Rozdział 14

26.2K 863 216
                                    




- Aaaa! - Krzyknęłam, gdy na ziemię spadł talerz i jego pozostałości poleciały w moim kierunku.

Jayce stał w rogu kuchni, pokryty ranami, siniakami i we krwi. Jego widok w takim stanie mnie dobijał i musiałam go zatrzymać.

- Jayce! - Krzyknęłam, próbując zdobyć jego uwagę.

Nie zadziałało, dlatego spróbowałam raz jeszcze. - JAYCE! - Krzyknęłam nawet jeszcze głośniej.

Na to już zareagował i powoli zaczął odwracać się w moim kierunku.

Od razu, gdy stał do mnie przodem, spojrzałam mu w oczy. Były czarne jak smoła. Policzki miał pokryte łzami i włosy miał rozczochrane. To chyba nieodpowiednia pora, aby to mówić ze względu na to, że wielu się go boi, gdy jest zły i wygląda przerażająco, ale osobiście, dla mnie wyglądał gorąco. I to chyba było powodem mojego następnego ruchu.

Zrobiłam dwa małe kroki w jego kierunku i przyglądałam się jego reakcji.

- Jayce, wiem że jesteś zły z pewnego powodu, ale musisz się uspokoić, bo zrobisz coś sobie i innym, proszę. - Błagałam, jednak na jego twarzy nie było widać jakiejkolwiek emocji.

Po chwili znów zaczął rzucać rzeczami i uderzać w szafki i ściany.

Ugh, jak mam do niego dotrzeć, kiedy on tak wszystko niszczył?

We wszystkich kierunkach leciały kawałki przedmiotów i jedzenie. Niektóre uderzały we mnie, ale większość z nich trafiała w niego.

Musiałam wymyślić coś innego.

- Jayce, proszę, odpowiedz mi. Mogę ci pomóc z czymkolwiek się teraz zmagasz.

Znowu się zatrzymał i odwrócił do mnie z pustym wyrazem twarzy.

Westchnęłam i próbowałam pomyśleć o czymś, co by poprawiło jego nastrój. Jednak nic nie przyszło mi do głowy i on znów zaczął wszystko rozwalać. Przez to zaczęłam się zastanawiać, jak jego przyjaciel został zabity? Jayce się chyba do mnie nie zbliży? Pewnie jego przyjaciel próbował do niego wtedy podejść, dlatego ja nie mam zamiaru tego zrobić.

Nie miałam pojęcia, co robić. A on nie przestawał uderzać i rzucać wszystkim co popadnie. Ja stałam w samym rogu, aby uniknąć bycia uderzoną odłamkami i przyglądałam się mu. Odwróciłam głowę, gdy w moim kierunku zaczął lecieć kawałek chleba. Potem zobaczyłam jeszcze niepotłuczone talerze i w mgnieniu oka, rzuciłam je na podłogę.

Zawsze chciałam to zrobić. - Pomyślałam z uśmiechem.

W pomieszczeniu nastała cisza i odwróciłam się w kierunku Jayce'a ciekawa tego, dlaczego się zatrzymał.

Patrzył na mnie zaskoczony, po czym na jego twarz wstąpił ten jego uśmieszek i uniósł brew.

- No co? Tylko ty możesz czerpać przyjemność z niszczenia rzeczy? - Zapytałam go z moim własnym uśmieszkiem, po czym oboje zaczęliśmy brać do ręki różne rzeczy do zniszczenia i zaczęliśmy nimi rzucać po kuchni, uważając aby żadne z nas nimi nie dostało.


Po jakiś pięciu lub dziesięciu minutach niszczenia, odwróciłam się aby znaleźć coś do rzucenia, jednak nic nie znalazłam. Uniosłam wzrok i rozejrzałam się po kuchni i zobaczyłam, że wszystko zostało już zniszczone. Jayce także szukał czegoś do zniszczenia, jednak też nic nie znalazł.

Potem zaczęłam się śmiać tak mocno, że bolała mnie szczęka, a po chwili drugi głęboki, seksowny głos zaczął śmiać się wraz ze mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Jayce'a zwijającego się ze śmiechu. Na ten widok zaczęłam śmiać się jeszcze mocniej. Gdyby ktoś nas zobaczył, pomyślałby że byliśmy jakimiś szaleńcami, jednak mnie to nie obchodziło. Po raz pierwszy odkąd go poznałam, usłyszałam jego śmiech. Nie żaden chichot czy tego typu dźwięk, tylko prawdziwy śmiech.

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz