Rozdział 17: Problem z Benem

433 40 65
                                    

Na pierwszy rzut oka wyglądał zupełnie zwyczajnie. O ile Katniss pamiętała, był jednym ze Zwiadowców. Stał naprzeciwko, wpatrując się w nich uporczywie. Jednak coś w jego zachowaniu ją zaniepokoiło. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Thomasem. Rozsądek kazał jej uciekać, ale go zignorowała. Coś było z nim zdecydowanie nie tak. Brunet zrobił krok w jego kierunku.

— Ben, tak? Nie wiem, czy... — zbliżył się do niego, ale Katniss złapała go ostrzegawczo za ramię. — Co? — zapytał zirytowany, a wtedy kiwnęła głową w stronę Bena.

Chłopak przyjrzał się mu. Brunetka niemal słyszała jego świszczący oddech. Skórę miał niesamowicie bladą i cienie pod oczami. Wyglądał okropnie. A w jego oczach dostrzegła szaleństwo. Przeraziła się.

— Thomas — odezwała się stanowczo, teraz już szarpiąc go nerwowo. — Rusz się!

— Dobrze się czujesz? — zignorował ją, zwracając się do Zwiadowcy.

To był błąd. Nie powinien był tego robić. Ben z dzikim okrzykiem rzucił się prosto na nich. Dziewczyna odskoczyła, ale oni przewrócili się na ziemię. Widocznie Thomas się tego nie spodziewał. Z walącym sercem podniosła się i podskoczyła do walczących, próbując ich rozdzielić. Oczywiście nic to nie dało. Thomas leżał na ziemi, przygnieciony jego ciężarem i usiłował go z siebie zrzucić. Kiedy się zbliżyła, Ben odepchnął ją tak, że upadła. Gorączkowo zastanawiała się, jak im pomóc. Nie umiała się bić.

— Odczep się! — krzyknął brunet, nadal się z nim szarpiąc. — Katniss, zrób coś!

— Co? — zapytała spanikowana. Podczołgała się do nich na kolanach i usiłowała rękoma zrzucić Bena.

— To przez ciebie! — warknął Zwiadowca. Jego głos był przepełniony jadem, aż się wzdrygnęła. — Widziałem cię! To ty!

Ślina kapała mu z ust. Zaczęła rozglądać się za czymś cięższym, żeby go ogłuszyć. Widocznie Thomas wpadł na ten sam pomysł, bo sięgnął do czegoś, a po chwili uderzył chłopaka czaszką. Wykorzystując jego chwilowe zdezorientowanie, szybko pozbierał się z ziemi, żeby zaraz potem pomóc dziewczynie wstać. Obydwoje rzucili się do ucieczki.

Katniss biegała szybko, ale Thomas też był w tym całkiem niezły. W pewnym momencie nawet ją wyprzedził, zostawiając w tyle. Ben o mało jej nie dorwał, kiedy się potknęła. Krzyknęła, a wtedy chłopak wrócił się po nią i chwycił za rękę, pomagając wstać. Teraz biegli już razem. Trafili na jakieś wzgórze, z którego się stoczyli, bo nie zdążyli wyhamować. A Ben zaraz za nimi. Pozbierała się z ziemi prawie od razu, ale zamarła.

Miała wrażenie, że czas się zatrzymał. Zorientowała się, że jest całkiem sama. Wszystko wokół niej stanęło w ogniu. Zrobiło jej się gorąco, a oddech przyśpieszył. Rzuciła się do ucieczki, nie patrząc, gdzie biegnie. Tym razem to nie był sen, a ona była pewna, że to się dzieje naprawdę. Usłyszała gdzieś za sobą świst, a kiedy odwróciła się, dostrzegła ognistą kulę pędzącą w jej kierunku. Wrzasnęła i rzuciła się w bok, przewracając na ziemię. Podniosła się i znowu biegła, ale nie długo. Coś nad nią zatrzeszczało i ledwo zdążyła się zatrzymać, bo przed nią zwaliła się płonąca gałąź.

Poczuła, jak ktoś popycha ją do przodu i to ją przywróciło do rzeczywistości. To Thomas pociągnął ją za sobą. Zamrugała oczami, próbując zrozumieć, co właśnie się stało. Nie miała na to jednak czasu. Dostrzegła, że dobiegali właśnie do końca lasu.

— Ratunku! — wydarł się nagle brunet. — Na pomoc!

Wypadli z lasu, ale wtedy właśnie Ben ich dogonił, rzucając się na nich. We trójkę runęli na ziemię. Katniss udało się jakoś wydostać spod chłopaków, ale Thomas nie miał takiego szczęścia. Zwiadowca wyraźnie się na niego uwziął i przygwoździł do ziemi, nie dając szans na ucieczkę. Dziewczyna oparła ręce na kolanach, próbując opanować oddech. Kątem oka zobaczyła, jak podbiegają do nich inni Streferzy. Byli uratowani.

welcome to the gladeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz