Rozdział 26

1.2K 125 37
                                    

         We trójkę weszliśmy do magazynu, w którym miało się odbyć spotkanie wszystkich członków Entropii, a przynajmniej tych, którzy jeszcze nie odpadli. W środku zebrali się już chyba wszyscy i najwidoczniej ze znudzonymi minami czekali tylko na nas. Rozejrzałam się po twarzach obecnych, by określić, czy znam każdego i ile tak w zasadzie nas jest. Był tam Blake, Cooper, Blair, Aria i Alec, którego znałam jedynie z widzenia, bo chodziliśmy do tej samej szkoły. Poza tym byłam tam jeszcze ja, Yves i Chase, więc łącznie było nas osiem. 

— Patrzcie, patrzcie. Czyżby niezwykła trójca w końcu zaszczyciła nas swoją obecnością? — mruknęła sarkastycznie Aria, która rozsiadła się na jednej z metalowych skrzynek, ze znudzoną miną żując gumę. Jej strój składał się z typowego dla niej stylu, którego motywem było; jak najmniej tkaniny i jak najwięcej biżuterii. Oczywiście nie zapominając o krwiście pomalowanych ustach.

— Bardziej mnie dziwi to, że ty tu w ogóle jesteś — parsknęła Yves w odpowiedzi. No cóż, obie dziewczyny za sobą nie przepadały, ale w zasadzie za Arią mało kto przepadał.

— Niespodzianka. — Blondyna uśmiechnęła się najszerzej, jak umiała. — Choć sama chciałabym się w końcu dowiedzieć, d l a c z e g o tutaj jestem. 

— No właśnie — poparł ją Alec. — Może ktoś to w końcu wytłumaczyć? — Chłopak był lekko zirytowany, ale nie można mu się było w tym przypadku dziwić.

Blake i Blair jedynie stali w kącie z założonymi rękami i wyglądało na to, że jak na razie nie mają zamiaru się odzywać. Odszukałam wzrokiem Coopera, po czym posłałam mu znaczące spojrzenie, które odwzajemnił i skinął głową.

— Dobrze, więc... chodzi o ten projekt ze szkoły, w którym mamy przeprowadzić wywiady z mieszkańcami miasta — powiedział głośno i zanim ktokolwiek zdążył popukać się w czoło i stwierdzić, że chyba za mocno upadł na twarz, ten położył palec na ustach i pokazał nam kartkę z napisem: ,,wyłączcie telefony''.

Wszyscy posłali sobie zdziwione i skonfundowane spojrzenia, jednak ja, w mig domyślając się, o co może chodzić, wykonałam polecenie i wzrokiem nakazałam innym to samo, co w końcu, mimo niechęci, zrobili.

— Jesteśmy na podsłuchu, czy jak? — zapytał Blake, gdy wszystkie telefony zostały już wyłączone.

— Nie wiemy, ale zawsze lepiej się zabezpieczyć — odparł Cooper.

My, to znaczy kto? pomyślałam, jednak zanim zdążyłam zadać to pytanie, chłopak kontynuował.

— Zapewne już zdążyliście zauważyć, że gra zaczęła rządzić się innymi prawami — zaczął, jednak Alec mu przerwał.

— Może zmienili zasady i co z tego?

— To z tego, że nikt już nad tym nie panuje. Ktoś przejął grę i teraz nami manipuluje oraz szantażuje. Dlatego musimy temu przeciwdziałać, nim to zajdzie za daleko.

— Niby dlaczego mielibyśmy ci wierzyć, co? — zapytała Aria ostro, podchodząc do Coopera i zatrzymując się krok przed nim, z upartością wpatrując się w jego oczy. — Może to tylko twój sposób, aby wykurzyć przeciwników?

Przez chwilę panowała kompletna cisza, zakłócana, jak mi się wydawało, biciem mojego oraz kilku innych serc. Napięcie było odczuwalne i coraz mniej przyjemne. Zupełnie nie spodziewałam się, że samo przekonanie o konieczności działania okaże się na tyle trudne. A jeśli nie będziemy działać razem, z pewnością przegramy. 

— Bo śmierć Noela nie była przypadkowa — powiedział w końcu Cooper ze stanowczością, która sprawiła, że wszelkie domysły jakoby to był żart, przepadły.

ENTROPIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz