Rozdział 4

34.6K 940 246
                                    




Czekałam na ból, ale on nie nadszedł. Czekałam na zawroty głowy, ale one nie nadeszły. Może już nie żyłam? Dlatego otworzyłam oczy.

Chwila, co takiego? Nie zastrzelił mnie? Nawet go tutaj nie było.

Strzał musiał pochodzić od zatrzaskujących się drzwi.

Co u diabła? Dlaczego on mnie nie postrzelił? Byłam na to wszystko gotowa.

Teraz to na pewno po wydostaniu się, skopię mu jaja.


- Mhdmajjdkmn.

- Hdhshsidhkk!

Dobra, wcześniej bawiły mnie te mamrotania, ale teraz byłam wkurzona i nie chciałam, aby mi przeszkadzano.

- Czy możecie się cholera zamknąć? Ja tu próbuję umrzeć, ale przez wasze kłótnie po drugiej stronie, nie jest mi to dane!

Cisza. 'Super!'- Pomyślałam.

W końcu miałam spokój i ciszę oraz mogłam umrzeć w samotności. Jednak zanim mogłam wrócić do mojego "umierania", usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi.

Ugh, co znowu?

Uniosłam wzrok i zobaczyłam kobietę z torbą? Nigdy wcześniej jej nie widziałam. Była taka ładna. Gdybyście postawili ją obok mnie, to ja wyglądałabym jak zgnieciony robak, a ona jak bogini.

- Cześć, nazywam się Alice. Przyszłam opatrzyć ci rany. - Uśmiechnęła się do mnie ciepło, tak jakbym była jej przyjaciółką.

Nie miałam nic przeciwko, bo potrzebowałam lekkiej życzliwości, ale nadal byłam wkurzona, że przerwano mi moją śmierć.

- Cześć. - Odpowiedziałam monotonnym i ochrypłym głosem, gdyż niecałe kilka minut temu darłam się na całe gardło i nie piłam wody.

Zaczęła wyciągać różnego rodzaju materiały i kremy, a ja w tym czasie patrzyłam na nią z zaciekawieniem. Nigdy nie używałam żadnych maści czy leków do opatrzenia moich ran. Moi rodzice zawsze kazali mi to zostawić, nawet kiedy złamali mi palec.

- Oczyszczę twoje rany i położę lód na twoich siniakach. Potem cię rozwiążę, jeśli obiecasz mi, że mnie nie zranisz ani nie uciekniesz. Na zewnątrz stoją ochroniarze, więc jeśli coś odstawisz, oni od razu tu wejdą, okej?

Ugh, była taka wkurzająca, ale nieważne, chciała mi pomóc. Nie chciałam zbytnio pomocy, ale z drugiej strony musiałam mieć siły na skopanie tego dupka zanim umrę. Jej nie zranię, ale tego dupka już tak.

- Dobrze, to może lekko szczypać, ale po tym, co przeszłaś, nie sądzę, abyś to nawet poczuła.

Znów potaknęłam, po czym zaczęła oczyszczać moje rany.

-----------------------------------------------------------------------

Szkoda, że tego nie czujecie!

To całe opatrywanie tak bolało, że musiała zawołać dwie osoby, aby mnie przytrzymały, mimo że byłam przywiązana do krzesła, to ona jeszcze nałożyła mi taśmę na usta, abym przestała przeklinać i krzyczeć. I w ogóle kim była tamta dwójka? Dziś widziałam więcej ludzi niż w przeciągu ostatnich dwóch tygodni! Przynajmniej tak mi się wydawało, że minęły dwa tygodnie.

Miałam łzy na twarzy, a facet po mojej lewej, gapił się na mnie, bo za każdym razem, gdy próbował trzymać moją głowę prosto, ja za każdym razem odchylałam głowę do tyłu, czym strzepywałam jego rękę za krzesło. Posyłałam mu przepraszające spojrzenia, ale on chyba ich nie zrozumiał.

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz