Rozdział 21

25.6K 645 35
                                    




Kilka dni po tym, jak wszyscy dowiedzieli się o mnie i Jayce'ie, Jayce postanowił, że nadeszła pora abym zaczęła mój 'trening' przygotowujący do wstąpienia do gangu. Niedawno odkryłam, że ich gang nazywa się 'Risen Demons'('Zmartwychwstałe Demony'). Ze względu na to, że zgodziłam się na dołączenie do niego, musiałam przejść trening samoobrony i walki, aby móc chronić siebie i innych, gdyby nie miała wsparcia.

Dlatego wraz z Jayce'em wyszliśmy na zewnątrz i zmierzaliśmy do czegoś, co wyglądało jak mały, zniszczony schron, co mnie zmieszało, bo mówił, że idziemy do siłowni.

- Jayce? Gdzie my dokładnie idziemy? - Zapytałam go jakiś trzeci raz dzisiejszego dnia.

Zatrzymaliśmy się przed małymi, zielonymi drzwiami od zniszczonego schronu.

- Stacey, powtarzam ci to po raz kolejny, idziemy na siłownię. - Powiedział, bliski wkurzenia. - Poczekaj, a zobaczysz.

Dmuchnęłam poirytowana, jednak dalej szłam za nim wgłąb budynku. Po kilku sekundach od wejścia do środku, dotarliśmy do ślepego zaułka. Jayce chyba czekał aż coś powiem, jednak ja nie odzywałam się i czekałam, aż w jakiś sposób sprawi, że pojawi się siłownia.

Nacisnął na jeden z bloczków w ścianie i wtedy wysunęła się z niego klawiatura. Lekko się przestraszyłam, co nie uszło uwadze Jayce'a.

- Boisz się, skarbie? - Odezwał się z uśmieszkiem.

- Ucisz się. - Odburknęłam.

Jak miałam się tu nie bać, skoro znajdowałam się w jakimś ciemnym schronie z przywódcą gangu, który zabijał ludzi?

Po tym jak Jayce wpisał kod: 4283, tak patrzyłam na hasło, cała ściana otworzyła się, przez co jeszcze bardziej się przestraszyłam. I właśnie wtedy, moi drodzy, Jayce magicznie sprawił, że pojawiła się siłownia.

Ściana otworzyła się jak pod wpływem magii, za nią znajdowała się ogromna siłownia, w której było pełno bieżni, ciężarków, hantli i tym podobnych. W środku byli wszyscy moi przyjaciele i kilku ochroniarzy. Każdy ćwiczył albo walczył ze swoim przeciwnikiem.

Czyli to jest pewnie ten 'trening', który mnie czekał.

- Podoba ci się? - Zapytał Jayce.

- Żartujesz sobie ze mnie? To miejsce jest zajebiste! Ale czemu nie jest ono połączone z domem? Przecież tak byłoby łatwiej się przedostać.

- Chcieliśmy ją przyłączyć, jednak ludzie wtedy zaczęliby się zastanawiać, czemu w domu jest taka ogromna siłownia. Także trenowanie potrafi być głośne i dlatego doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie wybudować ją pod ziemią. Do tego, dzięki temu posiadłość wygląda trochę w stylu James'a Bond'a, nie sądzisz? - Wyjaśnił.

- Czy jest coś jeszcze, co powinnam wiedzieć o tym domu w stylu James'a Bond'a? - Zaśmiałam się.

- Wszystko w swoim czasie. Teraz chciałbym, abyś weszła na to podwyższenie. W ten sposób zacznę cię uczyć, jak masz się bronić przed atakującymi.

No i się zaczyna...


Jakieś półtorej godziny później, siedzę na ławce spocona jak świnia i dyszę jak pies oraz przez cały czas stękam przez bolące mnie mięśnie. Alice wcześniej zobaczyła jak trenowałam z Jayce'em i skrzyczała go za to, że za bardzo mnie męczy (dziękuję, Alice), dzięki temu Jayce dał mi czas na odpoczęcie i zajął się jakimiś sprawami gangu, jednak ja nie przykuwałam do tego uwagi, bo byłam za bardzo skoncentrowana na tym, aby się nie przewrócić.

- Jak tam twój związek z Jayce'em? - Alice zapytała, przysiadając się do mnie na ławce.

- Chyba bardzo dobrze. Do niczego mnie nie pogania i jest naprawdę świetnym facetem. - Odpowiedziałam z uśmiechem, w głowie myśląc o Jayce'ie, przez co zaczęłam się zastanawiać, co on teraz robił.

- Zrobiliście już to? - Zapytała zuchwale, przez co prawie wyplułam wodę z buzi.

- Słucham? Nie, Alice. Nie zrobiliśmy tego! - Powiedziałam, będąc jednocześnie rozbawiona i przerażona.

- Jejku, to zwykłe pytanie. Chyba przecież robiłaś to już kiedyś, co nie? - Powiedziała przez śmiech, po czym napiła się wody.

Powróciłam myślami do przeszłości i posmutniałam. - Nie wolno mi było mieć przyjaciół, to wyobraź sobie jak niby miałam mieć chłopaka? Nawet miałam zakaz wychodzenia na imprezy. Jednak robiłam już to, jednak nie za moją zgodą... - Zamilkłam.

Alice zamilkła, przemyślając moje słowa, po czym widocznie się spięła.

- Oh, Stace, czy twój ojciec---

Przerwałam jej szybkim potaknięcie,.

- Tak bardzo mi przykro, Stace. Nie miałam pojęcia.

Uniosłam na nią wzrok. - W porządku, Al. To była przeszłość. Chyba musimy wracać do pracy. Chyba Jayce nie będzie zły, jeśli nauczyć mnie podstawowych zasad walki, co nie? - Zapytałam.

- Oczywiście, że nie będzie zły. - Alice zaśmiała się, po czym wróciłyśmy na podwyższenie, aby znów zacząć mój trening.

Z Alice oczywiście łatwiej mi się walczyło niż z Jayce'em. Jednak Alice miała więcej wprawy i tylko raz udało mi się ją pokonać. Po skończeniu walk byłam pokryta siniakami i zadrapaniami, a Alice zaczęła mnie przepraszać, ja jednak nic sobie z tego nie robiłam, bo byłam do tego przyzwyczajona i dlatego że to była nieodzowna część.

Alice powiedziała mi, że po skończeniu samoobrony i walczenia, zacznę trening z bronią i potem, miejmy nadzieję, będę mogła zacząć pomagać Zmartwychwstałym Demonom.

Czy to źle zabrzmi, gdy powiem że jestem dość podekscytowana treningiem z bronią i operacjami w terenie?

E tam, po co ja się tym przejmuję?

___________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz