Rozdział 36

21.2K 573 61
                                    




Na ślubach zawsze ma miejsce moment, kiedy pan młody i panna młoda całują się, tak jakby tym składali obietnicę, że nigdy się nie rozstaną. Ja jednak nie uważam, że to jest prawda.

Ja uważam, że chwila, gdy się komuś oświadczasz albo on tobie jest momentem, kiedy podejmujesz decyzję na całe życie. Jeśli powiesz nie, to twoje poszukiwanie miłości trwa dalej, ale jeśli powesz tak, to twój los został już przypieczętowany. W tej właśnie chwili pojawiają ci się w głowie wszystkie chwile, jakie dotychczas spędziłaś z tą osobą. Te dobre i te złe, bo przecież nie ma pary idealnej. Możesz się śmiać i płakać, bo wiesz, że z tą osobą będziesz czuć się najlepiej i będziesz spełniona. Nie możesz doczekać się przyszłości z nią. Ten moment, gdy patrzycie sobie w oczy, gdy mówisz 'tak' na zawsze zostanie ci w głowie, co jest wspaniałe i niezwykłe. Oczywiście o ile nadal będziecie ze sobą.


Po tym jak Jayce mi się oświadczył, cała tryskałam z ekscytacji. Nałożyłam pierścionek, pocałowałam go, po czym zaczęłam skakać jak nastolatka. Potem jednak pożałowałam tych podskoków, gdyż nadal miałam kaca. Potem pokazaliśmy reszcie mój pierścionek i powiedzieliśmy im, że bierzemy ślub, na co wszystkie dziewczyny zaczęły podskakiwać jak szalone, a chłopaki starali się powstrzymać przed zrobieniem tego samego i zamiast tego uśmiechnęli się i nam pogratulowali. Przez następne godziny ja i reszta dziewczyn siedziałyśmy w salonie i rozmawiałyśmy, chłopaki też gadali, ale w kuchni.

- Stacey, czy wiesz, co to oznacza? - Hannah zapytała ze znaczącym uśmieszkiem i zanim mogłam się odezwać, Alice krzyknęła:

- Zakupy!

Na jej odpowiedź poczułam coś dziwnego w brzuchu.

Wychodziłam za mąż. Nigdy nie sądziłam, że uda mi się wziąć ślub, albo że w ogóle uda mi się dożyć do takiego momentu. Mężczyzna z którym biorę ślub kocha mnie, a ja jego, chociaż próbowałam wyrzucić z siebie to uczucie, no ale jak widzicie, nie udało mi się to.


- Stacey, mogę zamienić z tobą słówko?

O wilku mowa.

Odwróciłam się w jego stronę tak szybko, że o mało nie skręciłam sobie karku. Na twarzy miałam szeroki uśmiech. Pożegnałam się szybko z dziewczynami i wyszłam za Jayce'm na zewnątrz. Zaczęliśmy iść przez ogród ścieżką, która prowadziła do sekretnego ogrodu, który Jayce pokazał mi kilka miesięcy temu.


- Chciałem cię zapytać, czy umm..., czy jesteś tego całkowicie pewna. - Wymamrotał, na co odwróciłam się do niego zszokowana, z opadniętą szczęką, nie dowierzając temu, że on naprawdę mnie o to zapytał.

- Ze względu na przeszłość i to, jak cię traktowałem, byłem takim dupkiem i przeraziłem się, że mógłbym cię zranić albo że coś mogłoby się tobie stać i aby cię chronić, musiałem przerwać nasz związek i wtedy zobaczyłem, że sama potrafisz sobie poradzić. Jesteś naprawdę niezwykłą osobą i wszystkie uczucia, których próbowałem się pozbyć, aby cię chronić, powróciły do mnie.

Usiedliśmy na ławce. Nie odzywałam się, bo bałam się, że mój głos załamie się, a ja nie chciałam niszczyć tej pięknej chwili.

- Nigdy przedtem nie mówiłem tylu przemówień z tyloma uczuciami, co teraz, ale zdałem sobie sprawę, że dla ciebie warto. Od czasu, gdy cię zostawiłem, czułem się zagubiony i z jakieś dziesięć razy rozwaliłem moją sypialnię w ostatnich sześciu miesiącach. To była dla mnie tortura i za każdym razem, gdy cię widziałem, moje serce łamało się na dwie części. A wracając do rzeczywistości, zadałem ci to pytanie, bo zraniłem cię i wiem, że powiedziałaś 'tak', ale nie wiem, czy przemyślałaś wszystko, co ci zrobiłem. Szczerze cię kocham i nie chciałbym, abyś godziła się na coś, od czego będziesz chciała odejść przez wątpliwości bądź wydarzenia z przeszłości----

Moje wargi i tchawica zaczęły w końcu ze sobą współpracować, gdy zobaczyłam jak Jayce zaczął się martwić tym, że mogłabym go opuścić.

- Nie mów już nic. Przeszłość to przeszłość. Wybaczyłam ci już dawno temu i nigdy nie będę mieć wątpliwości, nawet jeśli ty tak uważasz, to od razu uprzedzam cię, że nigdy się to nie stanie, choćby nie wiem co.

Posłałam mu znaczące spojrzenie, na co oboje zaśmialiśmy się cicho, po czym kontynuowałam moją przemowę.

- Tak, zgadzam się z tym, że to dziwne, aby w ciągu jednego dnia mieć tyle emocjonalnych przemówień, ale muszę przyznać, że w każdy możliwy sposób poprawiłeś moje życie, nawet jeśli oznaczało to, że musiałeś mnie porwać. Kocham tu przebywać, kocham moich nowych przyjaciół i co najważniejsze, kocham ciebie. - Uśmiechnęłam się do niego, na co odpowiedział mi tym samym, po czym pochylił się i pocałował mnie.

Od razu oddałam pocałunek, owinęłam ręce wokół jego szyi i przyciągnęłam go bliżej do siebie, a on w tym czasie objął mnie w talii.

O Boże, ale mi tego brakowało. Jego ciepłych warg na moich, tego jak sprawiał, że czułam się iż byłam jedyną kobietą na świecie. Jedyną, którą kochał. Tego, że czułam, iż jestem jedyną, która zawładnęła jego sercem.

Ostrożnie uniósł mnie i posadził na swoich kolanach i to bez żadnego wysiłku, a ja potem wplotłam dłonie w jego miękkie włosy. Wydałam z siebie lekki jęk, gdy poczułam jak jego dłonie poruszały się na moich plecach.

Ale zanim mogło dojść do czegoś więcej, za nami ktoś wydał z siebie jakiś dźwięk, na co praktycznie zeskoczyłam z kolan Jayce'a.


- Widzisz? A nie mówiłem, że grzmocą się w ogrodzie? Dawaj pięć dolców. - Odezwał się męski głos.

Ja i Jayce zamarliśmy, ale nie odwróciliśmy się.

- Chłopie, oni tylko się obciskują i to Alice powinna dostać teraz kasę. - Odezwał się kolejny męski głos, który brzmiał jak głos Blade'a.

- To ja powinnam wygrać. To ja wpadłam na pomysł z drugą bazą i oboje jesteście mi winni pięć dolców. - Odezwał się piskliwy głos. To pewnie Alice.

- Cześć, kochani. O, znaleźliście ich. Wygląda na to, że Alice dostanie 15 dolców. - Ten głos z pewnością należał do Hannah, która nawet nie starała się mówić cicho.

Wtedy oboje odwróciliśmy się w kierunku głosów.

- Wy wszyscy jesteście cholernie okropni w mówieniu cicho jak na członków gangu, wiecie o tym, co nie? - Odezwałam się z uniesioną brwią.

Na dźwięk mojego głosu zza krzaków wydobyło się głośne uderzenie, także drzewa zaczęły się ruszać i dało się usłyszeć kilka przekleństw.

- Uderzyłam się w głowę!

- Stanęłaś mi na stopie!

- Hahaha

- Zabiję cię...

- Nadal jesteście mi winni kasę.

Każdy z nich wyczołgał się z ukrycia. Hannah trzymała się za głowę, Andrew lekko kuśtykał i rzucał mordercze spojrzenia w kierunku Blade'a, który starał się tłumić swój śmiech. Alice także wygramoliła się lekko wkurzona, pewnie dlatego że nadal nie dostała należących się jej pieniędzy.

Potem odwróciłam wzrok na mojego faceta, z którym byłam teraz zaręczona. Nie mogłam powstrzymać się przed szerokim uśmiechnięciem, bo oni wszyscy zawsze mi pomagają, są przy mnie, walczą o mnie i są gotowi przyjąć za mnie kulę, a ja za nich.

____________________________

Chciałabym was na samym początku poinformować, że jest to przedostatni rozdział powieści i za tydzień pojawi się ostatni. );

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Zabij mnie, gangsterze - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz