Rozdział 28: Niech los zawsze nam sprzyja

324 29 124
                                    

Stała w błękitnej sukience pomiędzy dziewczynami w swoim wieku. Odszukała wzrokiem swoich najbliższych. Dostrzegła matkę, potem Gale'a i Prim. Zatrzymała na dłużej spojrzenie na przyjacielu. Chłopak przekazał jej coś bezgłośnie. Wywróciła oczami i uśmiechnęła się. Zaraz potem spoważniała. Żałowała, że nie było tu Raven. Czułaby się pewniej, wiedząc, że starsza siostra jest gdzieś w tłumie ludzi. Ale nie było jej. Zabrali ją trzy lata wcześniej. Przez niego. Przez niego została sama, pozbawiona wsparcia. A on miał jeszcze czelność być tutaj. Nawet na niego nie patrzyła. Thomas nie wyjechał, kiedy zabrali Raven. Uparł się, że chce zostać. Sama Ava Paige przyjechała po niego, ale on został. Przeprowadzili wtedy długą rozmowę. Nie wiedziała, co ustalili, ale nie obchodziło jej to. Wtedy chciała tylko, żeby zniknął. Żeby zniknął z jej życia. Ale najgorsze było to, że zachowywał się jak przed uprowadzeniem Raven. Pomagał im bardziej, niż zwykle. Może dzięki niemu jakoś utrzymywali się przy życiu. Kiedy Gale się o tym dowiedział, był wściekły. Ale potem mu przeszło.

Katniss wyrwało z rozmyślań głuche skrzypnięcie. Na podeście pojawiła się dziwnie wymalowana kobieta. Była ubrana na wściekły róż. Stała przy mikrofonie, obrzucając spojrzeniem mieszkańców Dwunastki. Wbiła w nią wzrok, byle tylko nie patrzeć w stronę Thomasa. Czuła na sobie jego spojrzenie.

— Witajcie, witajcie, witajcie! — przemówiła głośno. — Pomyślnych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja. Nim zaczniemy, obejrzymy wyjątkowy film, który przywieźliśmy wam z samego Kapitolu.

Na wielkim ekranie zaczęły wyświetlać się obrazy. Katniss nawet nie skupiała się na nim, znudzona. Widziała go już kilka razy. Opowiadał o wojnie. I chorobie, która zapanowała po niej, dziesiątkując ludzkość. Ceną za wolność z dala od tej choroby, była danina od każdego Dystryktu. Poświęcano młodą kobietę i młodego mężczyznę, by ci walczyli przeciwko sobie. Żeby pozostali mogli żyć.

— Uwielbiam to! — oświadczyła Effie po zakończeniu filmu. Katniss przewróciła oczami. — I nadszedł czas, abyśmy wybrali dzielnego młodego mężczyznę i kobietę, których spotka zaszczyt reprezentowania Dystryktu Dwunastego w Siedemdziesiątej Czwartej Edycji dorocznych Głodowych Igrzysk. Jak zwykle panie mają pierwszeństwo.

Kobieta zbliżyła się do słoja wypełnionego karteczkami. To było chore. Skazywanie kogoś na śmierć z czystego przypadku. Włożyła rękę i chwilę się zastanawiała przed wylosowaniem, w ten sposób budując napięcie. Zamaszystym ruchem wyciągnęła kartkę i wróciła do mikrofonu. Rozwinęła ją. Tymczasem Thomas patrzył na Katniss. Modlił się, żeby to nie była ona. Nie będzie mógł zrobić nic, żeby ją uratować. Ale to, co usłyszał, było znacznie gorsze.

— Primrose Everdeen!

Serce mu stanęło. Szybko odnalazł wzrokiem najmłodszą siostrę. Była przerażona.

— Gdzie jesteś, skarbie? Zapraszamy!

Miał ochotę wrzeszczeć. Tylko nie to. Co innego było słuchać o Igrzyskach, a co innego brać w tym udział. Czy aż to było mu potrzebne, żeby znienawidził ludzi z Kapitolu? Nie mógł nic zrobić. Nie mógł nic zrobić, a obiecał, że będzie ich chronił. Patrzył bezradnie, jak Prim szła bezwiednie na śmierć. I wtedy usłyszał jej krzyk. Zamarł.

— Prim! — zobaczył Katniss szarpiącą się ze strażnikami. Zaczął przepychać się przez tłum, chcąc ją zatrzymać. — Prim! Stop! Zgłaszam się na ochotnika! Chcę być Trybutem!

welcome to the gladeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz