Do wieczora Katniss w ogóle nie odzywała się do Raven, a wręcz jej unikała. Zaraz po tym, jak rozeszli się spod Wrót, poszła w kierunku stodoły. Okazało się, że Winston miał dla niej robotę. Miała pomóc mu przygotować kiełbasy. Nosiła je do kuchni Patelniaka. Przez ten czas żartowała z Rzeźnikiem. Obstawiali zakłady, kto pierwszy odpadnie. Kiedy zaczęło się robić ciemno, poszła się przygotować. W końcu chciała jakoś wyglądać.
Usiadła na swoim hamaku i wyciągnęła spod poduszki grzebień. Uczesała włosy w swojego ulubionego warkocza, żeby jej nie przeszkadzały, chociaż przez chwilę wahała się, czy nie zostawić ich rozpuszczonych. Ostatecznie rozplątała warkocz. Przebrała się w jedyną sukienkę, jaką miała w Strefie. Była ona jasnoniebieska, sięgająca jej do kolan. W talli przewiązała ją wstążką, miała również guziki. Do tego włożyła lżejsze buty, nie zamierzała męczyć się w trekach. Wreszcie uznała, że jest gotowa. Wyszła z sypialni i podążyła do miejsca, gdzie przygotowany był stos.
Dostrzegła zebraną tam gromadkę chłopców. Widocznie już zaczęli, bo zaczęli podawać sobie płonące pochodnie. Katniss podbiegła do nich i stanęła obok, uśmiechając się. To było pierwsze ognisko, odkąd pamiętała. Zaczęła szukać wzrokiem znajomych twarzy i dostrzegła Raven obok Alby'ego. Siostra stała tyłem i nie zauważyła jej. Westchnęła ciężko i już miała zamiar do nich podejść, kiedy poczuła dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się i ujrzała Gally'ego.
— Tu jesteś — mruknął chłopak, taskując ją wzrokiem. Mimowolnie zarumieniła się. — Czekamy tylko na ciebie, już zaczęliśmy.
— Wiem, przepraszam — powiedziała, odgarniając włosy. — Pomagałam Winstonowi i musiałam się przyszykować.
— Czy wszystkie dziewczyny się tak długo stroją? — zażartował, na co oberwał w ramię.
— Muszę jakoś wyglądać — obroniła się z udawanym oburzeniem. Skrzyżowała ręce, ale w tym momencie ktoś wręczył jej pochodnię i musiała ją trzymać. Gally również taką miał.
Gally pokiwał głową, wyraźnie nieprzekonany. Złapał ją za wolną rękę i pociągnął bliżej stosu, żeby mieć lepszy widok.
— Podpalamy! — krzyknął Alby.
Katniss zamachnęła się i rzuciła swoją pochodnię w stos. Kątem oka dostrzegła, że siostra zrobiła to samo. Miała poważny wyraz twarzy. Przewróciła oczami. Tymczasem stos zajął się ogniem i Streferzy wydali z siebie okrzyki radości. Nie zamierzała od nich odstawać, dlatego puściła dłoń chłopaka i uniosła obie ręce do góry, ciesząc się razem z nimi. Zagwizdała, a po chwili zaklaskała, uśmiechając się szeroko. Miała zamiar po prostu dobrze się bawić i nie zwracać uwagi na siostrę. Poczuła, jak czyjeś silne ręce obejmują ją w pasie. Oparła głowę na jego ramieniu, wzdychając. Stała tak, słuchając okrzyków. Kilku z chłopców zaczęło uderzać w bębny, co chyba miało udawać muzykę. Zamknęła oczy i poczuła, że naprawdę jest ich częścią. Była Streferką. W tamtym momencie cieszyła się, że tu była. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby być w innym miejscu. To nic, że nie pamiętała swojej przeszłości. Teraz to nie było ważne.
— Strefa! Strefa! Strefa!
Chłopcy krzyczeli jak wariaci. Cieszyli się sobą, wygłupiali się. Ona z Gallym postanowili na chwilę usiąść, a w rezultacie usiadła mu na kolanach. Ktoś zaczął rozlewać jakiś napój i każdy stuknął się szklanką lub butelką, zależy co miał pod ręką. W tym całym rejwachu straciła z wzroku Raven, ale się tym nie przejęła. Siedzieli blisko ognia i było jej przyjemnie ciepło. Mogłaby tak zawsze. W którymś momencie Gally wstał mówiąc, że ma coś jeszcze do zrobienia. Kiwnęła głową. Ona również wstała i zaczęła przechadzać się dookoła, co jakiś czas rozmawiając z kimś znajomym. W pewnym momencie poczuła, że na kogoś wpada. Odskoczyła i ze zdziwieniem i złością stwierdziła, że to Raven.
CZYTASZ
welcome to the glade
Fanfiction❝ Znajdź wyjście, albo giń ❞ Przybyła do Strefy jako pierwsza. Sama musiała zmierzyć się z utratą pamięci i trudnymi warunkami. Musiała nauczyć się radzić sobie samej. Nie miała nikogo. Później zaczęli pojawiać się pierwsi chłopcy. Jednak nawet wte...