaakceptowała jej obecność.

- To dobrze. – uśmiecha się i mówi, że ma już dość. Idzie do siebie, a ja kładę się w pokoju Patryka. Moje myśli krążą jeszcze koło Ady, ale po chwili zostają odsunięte przez sen.

Ada

Budzik dzwoni o ósmej i informuje mnie o tym, że to dzisiaj ten ważny dzień. Mój pierwszy w nowej pracy. Muszę się wykazać i zrobić wszystko, żeby Olek zechciał mnie przyjąć na dłużej. Odsuwam swoją czarną kołdrę i stawiam stopy na podłodze. Leżałam chyba całą noc na jednym boku, bo boli mnie lewa łopatka. Przeciągam się i prostuję swoje ciało. Obciągam koszulkę i wychodzę uśmiechnięta z pokoju. Lenka siedzi przy stoliku i koloruje jakiś obrazek, a Anastazja przegląda coś w laptopie. Pozwoliłam jej na używanie go, skoro i tak ja tego często nie robię. Wiedziałam, że nie stać ją na własny, bo odkładała na drobny remont. Chciała, żeby mała miała swój kąt. Naprawdę podziwiam ją. Wiem, że jest mi wdzięczna i ma mnie za jakiegoś bohatera, ale tak nie jest. To ona jest dla mnie wzorem, nie odwrotnie. Wychowuje małą na bardzo grzeczne dziecko. Uczy ją i dba, żeby miała wszystko. Daje radę i radzi sobie z problemami, o których niektórzy nie mają pojęcia.

Tom 2 ,,Jesteś moim aniołem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz