Cholerny Gally.
To była jedyna myśl, która zaprzątała głowę Katniss. Gniew buzował w niej niczym wrząca woda i nie chciał przestać. Zaciskała pięści, próbując się opanować. Oczywiście bez skutku. Słowa Gally'ego nadal pobrzmiewały jej w uszach. Miała go tak bardzo dość, nie mogła znosić tego dłużej. Dyszała szybko, jak po biegu. Była wściekła. Szczerze i prawidziwie była na niego wściekła. Potrząsnęła głową, chcąc odrzucić do tyłu włosy, które wpadały jej do oczu, zasłaniając widok.
Wszyscy Streferzy stłoczyli się przed wejściem do Labiryntu, które lada moment zacznie się zamykać. Wpatrywali się w jeden punkt, przed siebie. Alby i Minho nadal się nie pojawiali. Nigdzie nie było ich widać. Ona sama stała na samym przodzie, po swojej prawej stronie mając Thomasa, a po drugiej Raven. Dziewczyna wyglądała na przerażoną, ale w sumie jej się nie dziwiła. W końcu to jej chłopak nie wrócił do tej pory z Labiryntu. Gdyby ona była na jej miejscu, pewnie też by się martwiła. Mimo wszystko wierzyła, że jakoś im się uda i zdążą na czas. To znaczy, jasne, niepokoiła się o chłopaków. W końcu ryzyko istniało. I to bardzo duże.
- Może ktoś po nich pójdzie? - zasugerował niespodziewanie Thomas, przerywając ciszę, która już zaczynała dzwonić dziewczynie w uszach. Zerknęła na niego uważnie.
- To wbrew zasadom - zaprzeczył Gally. Chłopak kucał niedaleko nich, trochę przed szeregiem, jaki utworzyli. Spojrzała na niego gniewnie. Uśmiechnął się kpiąco, wyłapując jej wzrok. Po chwili dodał stanowczym tonem, który działał jej na nerwy. - Wrócą, albo nie.
- Nie ryzykujmy bardziej - wtrącił cicho Newt, pocierając ramiona. Zobaczyła, jak jej siostra obejmuje go ramieniem. Uniosła pytająco brwi. Chyba chciała go po prostu jakoś pocieszyć.
Wtedy od wewnątrz korytarza zawiał porywisty wiatr, niosąc ze sobą drobinki kurzu. Musiała odwrócić wzrok, co zrobiła zdecydowana większość. Poczuła dziwne ciarki na plecach. Labirynt ją niepokoił, ale i fascynował. Nie wiedziała czemu, ale poczuła przemożną chęć wejścia do środka. Natychmiast zbeształa samą siebie. Nie mogła. Tylko skazałaby się na śmierć. Ale coś podpowiadało jej, że by sobie poradziła. Thomas musiał jakoś wyczuć jej zmianę w zachowaniu, bo teraz patrzył na nią z niepokojem. Wymieniła się z nim spojrzeniami i prawie niezauważalnie kiwnął głową.
Wtedy wydarzyły się równocześnie dwie rzeczy. Rozległ się charakterystyczny dźwięk i po chwili Wrota zaczęły się powoli zamykać. Niespodziewanie poczuła pulsujący ból w skroni i ledwo powstrzymała się od krzyknięcia. I wtedy usłyszała go usłyszała. Głos starszego mężczyzny, który nie dość, że mówił w jej głowie, to jeszcze wydał się jej znajomy. Przed oczami pojawił jej się obraz starca z białą brodą i włosami.
- Wejdź tam, Katniss. Wejdź tam, albo obaj zginą.
Przepełniła ją ogromna nienawiść do tego człowieka. Wiedziała, że wyrządził jej dużo złego, ale nie pamiętała, co dokładnie zrobił. Z jakiegoś powodu ta część wspomnienia nie chciała do niej wrócić. Otrząsnęła się nagle, czując, jak ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu. Zamrugała oczami, a wizja starca zniknęła. Popatrzyła nieprzytomnym wzrokiem na Thomasa, który nachylił się do niej i wyszeptał najciszej, jak to było możliwe.
- Bądź gotowa.
Brzmiał śmiertelnie poważnie i nawet nie musiała pytać, co miał na myśli. Zresztą, nawet nie musiała nic mówić. O ile wcześniej się wahała, teraz nie miała żadnych wątpliwości, co musiała zrobić. Od niej mogło zależeć życie chłopaków. Pokiwała głową, zaciskając usta. Podniosła głowę i dostrzegła dwie sylwetki wyłaniające się zza zakrętu. Poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła. Otworzyła usta, ale nie była w stanie nic z siebie wydusić.
CZYTASZ
welcome to the glade
Fanfiction❝ Znajdź wyjście, albo giń ❞ Przybyła do Strefy jako pierwsza. Sama musiała zmierzyć się z utratą pamięci i trudnymi warunkami. Musiała nauczyć się radzić sobie samej. Nie miała nikogo. Później zaczęli pojawiać się pierwsi chłopcy. Jednak nawet wte...