Rozdział 11

82 9 0
                                    

Ada

Nie wiem, co się ze mną stało. Gdyby ktoś zapytał, czemu wyznałam obcemu facetowi swoje sekrety, odpowiedziałabym, że nie mam pojęcia. Naprawdę chciałam... a raczej potrzebowałam się zwierzyć komuś z tego, co mnie trapi. Poza tym jego propozycja była naprawdę fajna. Wreszcie zarabiałabym normalnie. Nie wiem, czemu to zrobił. Może z litości? Nie ważne. Może będę mieć pracę! Tak bardzo mnie to cieszy. Niestety teraz, gdy siedzę przed telewizorem na kanapie, moje myśli biegną w stronę wybuchu Krystiana. Coś się z nim dzieje. Nie lubi swojej pracy i mam wrażenie, że nawet nie chce próbować jej zmieniać. Boi się tego, że w żadnej innej dziedzinie sobie nie poradzi. To dziwne zachowanie. Jest jeszcze młody, a zachowuje się jakby miał z pięćdziesiąt lat. Przecież wszystko może się jeszcze zmienić. Tak jak wygląd można zmienić i pracę. Może poszukać czegoś, co go zainteresuje. Da radę, jeśli tylko się odważy. Ja osobiście planuję iść na studia. Nie wiem jeszcze na jakie, ale myślę nad tym. Nie mogłam zrobić tego wcześniej, ale teraz... kto wie? Muszę tylko zarobić odpowiednią sumę.

Krystian

Dzisiaj zamierzam porozmawiać z Olkiem na temat pracy dla Ady. Mamy regulaminową przerwę, co pozwala mi na wyrwanie się chwilowo z komendy. Martyna zostaje na miejscu, a ja podjeżdżam właśnie pod studio Olka. Wchodzę do środka i widzę, jak przyjaciel siedzi z głową w dokumentach na kanapie naprzeciwko lady. Muzyka gra ciszej niż zwykle, a ja dziwię się czemu nie pracuje w swoim biurze.

- Hej. Przeszkadzam? – mówię z uśmiechem.

- Nie. Mam trochę zaległych papierów. Żyliśmy ślubem i trochę no... mam zaległości. – mówi zmęczony, przeciągając rękę po włosach. Zakłada długopis za ucho i czeka, aż dołączę do niego.

- Rozumiem... słuchaj, a właściwie czemu nie siedzisz w biurze? – pytam zdziwiony.

- Boli mnie tyłek od siedzenia na tamtym krześle. – śmieje się. – Może napijesz się kawy?

- Nie dzięki. Ja właściwie w innej sprawie. – postanawiam przejść do rzeczy.

- Okej. To zaciekawiłeś mnie.

- Tak właściwie to tak sobie pomyślałem... ostatnio wspominałeś, że przydałby ci się ktoś tutaj na miejscu do pomocy. Przy papierach i zapisach. Taka jakby sekretarka.

- No tak. – kiwa głową po chwili i patrzy na mnie z zaciekawieniem.

- Czy mówiłeś to tak serio?

- A co? Chcesz być moim asystentem? – śmieje się głośno. Melodia zmienia się na mocniejszą, a Olek zaczyna machać nogą.

- Bardzo śmieszne. Nie ja. Mam koleżankę, która szuka pracy.

- Aha. – po tym słowie następuje chwila ciszy. - No w sumie. Możemy spróbować. Dasz mi do niej numer?

- Pewnie. – zapisuję mu na kartce, która mi podaje i dopisuję imię. – Dzięki stary. Jeśli ją przyjmiesz, będę ci wdzięczny.

- A to jakaś wyjątkowa dziewczyna, że pomagasz jej w szukaniu pracy? – Olek uśmiecha się głupio i unosi brew.

- Może. – zna mnie na tyle długo, że zna odpowiedź. Nie ma po co mu kłamać.

- Okej. Zadzwonię i się umówię. – kończy temat i otwiera teczkę z fakturami.

- Dzięki stary jeszcze raz. A teraz nie przeszkadzam. Na razie. – żegnam się nim i uśmiecham na myśl, że będę mógł częściej widzieć Adę. Żeby tylko nie pomyślała, że się narzucam.

Ada

Zmywam naczynia i siadam wykończona ta czynnością przed telewizor. Anastazja właśnie wyszła razem z Lenką do sklepu spożywczego, a ja postanowiłam obejrzeć ciążę z zaskoczenia na TLC. Wkręcam się w dwa odcinki lecące jeden po drugim, aż słyszę swój dzwonek. Ruelle informuje mnie, że ktoś próbuje się ze mną skontaktować. Sięgam po telefon i widzę, że jakiś nieznany numer pojawia się na wyświetlaczu. Zaczynam zastanawiać się czy odebrać, ale dochodzę do wniosku, że muszę. A jeśli to coś ważnego?

- Słucham?

- Cześć. Dodzwoniłem się do Ady. – pyta męski głos w słuchawce.

- Tak. – mówię zdziwiona. Skąd obcy facet zna moje imię? I czemu dzwoni?

- Był u mnie wczoraj Krystian i pytał, czy szukam recepcjonistki. I tak się składa, że zapraszam cię na rozmowę kwalifikacyjną.

- Naprawdę? – moje serce bije jak oszalałe. On naprawdę zrobił to, co obiecał. Idę na najprawdziwszą rozmowę kwalifikacyjną! O Boże!

- Tak. Nie mogę cię przyjąć od razu, rozumiesz chyba? – mówi stanowczym głosem.

- Tak. Oczywiście, że tak. - mówię szczęśliwa. Mam ochotę skakać z radości. Chyba zachowuję się jak psychopatka.

- Dobrze. To czy jutro o dwunastej ci pasuje?

- Tak. Pewnie.

- Dobrze to wyślę ci później adres SMS-em, bo zaraz mam klienta. – słyszę, że w tle gra jakaś muzyka. Uśmiecham się na myśl o tym, że wreszcie będę mogła zacząć od nowa.

- Jasne. Dziękuję.

- Do zobaczenia.

- Do zobaczenia. – rozłączam się i nie mogę przestać się uśmiechać. Jest szansa, że zmienię swoje życie. To naprawdę może się stać. Biorę głęboki wdech i decyduję się napisać do Krystiana.

Ja: Dziękuję :)

Mam nadzieję, że uda się ta rozmowa. Stresuję się, mimo tego że to na pewno nie będzie straszniejsze niż casting na striptizerkę. Muszę poszukać jakiegoś odpowiedniego stroju. Zaczynam grzebać w szafie, a Anastazja wchodzi uśmiechnięta i staje jak wryta na ten widok.

- Co ty robisz? Porządki w szafie? – połowa rzeczy wylądowała na łóżku i rzeczywiście to wygląda jakbym sprzątała. Wróciła chwilę temu z Lenką, ale zaciekawiona moją nieobecnością na kanapie przyszła sprawdzić, co ze mną.

- Nie. Szukam stroju na rozmowę kwalifikacyjną. – wyznaję, przyglądając się krótkiej spódnicy.

- Na co? Powiedziałaś rozmowę kwalifikacyjną? – pyta zaskoczona.

- Tak. Krystian załatwił mi pracę jako recepcjonistka. – uśmiecham się pod nosem.

- To świetnie! – Anastazja klaszcze w dłonie i przytula mnie mocno. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę.

- Ja też się cieszę. Boję się, że nie spodobam się szefowi albo moja poprzednia praca go wystraszy. – wzruszam ramionami.

- Ej, myślę, że Krystian potrafi dobierać kolegów i skoro sam nic nie ma do twojej pracy to jego kolega też. Zresztą może już go ostrzegł?

- Może i masz rację. Okej. Pomożesz mi?

- Pewnie. – staje obok mnie i razem ze mną przeszukuje szafę. – Czekaj mam coś odpowiedniego. – po kilku minutach Anastazja znika w swoim pokoju i wraca z czarną spódnicą do kolan i białą bluzką koszulową.

- Wow, skąd masz takie ciuchy?

- Kiedyś kupiłam w razie czego. – wzrusza ramionami speszona. Dobrze wiem, że też marzyła o innej pracy, ale ze względów finansowych nie mogła jej zmienić.

- Na pewno mogę to założyć?

- Pewnie. Mi się prędko nie przyda. – od razu rozbieram się i przymierzam ciuchy przyjaciółki. Spódnica jest dobra, ale niestety Anastazja ma mniejsze cycki, więc koszula rozchodzi się na boki. Postanawiam dobrać do niej zwykły, bawełniany biały T – shirt. W końcu to studio tatuażu nie? Nie muszę wyglądać jak sekretarka adwokata.

- Zdobędziesz tę pracę. Jestem tego pewna. – klepie mnie w tyłek i idzie do Lenki, która krzyczy z salonu, że jest głodna. Śmieję się pod nosem i ściągam z siebie te wizytowe łaszki. Sprawdzam telefon, ale żadnej reakcji ze strony Krystiana. Może go to nie obchodzi? Nigdy nie zrozumiem facetów. Oni naprawdę nie mają chęci na pisanie. Sprzątam cały ten bałagan, który zrobiła i po godzinie siadam na łóżku z laptopem na kolanach. Wpisuję w wyszukiwarkę informacji o tatuażach i wczytuję się w opis ich tworzenia. Zaciekawia mnie to wszytko. Mam nadzieję, że się jutro nie ośmieszę. Biorę prysznic i maluję paznokcie najlepiej, jak potrafię na stonowany kolor. Będę wyglądać mniej wyzywająco niż podczas tańca, gdy mam czerwone. Kładę się spać z myślą, że muszę zrobić wszystko, żeby dostać tę pracę.

Tom 2 ,,Jesteś moim aniołem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz