Rozdział 25

21.1K 618 12
                                    




Bum! Bum!

Cholera! W uszach słyszę dźwięk wystrzeliwanej broni, a między nimi krzyki i wrzaski. Mój bark mnie bolał po tym jak kilka minut temu zostałam w niego postrzelona, jednak potem odwróciłam się i postrzeliłam tego gościa w głowę, ale mimo to bolało mnie cholernie.

Okej, pewnie zastanawiacie się, jak się tu znalazłam, albo jesteście mądrzy i zrozumiecie, że to tak naprawdę jest moja pierwsza misja. Czy dobrze mi idzie? Tak, jak na razie idzie mi bardzo dobrze. Czy ból jakoś wpływał na mnie? I to jak, przecież przed chwilą dostałam w bark! Teraz musiałam przyznać szacunek Jayce'owi za to, że mimo postrzelenia, przebolał to i dalej walczył i to do tego dostał mocno. Ja natomiast miałam lekkie draśnięcie, i starałam się walczyć dalej. W ten sam bark dostałam, gdy Jayce... Taa, ale mam nadzieję, że mój stan się poprawi.


- Stacey! Otrząśnij się i przyłaź tutaj! - Alice krzyknęła do mnie.

Muszę wam coś powiedzieć. Nie wiem czemu, ale gdy poznałam Alice, sądziłam że jest mała, grzeczna i urocza, jednak na 'polu bitwy' była złą-walczącą maszyną.

Uśmiechnęłam się przepraszająco i szybko wybiegłam zza kosza na śmieci, po wcześniejszym obeznaniu i wraz z Alice wbiegłam przez otwarte drzwi po drugiej stronie.

Blade był w domu i pomagał w namierzeniu gangu, a Hannah i Andrew byli ustawieni na pozycjach snajperów, a ja zostawiłam Jayce'a za kontenerami ze śmieciami, aby zobaczyć, o co chodziło Alice.

Byliśmy tutaj, aby odebrać pieniądze od mężczyzny, który nazywał się Franco. Miał je oddać Jayce'owi dwa tygodnie temu, ale błagał Jayce'a o kolejną szansę, na co Jayce się zgodził pod warunkiem, że odda mu więcej niż powinien. To jednak nie zadziałało, bo gdyby było inaczej, to nas by tu nie było. W tej śmierdzącej alejce, gdzie walczyliśmy z gangiem Franco, a ja że byłam nowym członkiem, już zostałam postrzelona.


- Stacey, nic ci nie jest? - Alice zapytała, po czym szybko postrzeliła faceta, który stał przed naszą kryjówką.

- Nic mi nie jest, jestem tylko lekko oszołomiona. - Odpowiedziałam trochę spięta.

- To dobrze, bo to jest twoja szansa, aby zaimponować Jayce'owi i pokazać mu, że zasługujesz na bycie w naszej drużynie, chociaż i tak już to udowodniłaś, ale też aby pokazać mi, że myli się co do tego, że nie chce z tobą być. Dlatego, skup się. Czas na skopanie kilku zadów!!! - Krzyknęła przez hałas.

Sprawdziłam, gdzie był mój wróg i Alice miała rację. Było jeszcze trzech facetów. Dwóch ukrywało się za koszem, a trzeci stał za zniszczoną ścianą. Odwróciłam się do Alice i pokazałam jej szybko, aby mnie osłaniała, po czym wybiegłam z kryjówki i po trzech strzałach udało mi się zabić mężczyznę za ścianą. Potem ukryłam się za tym samym koszem co wcześniej i znów dołączyłam do Jayce'a.

Szybko przeszukałam torbę z bronią, aby znaleźć odpowiedni pistolet. W końcu udało mi się. Przed wyjściem pakowałam cały asortyment i znalazłam ten pistolet, według mnie, był on przepiękny, fioletowo-czarny i doszłam do wniosku, że będzie on dobry do pokonania tego gangu. Tak będzie, jeśli uda mi się dobrze wycelować.

Załadowałam pistolet, po czym wzięłam głęboki wdech, czekając aż skończy się strzelanina, co by oznaczało, że mężczyźni załadowywali nowy magazynek. Gdy w końcu do tego doszło, przeskoczyłam przez kosz, po czym pobiegłam w kierunku ludzi ukrywających się za innym koszem. Zza niego wyskoczył jeden z nich, na szczęście miał słabego cela i nie był on tym gościem, którego mieliśmy utrzymać przy życiu, dlatego postrzeliłam go w głowę.

Teraz stałam przed koszem za którym ukrywał się przywódca gangu. Przeskoczyłam kosz, idealnie wylądowałam na ziemi i szybko wycelowałam naładowany pistolet w głowę starszego faceta zanim ten mógł mnie postrzelić. Wyglądał on na lekko przestraszonego, chyba nie sądził że wykonam taki ruch.

- Przysięgam, jeśli choćby pomyślisz o uniesieniu tej broni, rozwalę twój mózg tak, że rozbryzga się po całej tej alejce. - Powiedziałam ostro. - Rzuć pistolet. - Zrobił to. - Wstań i połóż dłonie na koszu.

Na początku się wahał, jednak gdy usłyszał strzał, wzdrygnął się i wykonał moje polecenie.

Teraz obok mnie stali Jayce i Alice. Jayce skinął do mnie lekko głową, tak jakby miało to oznaczać, że dobrze się spisałam. Alice natomiast spojrzała na broń, którą trzymałam w ręku.

- Ej, to nie fair. Ja chciałam wręczyć jej pistolet. - Powiedziała z grymasem, podając mi chustkę, aby zatrzymać krwotok z mojego barku.

- Ja jej go nie dałem, sama wyciągnęła go z torby. - Jayce powiedział monotonnym głosem, po czym zakajdankował mężczyznę i ruszył z nim do auta.

Był to typowy, czarny van z przyciemnianymi szybami. Tego typu samochód omijało się szerokim łukiem, jeśli nie znało się jego właściciela.


- O czym wy mówicie? - Odezwałam się, gdy w końcu Alice i ja ruszyłyśmy do auta.

- Kiedy do WR-u dołącza nowy członek, podarowujemy mu nowy pistolet. Zobacz. - Wyciągnęła czarno-różowy pistolet z buta i pokazała mi go. - Uwielbiam go, ale wszyscy w sekrecie chcemy pistolet Jayce'a---

Przerwał jej Jayce. - A kto by go nie chciał? Mój jest najlepszy. - Powiedział arogancko, uśmiechając się, co ostatnio nie zdarzało się często. Przez cały ten czas trzymał swoją broń przy głowie Franco, aby ten się nie zatrzymywał.

O mój Boże, Alice miała rację. Był on w kolorze czarnym, matowy z pięknym wzorkiem. Mimo że był tylko czarny, to miał w sobie coś urokliwego.

- Wracajmy do domu. Tam zajmiemy się twoją raną. - Powiedziała Alice.

Gdy Jayce wepchnął faceta do auta, pojechaliśmy po Hannę i Andrew. Gdy do nich dotarliśmy, Alice poprosiła ich, aby pokazali swoje pistolety. Andrew wyciągnął pistolet, który był podobny do takich, którzy mieli kowboje. Hannah natomiast wyciągnęła pistolet w błękitnym kolorze, który w porównaniu z innymi, był mały, ale chyba nie miało to znaczenia, bo była snajperką w grupie.


Gdy wróciliśmy do domu, Blade pokazał mi swój czarno-czerwony pistolet. Potem Andrew i Jayce zeszli na dół do cel, aby wyciągnąć informacje od Franco. Ze względu na to, że już jakiś czas byłam z nimi, widziałam ich mocne strony. Jayce był monotonnym, przerażającym facetem, który wykonywał wszystkie fizyczne prace, takie jak walki i tortury. Andrew także dokonywał tortur, ale mówił że woli strzelaniny. Hannah była główną snajperką w drużynie, a Andrew czasami pomagał. Blade był 'kujonem' drużyny. Alice była tą słodką i opiekuńczą. Oraz także była sprytna. To ona wkraczała do akcji, gdy trzeba było przedostać się przez pułapki i tego typu rzeczy, ze względu na to że była bardzo giętka.

Ja nie wiem, kim będę w tej drużynie. Wiem tylko, że był jeden sposób, aby się tego dowiedzieć.

Musiałam dalej ruszać naprzód z resztą mojej nowej rodziny.

_________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz