Rozdział 34

19.5K 582 65
                                    




W momencie, gdy postawiłam jedną nogę na ziemi, poczułam, że całe moje ciało się trzęsło. Jayce praktycznie musiał siłą wyciągać mnie z auta, a potem ramię w ramię ruszyliśmy wzdłuż przejścia.

Zaskoczenie było jedną z wielu emocji, jakie czułam. Sądziłam, że wokół będzie pełno ludzi, którzy będą robić mnóstwo zdjęć, ale tak jednak nie było. Przeszliśmy zwyczajnie do drzwi wejściowych, przy których stali fotografowie, którzy zrobili nam kilka zdjęć. Dzięki temu czułam już mniejszy stres.

- Nie tego się spodziewałaś, co? - Jayce zapytał patrząc przed siebie.

- Myślałam, że będzie tu pełno paparazzi. - Powiedziałam cicho z rumieńcem.

Weszliśmy na ostatni schodek, a za drzwiami stała starsza para i mężczyzna, który wyglądał na podobnego wiekiem do Jayce'a.

- Witam, panie i pani Black. Witaj, Damon. Przedstawiam wam moją osobę towarzyszącą, Stacey Robertson. - Jayce przedstawił mnie oficjalnie, a ja wystawiłam dłoń, którą Xavier pocałował, Ruby ścisnęła za jej końce, a Damon tak jak swój ojciec, pocałował ją, jednak swoje usta przytrzymał na niej dłużej, na co Jayce wysunął swoją rękę spod mojej i ułożył ją na mojej talii, przyciągając mnie władczo do siebie.

- Bardzo mi miło cię poznać i wspaniale znów cię widzieć, Jayce. Muszę rzec, że ta młoda dama wspaniale przy tobie wygląda. Jest jak skarb. - Pani Black odezwała się, puszczając do mnie oczko, na co zarumieniłam się dziś któryś raz z kolei.

- Dziękuję, Ruby i muszę się z tobą zgodzić.

Przez sekundę moje serce przestało bić. Czy on powiedział to z grzeczności, czy może dlatego, że naprawdę uważał mnie za 'skarb'?

Zaczęliśmy iść wgłąb budynku, po czerwonym dywanie.

- Co się stanie ze zdjęciami? Z pewnością jest to niebezpieczne, aby je trzymać, bo jeśli policja je zdob--

W mojej głowie pojawiało się milion myśli naraz, ale Jayce mi przerwał.

- Nie zamartwiaj się, Stace. Zdjęcia zostaną wydrukowane i dane tylko nam. Wszystkie dowody zostaną zniszczone i nikt się o tym nie dowie. - Powiedział wyraźnie rozbawiony.

Otworzyłam buzię, aby zapytać go o ochronę. Ten jednak znów mi przerwał, wiedząc, co miałam na myśli.

- Nie przejmuj się też bronią. Widzisz te barierki? - Wskazał na barierkę ustawioną w korytarzu, przez którą przechodziliśmy, a obok niej stała dwójka ochroniarzy. - Są to wykrywacze metalu, dzięki którym można wykryć, czy ktoś ma ze sobą broń.

Zatrzymaliśmy się przy podwójnych drzwiach i przy każdym z jego skrzydeł stał ochroniarz. Każdy z nich trzymał za klamkę, a trzeci z nich przejechał jakimś sprzętem wzdłuż naszych ciał, aby znów sprawdzić, czy nie mamy ze sobą jakiejś broni. Po sprawdzeniu, otworzyli nam drzwi i weszliśmy do środka.

Od razu po wejściu, ktoś zaczął mówić:

- Ostatni, ale najważniejsi, przybyli Zmartwychwstałe Demony z Jayce'm Parkerem na czele oraz jego przepiękną towarzyszką, Stacey Robertson.

Zeszliśmy po schodach do pięknie udekorowanej sali, a ja przez cały ten czas czułam na sobie wzrok każdego z obecnych. Nie znałam tych osób, przez co jeszcze bardziej przysunęłam się do Jayce'a, na co ten cicho się zaśmiał. W końcu dotarliśmy na dół.

Gdy już tam byliśmy, odwróciłam się i zobaczyłam jak Andrew, Hannah, Bladei i Alice także po ich przedstawieniu, schodzili na dół, pewni siebie jak nigdy.

- Chcesz szampana? - Jayce zapytał, unosząc kieliszek z napojem.

Przez chwilę zastanawiałam się, jak udało mu się tak szybko zdobyć ten kieliszek, ale puściłam tę myśl w niepamięć i przyjęłam drinka.


Gdy wszyscy członkowie gangu zeszli na dół, przedstawiono Damona, który potem zszedł po schodach sam, ale jego wzrok pokazywał, że nie miał zamiaru sam tego przyjęcia opuścić. W końcu wywołano Xaviera i Ruby, ale zamiast zejść po schodach, pan Black wziął do ręki mikrofon i stojąc tam na górze, rozpoczął swoją przemowę.

- Dobry wieczór wszystkim. Dziękuję wam za przybycie, aby świętować z nami tę wyjątkową chwilę. Ja oraz Ruby jesteśmy niesamowicie uradowani widząc wszystkie stare jak i nowe twarze.

Od razu poczułam na sobie wzrok każdego, a Jayce wtedy objął mnie w talii, jakby chciał mnie tym ochronić przed tymi spojrzeniami. Chyba nieczęsto zdarza im się witać nowych członków.

- Mamy nadzieję, że wszyscy będą się dziś świetnie bawić. Zapomnijmy na ten jeden wieczór o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, i spędźmy mile te chwile. - Pani Black dokończyła przemowę i potem wszyscy rozeszli się po sali.

Jayce od razu złapał mnie za dłoń i poprowadził mnie jak i resztę do wolnego stołu. Na nim znajdowała się karteczka z napisem ''Zmartwychwstałe Demony''.

Hmm. Ciekawe czyj to stolik.

Każdy z nas usiadł przy pięknie udekorowanym stole, po chwili Hannah i Andrew zaczęli ze sobą 'słodko' rozmawiać, a Alice wraz z Blade'm poszli po drinki, przez co Jayce i ja siedzieliśmy niezręcznie przy stole.


Przez cały wieczór rozmawialiśmy, piliśmy, tańczyliśmy i... piliśmy. Noc powoli zbliżała się ku końcowi. Większość czasu spędziłam z Jayce'm, ale zanim mogło między nami do czegoś dojść, ja odchodziłam do innych gości. Większość obecnych, w tym ja i Jayce, była już pijana.

- Chcesz zatańczyć? - Jayce zapytał mnie z lekko zaczerwienionymi policzkami.

Oczywiście chciałam odmówić, bo nie chciałam ośmieszyć się przed wszystkimi, także przed Jayce'm. Ale jego wzrok był tak przenikliwy, że potaknęłam głową.

Przeszliśmy na parkiet, ale gdy chcieliśmy zacząć tańczyć, muzyka taneczna, która dotychczas leciała, nagle zmieniła się w wolną, romantyczną melodię.

'Akurat teraz musiała się zmienić!' - Pomyślałam.

- Zapraszam wszystkich do dołączenia na parkiet, aby uczcić 25-lecie szczęśliwej pary. - Odezwał się wesoły głos.

Ja i Jayce zatrzymaliśmy się w pół kroku, w głowie myśląc o tym, czy to był dobry pomysł tam być, ale zanim mogłam się odezwać, on złapał mnie za dłoń, przyciągnął do siebie i zaczęliśmy tańczyć. Byłam tak mocno unieruchomiona tym, że byliśmy tak blisko siebie, a najbardziej szokowało mnie to, że naprawdę tańczyliśmy razem wolny taniec. Możecie mi wierzyć lub nie, ale mi naprawdę się to podobało, ale nie mówcie o tym innym.

Jego dłonie znajdowały się na moich plecach, a ja moje owinęłam wokół jego szyi. Ułożyłam głowę na jego umięśnionym torsie. Moimi oczami wyglądaliśmy tak wspaniale, normalnie jak łabędzie płynące w jeziorze, ale dla innych wyglądaliśmy pewnie jak flamingi próbujące utrzymać równowagę na jednej nodze podczas silnego wiatru.


Ze względu na to, że buzował w nas alkohol, nie staliśmy stabilnie i ktoś inny musiał odwieźć nas do domu. Przez całą drogę śmialiśmy się jak głupi. W pewnym momencie pamiętam, że Jayce pochylił się i zaczął składać pocałunki na mojej szyi, a ja wtedy ułożyłam dłonie w jego włosach i wydałam z siebie prawie niesłyszalny jęk. Ale potem...

nastała ciemność...

_______________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz