Rozdział 12

27.4K 813 53
                                    




Miałam zamknięte oczy, ale już nie spałam. Moje ciało nadal bolało, przez co nie ruszałam się, jednak było mi cholernie niewygodnie a w ustach miałam sucho jak na Saharze. Po kilku minutach zdecydowałam, że i tak muszę wstać. Dlatego chciałam się ruszyć, jednak był pewien mały problem. Coś ciężkiego leżało na mojej klatce. Coś ciężkiego, umięśnionego, opalonego, które miało ręce i ciało i -- Jayce!

- Aaaa!

Całkowicie zapomniałam o moim bólu, przez co spadłam z łóżko, zabierając przy tym pościel.

Co on u diabła robił w moim łóżku?

Chwila, co ja u diabła robiłam w jego łóżku?

- Mmdhaki - Usłyszałam głos z łóżka. - Co u diabła, Stacey? Nic ci nie jest? - W jego głosie było niewiele szczerości.

- Dlaczego jestem w twoim pokoju, Jayce?

Szybko spojrzałam pod pościel. - I kto mnie przebrał?!

Teraz nie miałam pojęcia, co się tu działo.

Po kilku sekundach odpowiedział. - Cóż, po wczorajszych wydarzeniach, zabraliśmy cię do lekarza, skąd dowiedzieliśmy się, że miałaś jakiś atak szoku, który pojawił się przez jakieś wcześniejsze wydarzenia albo przez coś, do czego nie przykładałem uwagi. Potem przyniosłem cię tutaj, abym miał na ciebie oko, gdyby to się jeszcze powtórzyło. Ah i Alice zmieniła ci ciuchy.

Wszystko nagle do mnie wróciło, ale potem szybko pokręciłam głową.

- A dlaczego nie mogłam zostać w pokoju Alice?

Przecież ona mogła mnie pilnować.

Jayce wyglądał na jakby zmieszanego i nie wiedział, co powiedzieć, dlatego zmienił temat. - Po prostu wracaj do łóżka, okej?

Westchnęłam, ale jednak się zgodziłam i wspięłam się ostrożnie na łóżko, przykryłam się i odwróciłam do niego plecami.

Od razu gdy to zrobiłam, Jayce niespodziewanie oplótł mnie ramionami. Spięłam się, nie wiedząc co robić, ale ostatecznie uspokoiłam się i dałam sobie spokój.

- Hej, yy, co się stało, no wiesz... - Nie dokończył swojego zdania, jednak wiedziałam, o co pytał.

Pytał mnie o to, co się ze mną stało w przeszłości, jednak był pewien problem.

- Ty już wiesz, co nie?

Poczułam jak się napiął, co potwierdzało moje przypuszczenie. Wiedziałam, że do tego dojdzie. Był sprytny, bogaty i znał moje imię. I jeśli je znał, to mógł wpisać je w systemie, znaleźć moje zdjęcie i przeczytać wszystko o mojej przeszłości.

Po mojej twarzy spłynęły łzy, gdy pomyślałam o tym, jak on mógł w taki sposób naruszać moją prywatność.

- Słuchaj, przepraszam, okej. Chciałem po pro--- - Zaczął mówić, ale mu przerwałam.

- Nie obchodzi mnie to. Dostałeś to, czego chciałeś. - Ledwo co wyszeptałam, jednak wiedziałam, że mnie usłyszał.

Zeszłam z łóżka i zaczęłam wracać do mojego pokoju. Nie zatrzymywał mnie, przez co zaczęłam myśleć, że dostał to, czego chciał i już mu na mnie nie zależało, albo że było mu przykro. Mam nadzieję, że to chodziło o to drugie.


Gdy zaczęłam zmierzać do mojego pokoju w tej dużej koszulce i krótkich spodenkach do spania w które ubrała mnie Alice, zdałam sobie sprawę, że nie chciałam wracać do tamtego miejsca, dlatego zmieniłam kierunek i zeszłam do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie.

Gdy weszłam do kuchni, w środku byli już Andrew i Alice, którzy o czymś ze sobą rozmawiali. Od razu rozczuliłam się na ich widok, wyglądali jak taka urocza para. Alice zaśmiała się głośno na słowa Andrew, a ja zachichotałam na jej reakcję, przez co spojrzała w moim kierunku i pomachała do mnie.

- Cześć, Stacey! Lepiej się czujesz? Tak bardzo się o ciebie martwiłam. W nocy tak krzyczałaś i próbowałam cię uspokoić, ale odpychałaś mnie i zaczęłaś na mnie krzyczeć. Tak się wtedy ciebie bałam.

Na początku była uradowana tym, że żyłam, jednak pod koniec swojej wypowiedzi była bliska płaczu.

- Tak, czuję się już o wiele lepiej, Al. Bardzo cię przepraszam za to, że cię odepchnęłam, naprawdę nie wiedziałam wtedy, co robię. Ale dziękuję ci za to, że próbowałaś i za to, że mnie przebrałaś. Umarłabym ze wstydu, gdybym dowiedziała się, że to twój brat mnie przebrał. - Zachichotałam i ona na szczęście też. Nie chciałam, aby myślała, że byłam na nią zła i nie chciałam jej smucić.

Ona chyba była jedyną osobą w tym domu, której ufałam. Przez co zaczęłam się zastanawiać, dlaczego żadni ochroniarze mnie nie pilnowali. Czy Jayce uwierzył w to, że nie ucieknę, czy to może dlatego że zna już moją przeszłość i wie, że nie mam dokąd wracać?

Potem znikąd do środka wszedł Jayce ubrany w czarne jeansy, białą, obcisłą koszulę i trampki.

O wilku mowa - Pomyślałam.

Gdy Andrew, Alice i Jayce byli pogrążeni w rozmowie, ja zrobiłam sobie płatki z mlekiem, po czym wyszłam na zewnątrz i usiadłam na patio.


Gdy byłam pogrążona w myśleniu, usłyszałam ciężkie kroki i ktoś usiadł na fotelu obok mnie. Wiedziałam, że to był Jayce.

- Przepraszam. To naprawdę nie była moja sprawa, ale gdy słyszę, że ktoś nieproszony znalazł się na moim terytorium i że to była jeszcze kobieta, zaciekawiło mnie to i chciałem wiedzieć więcej. Jednak gdy odkryłem, jak bardzo byłaś uparta i nie chciałaś dać nam odpowiedzi, - zachichotał i kątem oka widziałam, jak mi się przyglądał, a ja starałam się jak najmocniej, aby nie wpaść w jego sidła, - stałem się jeszcze bardziej ciekawy tym, co ukrywałaś i nie mogłem się powstrzymać, gdy dowiedziałem się, jak masz na imię. - Teraz jego uśmiech zbladł.

W końcu odwróciłam się do niego i przyjrzałam mu się dokładnie, próbując zdecydować, czy mu wybaczyć czy nie.

Ostatecznie po jakby wieczności, odezwałam się:

- Wybaczam ci, że przeczytałeś o mojej przeszłości, bo pewnie zrobiłabym to samo. Nie wybaczam ci jednak tego, że chciałeś to ode mnie zdobyć siłą.

Po tych słowach wstałam i wróciłam do środka, nie oglądając się nawet za sobą, aby zobaczyć jego reakcję. Miałam nadzieję, że zrozumiał co miałam na myśli z tą siłą, chodziło mi o torturowanie mnie. Pewnie zajmie mi to jakiś czas zanim wybaczę to zarówno jemu jak i Andrew.

_________________________

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz