26

1.1K 97 11
                                    

- Iris - wypowiedziała cicho, spoglądając turkusowymi oczami na Marinette - Jestem ci to winna...


   Fiołkowooka nie rozumiała, spędziła tyle zimnych i nieprzespanych nocy, oczekując na pomoc. Odizolowana od świata, niedoinformowana nie znała już miejsca, w którym dotąd się znajdowała.

- O czym ty mówisz?! - wypowiedziała, niedowierzająco.

- Ta kobieta, ona planuje posiąść władze nad Miraculum! Wykorzystuje to tego dziennik, w którym znajduje się całkowita wiedza na temat tych klejnotów!
Każdej osobie, która się jej sprzeciwia, wdziera się do umysłu, poznając najskrytsze plany. W to wszystko wplątany jest mój brat, który pociąga mnie za tym! - zaczęła szlochać, upadając na kolana. Nie potrafiła sobie wybaczyć czynów, jakie wykonała.

   Nastolatka rozszerzyła szeroko oczy, powodując, iż jej łzy szybko spłynęły po brudnych policzkach.

-...ja tak bardzo przepraszam! - dokończyła.

- Iris...- wyszeptała - To nie twoja wina...

   Blondynka nie mogła spojrzeć w twarz granatowowłosej, popełniając takie czyny. 

- To przeze mnie Czarny Kot omal nie zginął! Pozwoliłam mojemu bratu, wedrzeć się głęboko do jego umysły. Zamiast powstrzymać moc, stałam, nie potrafiła się ruszyć...- płakała dalej. 

   Marinette nie mogła uwierzyć. Mimo tego nie czuła nienawiści do dziewczyny, widziała w niej dobro. 

- Ja cię stąd uwolnię! - wstała niespodziewanie. 

   Wyciągnęła z małego woreczka sztylet. Zaczęła podcinać grube liany, lecz te ani drgnęły. Z coraz większą frustracją naciskała ostrą broń. Raniła swe delikatne dłonie. Mimo bólu nie ustawała. Z jej oczy spływała coraz większa ilość łez. Ekran przed oczami zdawał się coraz bardziej zamazywać. 

- Iris, proszę! - Blondynka usłyszała nagle głos - To nic nie da! Ranisz tylko swe dłonie!

- Musisz być wolna! 

- Iris...

   Nagle rozniósł się donośny hałas. Temperatura w komnacie spadła niespodziewanie, ściany zakrywały się kwiecistym szronem, a każdy chodź najmniejszy oddech, zamieniał się parę. Przez drzwi wstąpiła kobieta, stukając wysokimi, zakończonymi ostro butami. W świetle księżyca, jej strój lśnił, powodując rozszczepienie się światła w ciemnym pomieszczeniu. Długie, kręcone włosy opadały delikatnie na plecy.

- Proszę, proszę, proszę! Kogo my tu mamy! - odezwała się niespodziewanie, wpatrując się w lekko oświetloną i wycieńczoną twarz Marinette. Dziewczyna spoglądała na postać z pogardą. Czuła nienawiść do kobiety, która skazała ją na taki los, powodując ból i cierpienie, przez które musiała przechodzić. Nagle poczuła falę negatywnych emocji, zaczęła się wyrywać z ciasnych więzadeł, pragnęła zniszczyć Kriofeniksa.

- Spokojnie moja kruszynko! - zaśmiała się z pogardą, wykonując delikatny ruch ręką. Zza pleców władczyni wyłoniły się dwie sylwetki, które natychmiastowo chwyciły nastolatkę za nadgarstki - Bo jeszcze staniesz się kolejną ofiarą naszego Władcy Ciem! A nie mam zamiaru go mieć teraz na karku...- przykucnęła do fiołkowookiej, szczypiąc ją w podbródek.

- Nie uda ci się to...- wyszeptała przez zęby, odsuwając twarz od lodowatych rąk antagonistki.

Lodowy ptak uśmiechnął się pod nosem, kręcąc delikatnie głową.

- Oh moja droga... Już mi się udało! - jej oczy nagle zalśniły wśród ciemności, zdawały się zmienić kolor na zieleń - Ty naiwna, biedna dziewczyno! - zarechotała - jak możesz wierzyć w to, iż nie zdołam tego zrobić! Już zrobiłam, gdy tylko zjawiłaś się na tym obozie. Sądziłaś, że nie dostrzeże twych kolczyków, które gościły na twych uszach? Sądziłaś, że nie odkryje twych co nocnych wypadów do lasu? Sądziłaś, iż nie zdołam się domyślić, co planujesz?! Jak mogłaś sądzić, iż nie odkryje cię, Biedronko?! A teraz, teraz jesteś nikim! Jesteś moim więźniem i nic już tego nie zmieni! - zaczęła głęboko oddychać - Zabierzcie ją! - odpowiedziała rozwścieczona.

   Momentalnie dwie sylwetki odcieły grube liany, zmuszając granatowowłosą do powstania. Nastolatka, nie potrafiła ustać, była taka słaba.

- Nie, proszę! - Iris krzyknęła przez łzy - Nie róbcie jej nic złego! - zaczęła wyrywać z rąk poddanych Marinette.

- Jak śmiesz! - wrzasnął nagle Kriofeniks. Kobieta odciągnęła gwałtownie blondynkę, rzucając ją na mokrą ziemie - Nie warz mi się sprzeciwiać! - wyszła, wręcz wybiegając z komnaty, pozostawiając Iris w samotności.

- Proszę...- wydyszała, a łzy kolejno zaczęły spływać po jej policzkach.

***

   Dziewczyna prowadzona była przez kręte korytarze. Czuła strach. W głębi duszy wiedziała, iż nie jest w stanie już nic zrobić, była zbyt słaba. Tak bardzo pragnęła krzyknąć te dwa magiczne słowa "Tikki, kropkuj!", ujrzeć ten zadziorny uśmiech Czarnego Kota lub po raz kolejny posłuchać jego słabych, a zarazem flirciarskich żartów.

   Niespodziewanie uderzyła ją mocna fala światła, zmrużyła  oczy z bólem, obserwując następnie pomieszczenie, w którym się znalazła, pierwsze pomieszczenie, które zdołała w pełni dostrzec. Sala tronowa - pomyślała. Wielkie ugałęzione pomieszczenie. Pierwsze co rzucało się w oczy to niesamowicie potężnych żyrandol z lodu. Na drugim planie znajdował się natomiast tron zbudowany z winorośli. Całą sale okrążały ustawione rzędem lodowe posągi z ludzi.

Marinette zaczęły spływać łzy

   Nie mogła uwierzyć, iż ktoś tak przyjazny, wesoły i pogodny w rzeczywistości pragnął zemsty- lecz jaki był tego powód?

   Nagle została posadzona na wyplątanym z gałęzi krześle, jednakowoż jej nadgarstki w dalszym ciągu trzymane były kurczowo przez nieznane jej osobniki.

   Usłyszała z dala stukot obcasów, który z każdą sekundą zdawał się coraz głośniejszy. Obróciła głowę, gdy dźwięki uderzenia znalazły się blisko jej uszu. Ujrzała nikogo innego jak Kriofeniksa. Kobieta uśmiechnięta od ucha do ucha, szła przed siebie, siadając nagle na wielkim tronie.

++

Słuchajcie, wena mnie wzięła więc mam nadzieje, że i wy to odczuwacie!

BO JA TAK :D

Piszcie jak część dwudziesta szósta się podoba! Osobiście jestem z niej dumna ♥

Do następnego, Amelia :*  

Miraculous | Złota TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz