Rozdział 9: Płonące serca

1K 58 103
                                    

Biegła. Wszystko dookoła niej płonęło. Wiedziała, że nie może się zatrzymać, inaczej umrze. Rzuciła się w bok, kiedy wielka ognista kula leciała prosto na nią. Minęła ją zaledwie o włos. Co rusz się potykała, aż wreszcie upadła. Zerwała się i znowu zaczęła biec. Robiło się coraz bardziej gorąco, dym szczypał dziewczynę w oczy i drapał w gardle, przez co zaczęła kaszleć. Wtedy niespodziewanie przed nią zwaliło się płonące drzewo.

Katniss krzyknęła, siadając gwałtownie na hamaku. Prawie z niego spadła! Rozejrzała się zdezorientowana dookoła. Oddychała głęboko, próbując się uspokoić. Wręcz czuła palący ból w nodze. Nerwowo podwinęła spodnie i zaczęła dotykać rękoma nogę w poszukiwaniu rany. Ku jej uldze nie natknęła się na nią. Ten sen był taki realistyczny. Powtarzał się już któryś raz z rzędu, ale za każdym razem czuła to samo przerażenie. I ból. To było najgorsze. Z trudem łapała oddech, jak po szybkim biegu. Trochę jej zajęło, zanim ochłonęła. Nie była w żadnym lesie.

Wstała, zapobiegając nadchodzącemu atakowi paniki. Jeszcze niedawno nie umiała sobie z nimi radzić sama. Wtedy płakała, krzyczała, nie dawała nikomu do siebie podejść. Wielokrotnie Gally musiał ją uspokajać. Obrazy płonącego lasu wciąż ją prześladowały. A miała nadzieję, że w końcu się ich pozbyła. Pomyliła się jednak. Wróciły ze zwielokrotnioną siłą. Dlatego zawsze starała się czymś zająć, żeby o tym nie myśleć. Znalazła swoje treki i założyła je. Włosy związała w ulubiony warkocz, żeby jej nie przeszkadzały. Kiedy skończyła się ogarniać, większość Streferów jeszcze spała. Dopiero co szarzało, dzień się jeszcze nie zaczął. Wciąż trwała cisza nocna, ale dziewczyna miała to gdzieś. Wiedziała, że i tak już nie zaśnie.

Przeszła pomiędzy Streferami i wyszła z sypialni (tak nazywali to miejsce, gdzie spali). Nogi same powiodły ją w znanym kierunku. Truchtem ruszyła w stronę lasku. Paradoksalnie, zawsze tam chodziła, kiedy nawiedzały ją koszmary. Wsłuchiwała się w panującą ciszę. Strefa rzadko kiedy była tak spokojna, dlatego uwielbiała wstawać wcześniej niż wszyscy. Chociaż czasem jej się nie chciało. Przebiegła obok Pudła. Zatrzymała się dopiero na skraju lasu, żeby odpocząć. Przez chwilę wpatrywała się w głąb drzew. Uśmiechnęła się pod nosem. Tam miała swoją tajemnicę. Weszła pomiędzy drzewa. Przeszła kilka metrów, aż natrafiła na nienaturalnie zwalony pień. Podeszła do niego i kucnęła. Wsadziła rękę do środka, żeby zaraz potem wyciągnąć z niego łuk. Tuż obok miała schowany kołczan ze strzałami, które robiła sama.

Któregoś razu, kiedy Pudło przywoziło cotygodniowe zapasy, w środku znalazła łuk i kołczan z notką „dla Katniss". Wywołało to oczywiście falę podejrzeń. Po co Stwórcy mieliby to jej przysyłać? Dla niej to było oczywiste, dla innych niekoniecznie. Chcieli, żeby nauczyła się strzelać. I zaczęła ćwiczyć w ukryciu. Po jakimś czasie dotarła na ukrytą polanę. To było jej ulubione miejsce, tu mogła się wyciszyć, z dala od wścibskich spojrzeń.

Na drugim końcu polany stała tarcza strzelnicza, którą również zrobiła sama. Była wtedy taka dumna! Ale nie mogła się nikomu pochwalić. Ustawiła się w odpowiedniej odległości. Sięgnęła po strzałę i nałożyła ją na cięciwę. Skupiła się, wycelowała i wypuściła ją. Strzała poszybowała prosto w krzaki. Jęknęła, zirytowana. Wystrzeliła następną, potem jeszcze kolejną. Wkurzyła się i wypuściła całą serię. Żadna nie trafiła do celu. To była jakaś kpina. Nie umiała strzelać. Nie ważne, ile by trenowała, i tak spudłuje! Chyba Stwórcy postanowili sobie z niej zadrwić. Z rezygnacją opuściła łuk i siadła na ziemi. Zupełnie straciła poczucie czasu. Z oddali słyszała krzyki chłopców. To najpewniej Alby zaczął wrzeszczeć na pobudkę.

Nigdy nie umiała rozgryźć relacji jego i Raven. Czasem zachowywali się, jakby w ogóle nie byli parą. Bardzo dobrze pamiętała tamten dzień i nadal uśmiechała się na jego wspomnienie. Około pół roku temu Alby zwołał wszystkich na stołówkę, przerywając wszelkie zajęcia. Twierdził, że ma coś ważnego do przekazania. Akurat wtedy pomagała Winstonowi w stajni, gdzie trzymali krowy. Po długich dyskusjach Katniss została Rzeźnikiem. Gally nie był z tego powodu zadowolony. Śmiała się z niego, że jest zazdrosny, na co on oczywiście zaprzeczał. Ona jednak wiedziała swoje, bo kiedy tylko kończyła zajęcie, zabierał ją ze sobą. Potrafili spędzać długie godziny na gadaniu i łażeniu po Strefie. Niektórzy dogryzali jej z tego powodu. No cóż, Gally nie cieszył się zbyt dobrą opinią. Nie obchodziło jej to, szczerze mówiąc. Kiedy wszyscy przyszli na stołówkę, zobaczyła tam swoją siostrę siedzącą przy stoliku kadry. To było co najmniej dziwne, bo Raven bardzo rzadko można było zobaczyć w tak dużym towarzystwie. Trzymała się na uboczu. Widać było po niej, że ta sytuacja ją stresuje. Alby podszedł do niej z uśmiechem, na co odpowiedziała tym samym. Po chwili odwrócił się w kierunku Streferów. Siedzący obok Newt i Minho wymieniali się pytającymi spojrzeniami. Oni też nie wiedzieli, o co chodziło.

welcome to the gladeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz