Rozdział 18

24.7K 721 46
                                    




Gdy w końcu dotarliśmy do drzwi od gabinetu, szybko otworzyłam je i wbiegliśmy do środka, gdzie intruz nadal był przywiązany do krzesła. Tym razem jednak leżał na podłodze.

Na początku każdy z nas stanął dęba i przyglądał się osobie szamotającej się na podłodze. Jayce w końcu odezwał się.

- Do jasnej anielki, niech mu ktoś pomoże. - Powiedział wyraźnie zirytowany.

Blade od razu pomógł osobie wstać. W tym czasie ja ukradkiem przyjrzałam się Jayce'owi i zaczęłam zastanawiać się, dlaczego on tak wszystkim rozkazuje. Wiem, że był ranny, ale powiedzenie słowa 'proszę' nic by mu nie zrobiło.

Jego postawa i spojrzenie były onieśmielające. I chociaż niedawno był postrzelony, nadal wyglądał niesamowicie dobrze i nikt nie zgadłby, że strzelano do niego. Oczywiście, gdyby nie widział krwi na jego ubraniach.

- Kim jesteś? - Jayce praktycznie zabijał wzrokiem zamaskowanego mężczyznę na krześle.

Gdy mężczyzna nie odpowiedział, Jayce kiwnął lekko głową do Blade'a, to wyglądało jak ich jakaś rozmowa. Po chwili Blade praktyczne zerwał maskę z mężczyzny i w ten sposób cała nasza czwórka zobaczyła jego twarz.

Mężczyzna miał blond włosy i lekko owalną twarz. Był nawet przystojny, jednak porównując go do Jayce'a, to przy nim wyglądał jak obleśna żaba. Dobra, może trochę wyolbrzymiałam, ale no, wiecie, o co mi chodzi.

- Kto cię przysłał? - Jayce zapytał go tym samym tonem, którego użył wobec mnie, gdy zjawiłam się tu po raz pierwszy.

Sama myśl o tym sprawiła, że przeszły mnie ciarki i z nerwów trochę zmiękły mi kolana, jednak nie odezwałam się i przyglądałam się dalej.

Przywiązany mężczyzna znów nie odpowiedział, tylko plunął w kierunku Jayce'a, jednak ze względu na zbyt długi dystans, nie trafił w niego. To jednak w jakiś sposób tak rozłościło Jayce'a, że poczułam dreszcze na ciele. Nie chciałabym teraz być na miejscu tego faceta.

- Stacey, idź do Alice do pokoju i nie wychodź stamtąd. Zrozumiane? - Jayce odezwał się nawet na mnie nie patrząc. Swój wzrok miał całkowicie skupiony na mężczyźnie.

- Co? Nie! Ja--- - Odezwałam się, jednak szybko zostałam uciszona, gdy Hannah mocno pociągnęła mnie za ramię i wyprowadziła za drzwi.

Przez całą drogę do pokoju Alice wierciłam się i narzekałam, jednak gdy dotarłyśmy do pokoju, burknęłam do niej, na co ona wepchnęła mnie do środka i zamknęła drzwi za sobą na klucz.

Dlaczego on mnie w ten sposób wyrzucił? Przecież siedziałam cicho. Czy jemu naprawdę się wydaje, że może sobie mną tak pomiatać?! Nie jestem jego własnością! Czasem naprawdę zastanawiam się, dlaczego nie uciekłam, jednak potem przypominam sobie, jak w to wszystko wpadłam i zdaję sobie sprawę, że nawet gdybym uciekła, to nie mam dokąd. Hmm. A może i jednak jestem w pewnym sensie jego...

- Stacey? Dlaczego jesteś w moim pokoju i mordujesz wzrokiem moje drzwi? - Usłyszałam za sobą zaspany głos, na co prawie dostałam zawału.

- Jezus, Al! Prawie tu padłam. Myślałam, że śpisz.

Zamiast przeprosić, wybuchnęła śmiechem, a ja zamiast być na nią zła, także zaczęłam się śmiać. Dopóki nie usłyszałam strzału z pistoletu, wtedy nastała cisza.

- Chyba nie dostał ten, o którym myślę, co nie? - Zapytałam Alice, jednak wtedy zdałam sobie sprawę, że Alice od chwili gdy usłyszała, że Jayce'owi nic nie będzie, zasnęła i nie wiedziała, co się działo potem.

- Umm, po tym jak zasnęłam, Jayce się obudził i zapytaliśmy się, czy nic mu nie jest i zapytałam go, co się stało, a i to przypomina mi o pewnej sprawie. Jak wygląda wasza praca, bo nie wydaje mi się, że na zwykłym spotkaniu można zostać postrzelonym...

- Powiem Jayce'owi, aby ci o tym później powiedział, a teraz mów dalej. - Alice całkowicie uniknęła odpowiadania na pytanie.

- Dobrze... No i potem już chciał powiedzieć, ale wtedy usłyszeliśmy huk na górze, no i po tym jak im powiedziałam, co to było, pobiegliśmy na górę. No i tam był ten gość, Blade zdjął mu maskę. Facet wyglądał całkiem przeciętnie.

Alice spojrzała na mnie ze wzrokiem mówiącym ''serio?''.

Zaczęłam mówić dalej:

- Jayce zaczął zadawać mu pytania, ale on nie odpowiadał i wtedy siłą zostałam przyprowadzona do twojego pokoju i zakazano mi z niego wychodzić, a potem ty przestraszyłaś mnie na śmierć, no a potem wiesz, co się stało.

Gdy skończyłam moją opowieść, Alice chyba wszystko załapała.

- Proszę, powiedz mi teraz, jaką macie pracę? Jeśli jest ona jakaś nielegalna, nie pisnę o tym słówka, bo i tak komu niby miałabym o tym powiedzieć? - Błagałam ją.

Przyjrzała mi się uważnie, po czym odezwała się. - Dobra, ale musisz mi obiecać, że nie powiesz Jayce'owi że ci powiedziałam. Ani Andrew. Ani Blade'owi i Hannie. Albo--

Przerwałam jej zanim mogła dokończyć. - Dobra, rozumiem. Mam zatrzymać tę informację dla siebie. Nikomu o tym nie powiem. Obiecuję.

Alice wyglądała na usatysfakcjonowaną moją odpowiedzią i zaczęła opowiadać.

- Mój pradziadek, jego żona i ich syn pracowali w niewielkiej firmie, jednak kiedy ona została zamknięta, nie mogli znaleźć innej pracy, przez co nie mieli z czego żyć. I dlatego utworzyli g-----

Znów jej przerwano, jednak tym razem to nie byłam ja, tylko jakiś idiota, który odblokował i otworzyl drzwi.

- Zrobiliśmy śniadanie, chcecie się do nas dołączyć? - Blade zapytał, otwierajac drzwi, aby nas wypuścić.

Teraz byłam jednak tak ciekawa dowiedzenia się o ich pracy, że najpierw musiałam się o niej dowiedzieć.

- Jasne, daj mam minutkę, Blade. - Uśmiechnęłam się do niego i ostrożnie zamknęłam drzwi, po czym biegiem wskoczyłam na łóżko, pokazując Alice, aby mówiła dalej.

- Okej, no więc musieli w jakiś sposób zarobić na życie, dlatego utworzyli---

Powtórzyła ostatnie zdanie i znowu jej przerwano, tym razem przez samego diabła(czyt. Jayce).

- Gang. - Powiedział z pustym wyrazem twarzy.

- Możesz się zamknąć? Już przerwano nam z milion razy! Czy wy mi w końcu dacie się dowiedzieć, jak zarabiacie na życ--- a--aa

__________________________

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz