34

806 49 12
                                    

- Nie, to nie możliwe! - mistrz Fu natychmiastowo oderwał się z bambusowego łoża, wbijając swe oczy, ukryte pod warstwą głębokich zmarszczek, wprost na gramofon wykonany z drewna w odcieniu wiśni.

Odrzucając cienką, jedwabną narzutę w tradycyjne chińskie wzory powstał na krótkie nogi - kończyny zdawały się jak z waty. Pocierał zmęczoną twarz dłońmi, obijając delikatnie usta drżącymi opuszkami. Okropne myśli targały jego modrą głowę, pozostawiając w ciężkim zakłopotaniu.

Cisza przed burzą

Ubrany we flanelową piżamę, postawił kilka bezpiecznych kroków ku ukrytej szkatule, by następnie otworzyć ją.

- Misztrzu? - Wayzz wychylił się nagle zza pustego opakowania po zapałkach.

Chat Noir - odczytał z pożółkłego kartonika, z refleksami czerwieni.

Zmarszczył nerwowo brwi na myśl o jednym z magicznych kryształów oraz bohaterze.

Harmonia została zniszczona.

Dzięki pamięci palców wystukał niemal automatycznie wskazaną kolejność wypukłości na gramofonie, by dostać się do strzeżonej szkatuły.

- Fu...- czynność zaprzestało małe stworzenie, chwytając szybko mężczyznę za palec wskazujący u prawej dłoni.

- Nie mamy wyboru Wayzz...- wysyczał cicho przez zęby, zaciskając kurczowo powieki.

Ruszył momentalnie zdrętwiałą dłonią, wyrywając kostkę z objęć swego kwami.

Kolczyki, kolczyki zostały zniszczone.

- Nie! - uniusł nagle głos, uderzając pięścią o blat. Drobne pudełko po zapałkach zniekształciło się momentalnie od nacisku.

Wbił martwy wzrok w ozdobny papirus powieszony na ścianie. Odczytał z obrazu cykl chińskich znaków.

"Kto nie myśli o jutrze, będzie miał kłopot, zanim dzisiaj się skończy"

***

Natychmiast odwróciła głowę, dostrzegając twarz okrytą półcieniem. Błyskawicznie wstrzymała oddech, słysząc w swych uszach głośny, nierównomierny rytm serca. Jej ciało momentalnie zlodowaciało, pod wpływem napływających emocji - niemal najmniejszy ruch zdawał się nie lada wyczynem dla kobiety. W zgiełku myśli zaczęła dostrzegać przed oczami niemal całe swe życie.

Drobne, rude loczki okalały porcelanową cerę dziewczynki. Ubrana w lazurową, koronkową sukienkę do kolan, skakała przez zarośnięte korzenie drzew. Dzisiejszy dzień zdawał się wyjątkowy - w końcu tylko raz obchodzi się dziewięćdziesiąte ósme urodziny pradziadka.

Słońce przedostające się przez liście padało delikatnie na twarz dziecka, oślepiając jej oczy na parę sekund. Zasłoniła swe lica drobną dłonią.

- Liliano, skarbie. Przyjdź tu na chwilę! - Do jej ucha dobiegł delikatny głos Matki.

Rudowłosa posłusznie zbiegła z delikatnie uformowanej górki, kierując się źródłem dźwięku. Lekkim truchtem omijała z gracją wystające przeszkody w ziemi.

Lekko dysząc, wsparła się dłońmi o kolana, normując szybki rytm serca.

- Lil...- momentalnie uniosła głowę, wygładzając ozdobny materiał sukienki. Jej oczy skrzyżowały się z już delikatnie wyblakłymi źrenicami starca. Okryty zmarszczkami uśmiechnął się ciepło do dziewczynki, kładąc wielką, ciepłą dłoń na naturalnie pofalowane włosy dziecka.

Liliana speszona wykonała parę drobnych kroków w tył, bawiąc się za plecami swymi palcami.

- Chodź, nie bój się - Matka chwyciła drobną dłoń rudowłosej, prowadząc na wprost do mężczyzny siedzącego na starym, drewnianym, bujanym krześle.


- Siostro...

Pradziadek poklepał swe kolano do dziecka. Dziewczynka pomrugała kilkakrotnie powiekami, a tymczasem kobieta o brązowych włosach z refleksami złota, chwyciła swą córkę, by posadzić dziecko koło starca.

- Nie bój się mnie - zachrypnięty głos otulił umysł rudowłosej.

Dziewczynka rozsiadła się wygodnie, kładąc ręce na odsłonięte kolana.

- Myślę, iż nadszedł już czas, byś dowiedziała się o jednej dosyć istotnej tajemnicy - oczy Liliany zabłysły z ciekawości - Spójrz - do wielkich dłoni mężczyzny wpadła skórzana torba, z której to wysunął mały niepozorny sześciokąt owinięty ozdobnym materiałem w kwieciste wzory. Nagle w jego dłoniach znalazł się drobny, mocno zniszczony dziennik.

- Lil, siostro. To ja...

- Ta o to księga skrywa ogromną i bardzo złożoną magię - dziecko momentalnie otrzymało do dłoni książkę odzianą w grubą okładkę - To - postukał kostkami o oprawę - To jedyne, co nam pozostało. Otrzymując tą moc, musisz obiecać, iż nigdy, nie wykorzystasz jej do złych celów, ponieważ inaczej...- ponownie spojrzał w zielone oczy dziewczynki - Świat zapełni się mrokiem. Całe dobro zgaśnie, ukryje się, oczekując na swój odpowiedni moment.

Liliana ponownie spojrzała na dziennik, zahipnotyzowana w poniszczonym zwoju kartek.

- Opiekuj się nią i tym - z pochewki schowanej w drobne pudełko wyłożył, mały ozdobny przedmiot - Nie jest tak bardzo zimna, jak by się zdawało - pradziadek mrugnął do swej prawnuczki, momentalnie wsuwając w dłonie dziewczynki bransoletkę, zbudowaną z przezroczystych koralików.

Liliana błyskawicznie założyła na swą dłoń przydużą ozdobę. Biżuteria zsuwała się łatwo z jej nadgarstka.


- Siostrzyczko...

Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, chwytając cieniutką rączkę swej prawnuczki.

- Jak na razie - ściągnął bransoletkę z nadgarstka rudowłosej, chowając ponownie przedmiot w pochewce oraz pudełeczku - Trzymaj ją w ukryciu. Sama będziesz wiedziała, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, by jej użyć - Pradziadek podał opakowanie w dłoni Liliany.

- Dobrze - docisnęła zawiniątko do serca.


Łzy spływały samoczynnie z jej lodowatych policzków. Dociskała złożone dłonie do serca, łapczywie oddychając. Drobny przeciąg w pomieszczeniu owiewał jej twarz.

- Lil...- momentalnie poczuła dotyk na swych ramionach, aż nagle została drastycznie odwrócona - To ja...- otworzyła szeroko oczy, a jej źrenice zamieniły się w szerokie spodki. Nie potrafiła złapać oddechu. Rytm serca nabierał przeraźliwie szybkiego tempa, a krew napływać szybciej do każdej z części ciała.

- Andree? - niemal wyszeptała, odzyskując w połowie świadomość.

- Lil...- odpowiedziała bez zastanowienia, otulając rudowłosą kobietę swym ciepłem.

- Siostrzyczko...- Liliana ledwo odzyskując głos, zaczęła płakać. Uśmiechnęła się ze szczęścia, a jej zapłakane zielone oczy zabłysły jak dawniej.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam...- Rudowłosa wycierając ogromne krople słonej cieszy z oczu, załkała cicho. Rozpostarła szeroko dłonie.

Ponownie chciała poczuć ciepło bijące od swej siostry: cudowny kwiatowy zapach jej włosów, delikatny i kojący dotyk, usłyszeć jej oddech.

- Nie...- brunetka nagle cię cofnęła, unikając uścisku. Andree spuściła wzrok na swe ręce, którymi zaczęła się bawić - Nie chce...- odetchnęła cicho - Nie chce, byś się zawiodła - cicho dopowiedziała.

- Zawiodła? - cicho powtórzyła - A-ale, czym? - Spojrzała z niezrozumieniem na swą siostrę - Andree, jesteś tu! Ty żyjesz! - Uśmiechnęła się szeroko - To najlepsze co mogę mieć...- łza spłynęła z jej prawego oka.

- Ale Lil, to nie tak jak myślisz.

- Siostrzyczko...- Rudowłosa ujrzała przygnębiony wyraz twarzy u brunetki - Ja wszystko rozumiem - uśmiechnęła się troskliwie. Wykonała krok do przodu, zbliżając się do swej siostry. Uniosła delikatnie dłoń z zamiarem dotknięcia ramienia nastolatki. Chcąc dotknąć jej delikatnej skóry, ponownie wstrzymała oddech - Siostro... - Dłoń rudowłosej dosłownie przepłynęła przez ramię Andree, zamieniając część ciała w złoty pył, który po chwili ponownie zmaterializował się w obraz.

- Ja...- brunetka niemal wyszeptała.

- Ty żyjesz...- powiedziała niemal niesłyszalnie z nutą niepewności - Ty...ty musisz żyć! - krzyknęła żałośnie.

Drobna dziewczyna samorzutnie zaczęła rozpływać się w ciemnym pomieszczeniu.

Ponownie uwierzyła. Ponownie jej życie nabrało barw, które wyblakły tak szybko, jak zapełniły jej szare istnienie. Ponownie nadzieja sprawiła jej bolesny dowcip. Dowcip, który sprawił, iż ponownie jej dusza umarła.

- Błagam cię... - krzyknęła przez łzy, pragnąc chwycić siostrę w ramiona i zatrzymać ją koło swej osoby - Nie znikaj! - upadła na kolana.

Andree zamieniła się w złoty pył, którego drobinki opadły na dłoń rudowłosej.

++

Przepraszam was ogromnie za to, iż tak długo nie wstawiałam żadnego rozdziału. Przez ostatnie miesiące roku szkolnego biegałam jak oszalała, by oceny na świadectwie były zadowalające, dlatego też pisanie odkładałam na boczny tor ;( 

No nic, było minęło.

Miłego czytania, wasza Amelia :*

Miraculous | Złota TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz