Rozdział 7

30.2K 847 150
                                    




- Także w tym momencie, Jayce pewnie rozwala jeden z pokoi przez wcześniejszą scenkę, dlatego niestety chyba będziemy musieli poczekać zanim zabiorę cię do niego. Może w międzyczasie pójdziesz się odświeżyć? - Andrew wyjaśnił, gdy wróciliśmy do budynku.

Z lekkim wahaniem zgodziłam się i ruszyliśmy w kierunku mojego pokoju. Gdy dotarliśmy, przed drzwiami stał ten sam ochroniarz co przedtem. Trochę źle czułam się z tym, że go zamknęłam w pomieszczeniu, dlatego posłałam mu przepraszający uśmiech i weszłam do środka.

- Wrócę jutro, tylko nie wychodź już, okej?

Potaknęłam w geście obiecania mu, że będę grzeczna, po czym poszłam pod prysznic.

Gdy skończyłam mycie się, przebrałam się w piżamę, po czym wspięłam się na łóżko, przykryłam się aksamitną pościelą, po czym odpłynęłam do krainy snów.


Następnego dnia obudziłam się przez bijące we mnie promienie. Na mojej toaletce leżało czarne pudełko, na jego wieku leżał liścik.

'' Dziś zjem z tobą obiad i niestety nie masz tutaj nic do gadania. Nie pogarszaj już swojej i mojej sytuacji, i załóż tę sukienkę. Z poważaniem, Jayce.

- Łał, ale czuję się wyjątkowa po tej wiadomości. - Powiedziałam do siebie z sarkazmem, otwierając pudełko. - Nie ma mowy, abym poszła na obiad z moim porywa--- O jasna cholera!

Niestety dla mnie, jedną z moich słabości są piękne sukienki i Jezu Chryste, ta sukienka była niezwykła.

Była wspaniała i pewnie kosztowała fortunę, a ja jak to ja, musiałam ją przymierzyć. Gdy ubrałam sukienkę, założyłam jeszcze czarne szpilki, które znalazłam w pudełku. Wpatrywałam się w siebie w lustrze, które było przyczepione do drzwi. Była oczarowana. Mój Boże! Wszystko było takie piękne, że zabrakło mi słów.

Sukienka głównie była uszyta z koronki, ale na szczęście wystarczająco zakrywała moje gojące się rany, aby nie dało się ich zauważyć. Moja rodzina biła mnie często, ale na szczęście nie aż tak mocno, aby pozostały blizny.

Chwila, dlaczego on chce zjeść ze mną obiad? Przecież dopiero co obraziłam go, na co tak się wkurwił, że walnął w drzewo, a teraz zapraszał mnie na obiad pewnie jakiś elegancki patrząc na moją sukienkę i buty.

Proszę was! Czy on jest jakiś bipolarny?

Zanim mogłam zastanowić się nad innymi pytaniami, ktoś zapukał do drzwi, przestraszając mnie.

- Cholera! - Wyszeptałam pod nosem.

'A co jeśli to Jayce, jeszcze pomyśli, że jestem jakaś dziwna i przymierzam sukienkę na obiad, do którego jeszcze sporo czasu! Co mam teraz zrobić?'

Ktoś znowu zapukał kilka razy.

- Już idę. Chwilka. - Krzyknęłam, po czym szybko zrzuciłam szpilki i pobiegłam do łazienki po szlafrok i w między czasie zdejmowałam sukienkę.

Po zdjęciu sukienki, narzuciłam szlafrok i spryskałam się perfumami, w celu udawania że przed chwilą wyszłam spod prysznica, po czym otworzyłam drzwi.

- Alice? - Pewnie zmieszanie było widoczne na mojej twarzy, bo zamiast Jayce'a czy Andrew, za drzwiami stała Alice.

Co ona tutaj robiła i dlaczego na Boga zawsze była taka uśmiechnięta?

- Cześć, kochana, hej. Wiem, że pewnie jesteś teraz tak znudzona, bo cały czas jesteś tu tak zamknięta, no nie licząc wczoraj, kiedy uciekłaś, gratuluję ci tego, bo potrzeba było do tego jaj. Dlatego osobiście zapytałam Jayce'a, czy mogłabym zabrać cię zakupy, bo no nie masz żadnych ciuchów i wiesz co, zgodził się! Cóż pod warunkiem, że będą nam towarzyszyli ochroniarze i że on nie będzie płacił za twoje ubrania. Wiem, co z niego za dżentelmen, ale nie ma się co martwić, ja jestem bogata, co oznacza, że mogę kupić ci wszystko co sobie zażyczysz! Co ty na to?

Mrugałam do niej szybko, próbując zrozumieć wszystko, co przed chwilą powiedziała. Do jasnej anielki, czy ona w ogóle przez tą całą tyradę coś oddychała?

- Jasne, niezły pomysł. Poza tym i tak nie mam co robić.

- Omg, super! Jesteś tu jedyną dziewczyną, która naprawdę jest zainteresowana. Inne dziewczyny próbują tylko się ze mną zaprzyjaźnić, aby zbliżyć się do mojego brata. Ja jednak wiem, że ty jesteś inna, bo już wkurzyłaś go na maksa, do tego trzeba mieć jaja, szacun.

Chwila, brata?

- Kto jest twoim bratem? - Zapytałam, przygotowując się na nasz wypad.

Miałam szczerą nadzieję, że to nie---

- Jayce, myślałam że już to wiesz.

Pokręciłam głową w odpowiedzi.

Cholera ta dwójka diametralnie się od siebie różniła. Jak ktoś taki jak Alice i Jayce mogli być spokrewnieni? Ona jest naprawdę miła, a on taki oziębły.

- No cóż, teraz już wiesz. Chodźmy za zakupy! Musimy ci tyle dziś kupić, jeansy, spódnice, koszulki, kurtki, staniki, majtki- omg, pójdźmy jeszcze do Victoria's Secret, muszę sobie kupić nową bieliznę, w sumie to i tak nie masz wyboru.

Tak naprawdę to wybuchłam śmiechem na jej małą tyradę. Ona także się zaśmiała, po czym odwróciła się i spojrzała na mnie.

- Musisz częściej się uśmiechać, masz piękny uśmiech.

Uśmiechnęłam się do niej w odpowiedzi, na co zaśmiała się.

Może ten dzień nie będzie taki zły jak myślałam...

_____________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz